Dlaczego rodzice wypisują dzieci z edukacji zdrowotnej? Nie chodzi tylko o wiarę

Dlaczego rodzice wypisują dzieci z edukacji zdrowotnej? Fot. Depositphotos.com

Czy edukacja zdrowotna jest niemoralna? Czy katolicy powinni wypisać z niej dzieci? A może to niezwykle potrzebny przedmiot, który ochroni młodych ludzi przed wieloma zagrożeniami? Spór wokół edukacji zdrowotnej osiąga wysokie temperatury. A nowy rok szkolny już się zaczął i trzeba podjąć decyzję.

Trudno ukryć, że na „wysokim poziomie” to jest spór o wartości, o wizję świata, a także o wizję małżeństwa i rodziny. I stąd bierze się konflikt: biskupi widzą w programie edukacji zdrowotnej duży potencjał do przekazywania treści niezgodnych z chrześcijańską wizją człowieka i jego kluczowych życiowych relacji. A ministerstwo edukacji bardzo intensywnie podkreśla uniwersalne elementy programu dotyczące zdrowia fizycznego i psychicznego młodych ludzi. Żadnego dialogu tutaj nie ma: nikt chyba nawet nie bierze pod uwagę, że mógłby być, skoro nie udało się go przeprowadzić w sprawie lekcji religii. Jest za to wyraźnie odczuwalna wojna między dwoma wizjami świata i społeczeństwa.

DEON.PL POLECA

 

 

Minister między wierszami piętnuje rodziców, którzy nie chcą wsparcia w budowaniu świadomości zdrowotnej swoich dzieci i wypisują je z lekcji edukacji zdrowotnej. A biskupi upominają rodziców, którzy nie wypisują dzieci z edukacji zdrowotnej, bo w ten sposób narażają je na przekaz niezgodny z wiarą, ale przyznają jednocześnie, że duża część programu, zwłaszcza dotycząca kwestii zdrowotnych nie dotyczących wprost kwestii seksualności, jest wartościowa. Tego o chrześcijańskiej koncepcji małżeństwa nie mówi już ministerstwo.

W środku tego wszystkiego są rodzice, którzy na nowy przedmiot patrzą dość... prozaicznie i praktycznie. Ich argumenty, by wypisać dziecko z edukacji zdrowotnej, niekoniecznie są motywowane religijnie. I można je ująć w trzy kategorie.

Wokół edukacji zdrowotnej jest mnóstwo politycznego zamieszania

Po pierwsze: zamieszanie nigdy nikomu nie służyło. A wokół tego przedmiotu jest mnóstwo zamieszania. Ze zwykłej lekcji robi się manifest światopoglądowy, a zapisanie lub wypisanie dziecka jest łączone z opowiedzeniem się za jedną albo drugą opcją. Są rodzice, którzy mają serdecznie dość wykorzystywania szkoły w taki sposób i trzymają się z dala od edukacji zdrowotnej nie ze względu na treść programu, ale ze względu na polityczne zamieszanie wokół przedmiotu.

Program edukacji zdrowotnej jest eksperymentem

Po drugie: rodzice nie lubią eksperymentów na swoich dzieciach. Do edukacji zdrowotnej nie ma podręczników, a nauczyciele będą uczyć „z powietrza”, czyli z materiałów, które na bazie podstawy programowej będą sami musieli wypracować. I choć założenia są takie, że uczący mają przedstawić rodzicom program, który będzie realizowany, życie uczy, że na papierze wszystko wygląda ładnie i odpowiednio, a w praktyce bywa bardzo różnie. Niedopracowany przedmiot, który może być prowadzony przez wielu nauczycieli, bez konkretów w postaci opracowanych lekcji - to wygląda jak jeden wielki eksperyment bez żadnej kontroli. I szybko może się okazać nudnym niewypałem i stratą czasu dla ucznia, który i tak jest już dość mocno przeciążony.

DEON.PL POLECA


Nie ma podręczników, uczyć będzie, kto akurat może

Po trzecie: nie ma wykwalifikowanej kadry. Podstawa programowa jest napisana bardzo ogólnie i choć wygląda ciekawie, a tematy wydają się ważne, to kwestia realizacji jest pod dużym znakiem zapytania. Nie ma nauczycieli, którzy mają wykształcenie kierunkowe i doświadczenie: ci, którzy będą uczyć w tym roku, sami będą musieli nauczyć się przedmiotu od zera wykorzystując swoje kompetencje, a te są bardzo różne. Jeśli trafi się fachowiec, który potrafi przekazać wiedzę, ma podejście do młodzieży i odpowiednią wrażliwość, by realizować tematy z potencjałem do generowania hejtu rówieśniczego, będzie super. Ale nie wszyscy wygrają los na loterii i w wielu szkołach będą uczyć ludzie „z łapanki”. Tego też boją się rodzice, zwłaszcza gdy mowa o bardzo delikatnych tematach, jak otyłość, aktywność seksualna czy sytuacja rodzinna. Poruszone w nieodpowiedni sposób kwestie (i to na forum klasy, które nie jest życzliwą grupą dzielenia) łatwo mogą stać się przyczyną wyśmiewania, hejtu i przemocy, której w szkołach ani trochę nie brakuje.

