Dariusz Piórkowski SJ: Kościół musi na nowo przemyśleć, jak formować kandydatów do prezbiteratu
"Harmonia między ciałem i duchem nie jest łatwa. To długa droga. Ale nie osiągnie się jej przez zaprzeczanie potrzeb seksualnych czy w ogóle cielesnych, bo ktoś stał się osobą duchowną" - pisze jezuita.
Publikujemy wpis Dariusza Piórkowskiego na Facebooku.
Co się dzieje obecnie w Kościele? I nie mam bynajmniej na myśli tylko duchownych. Chodzi o cały Kościół.
Następuje pierwszy etap, a może już kolejny, wewnętrznego oczyszczenia za sprawę zewnętrznych wydarzeń i wpływów. Ten etap polega od kilkudziesięciu lat na zdemaskowaniu ciemnych procederów, korupcji, hipokryzji, podwójnego życia, karierowiczostwa i tego, co Papież Franciszek nazywa "światowością" w Kościele.
Św. Ignacy Loyola pisze o tym w "Ćwiczeniach Duchowych", że taktyka złego ducha polega na ukrywaniu motywów, czynów, myśli, które od niego pochodzą. Chce działać w ukryciu. Dlatego św. Ignacy pisze: "Nieprzyjaciel natury ludzkiej chce i pragnie, żeby jego podstępy zostały zachowane w tajemnicy; a kiedy się je odkrywa przed dobrym spowiednikiem albo inną osobą duchową, która zna jego podstępy i złości, bardzo mu się to nie podoba, wnosi bowiem, że nie będzie mógł doprowadzić do skutku swego już zaczętego i przewrotnego zamiaru".
Tutaj chodzi o relację osoby do spowiednika. Ale ta sama reguła odnosi się do życia Kościoła jako takiego. To, co się obecnie dzieje, także za sprawą mediów, polega na odsłanianiu i demaskowaniu mechanizmów zła w Kościele. Gdy zostaną w pełni zdemaskowane, wtedy osłabną. Wiem, że to się nie podoba, że to boli. Najbardziej chyba nie podoba się niektórym to, że te "okropne" media to czynią. Ale widać nie ma innej rady. To Bóg pomaga w ten sposób Kościołowi. Media i społeczeństwo obnażają chore i przestępcze procedery w Kościele.
I druga rzecz. Skala pedofilii i innych nadużyć wśród duchownych przeraża. Pewnie jest ona niemniejsza wśród innych grup. Mnie ostatnio przyszła do głowy myśl, że jedną z ważnych przyczyn tego nieładu i w ogóle seksualnych nadużyć wśród wierzących, jest specyficzna formacja, w której ciało, popędowość, seksualność wciąż przeciwstawiana jest temu, co duchowe. Oczywiście, to odwieczny problem. Ale czy nie jest tak, że zbyt łatwo celibatariusze i osoby zakonne przechodzą do porządku dziennego nad swoją cielesnością, jakby ona znikała, albo miała zniknąć, bo ktoś stał się zakonnikiem, modli się, jest księdzem, biskupem? Bardzo często polega to na zwykłym uśpieniu bądź spychaniu tej sfery, podporządkowywaniu jej na siłę temu, co duchowe. Ale przecież wiemy, że Duch Boży mieszka w naszym ciele. Z punktu widzenia chrześcijaństwa to, co cielesne, nie sprzeciwia się rozwojowi wiary. Bóg stworzył nasze ciała i seksualność. I je po prostu lubi, nie brzydzi się nimi.
Harmonia między ciałem i duchem nie jest łatwa. To długa droga. Ale nie osiągnie się jej przez zaprzeczanie potrzeb seksualnych czy w ogóle cielesnych, bo ktoś stał się osobą duchowną. Stał się "duchowy", ale tylko w głowie. Seksualność pozostaje. Stłumiona bądź oszukana da o sobie znać. I często niestety w tak okropny sposób jak w przypadku pedofilii.
Kościół musi więc na nowo przemyśleć, jak formować kandydatów prezbiteratu i życia zakonnego tak, aby nie "wyłączać" sztucznie seksualności. Wiele już się zmieniło po Soborze Watykańskim II, ale wciąż nieufność wobec zdobyczy psychologii i innych nauk pozostaje, jakby sprzeciwiały się wierze. Sama pobożność i ascetyzm nie wystarczą.
Co się dzieje obecnie w Kościele? I nie mam bynajmniej na myśli tylko duchownych. Chodzi o cały Kościół. Następuje...
Opublikowany przez Dariusza Piórkowskiego SJ Piątek, 13 listopada 2020
Skomentuj artykuł