Decyduje rodzicielski pragmatyzm i doświadczenie

Do tego rzeczywiście dochodzi powód „religijny”, czyli obawa przed przekazywaniem dziecku nie tylko samej "neutralnej" wiedzy, ale wtłaczaniem zestawu wartości niezgodnych z chrześcijańską wizją świata. I wystarczy przeczytać założenia podstawy programowej, by przekonać się, że ta obawa nie jest bezzasadna, bo bardzo ogólne wytyczne (jedno, dwa zdania!) plus brak podręcznika dają duże możliwości kształtowania lekcji przez nauczycieli, którzy także mają swoje poglądy i wartości i będą je przekazywać. Nie dziwi tu podejście rodziców, którzy wkładają dużo energii w to, by przekazać dzieciom własne sprawdzone wartości i boją się, że dziecko zostanie w szkole przekonane do całkiem innych zasad życiowych, które mu nie posłużą.

Ale to nie wszystko: w podjęciu decyzji ma duży udział zwykły, rodzicielski pragmatyzm i doświadczenie, które mówi, że eksperymenty na szkole są super, gdy się patrzy z samej góry, ale to właśnie na szeregowców szkolnej rzeczywistości spada cały wysiłek ogarnięcia czyichś radosnych, niedopracowanych pomysłów. A wystarczyłby przecież rok, góra dwa, żeby przeszkolić nauczycieli, zrobić trochę pilotażowych programów w szkołach i przetestować podstawę programową w praktyce, a potem przygotować dobre podręczniki zweryfikowane w realnej pracy z uczniami. I uniknąć problemów i wpadek, które muszą nastąpić, gdy się tak ważny przedmiot wprowadza w tak gorączkowym trybie.


Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem, współautorka "Notesów duchowych", pomagających wejść w żywą relację z Ewangelią. Sporadycznie wykłada dziennikarstwo. Debiutowała w 2014 roku powieścią sensacyjną "Na uwięzi", a wśród jej książek jest też wydany w 2022 roku podlaski kryminał  "Ciało i krew". Na swoim Instagramie pomaga piszącym rozwijać warsztat. Tworzy autorski newsletter na kryzys - "Plasterki". Prywatnie żona i matka. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając ciszy.  

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego rodzice wypisują dzieci z edukacji zdrowotnej? Nie chodzi tylko o wiarę
Komentarze (21)
HZ
~Hanys z Namysłowa
3 września 2025, 18:49
Dzieci potrzebują dwóch rzeczy, miłości i wzorów do naśladowania,kto się z tym nie zgadza służę literaturą.Jakie wzory mają dzieci w Polsce? TW Bolek? Zdrajców Okrągłego Stołu? Polacy uleczcie sami siebie. Każde dziecko rodzi się dobre, potem jak obserwuje starszych to robi się albo zle albo dobre,jak słudzy o złodziejstwo,korupcji,k.......to potem identyfikuje się z tym.Lubicie Polacy wszystko i wszystkich krytykować,a jesteście ludźmi wschodu ,reagujecie emocje obalenie,macie instynkt a nie rozum,stąd jest wam obce racjonalne myślenie.
BD
~Bo D.
3 września 2025, 13:11
Może o to chodzi politykom, że skoro oni nie wiedza, co to np. okres czy owulacja, to po co o tym mają wiedzieć dzieci czy młodzież. Może wszyscy mają być durni jak politycy. Głupim społeczeństwem latwiej zarządzać
MK
~Marian Kiepski
4 września 2025, 11:22
O okresie i owulacji nie uczą przypadkiem na biologii???
EK
~Ewa Kowalska
3 września 2025, 06:50
Czytając tak wiele komentarzy z sympatią odnoszących się do edukacji zdrowotnej, wieszających wszystkie psy na biskupach, zaczęłam się zastanawiać, czy to nie portal "Wyborczej" albo "TVN-u".
MP
Maciej Pawełczak
2 września 2025, 13:44
Proszę zobaczyć na jakim poziomie jest wiedza naszych polityków (myślę że większość osób miałaby problem z tym pytanie). Od września w polskich szkołach pojawił się nowy przedmiot – edukacja zdrowotna. Choć w zamyśle ma być to praktyczna i rzetelna wiedza, przedmiot od początku wzbudza kontrowersje. Spór o edukację zdrowotną stał się też jednym z tematów w "Poranku politycznym" w TVP Info. Na wstępie dziennikarka zadała politykom pytanie: - Czym różni się okres od owulacji? Było czterech panów posłów żaden nie potrafił odpowiedzieć. To jest żenujące.
PR
~PppRrr Rrr
2 września 2025, 13:06
Po czwarte - uczniowie są przepracowani, więc rezygnacja z jakiegoś przedmiotu daje okazję do odpoczynku lub nadrobienia czegoś w ważniejszych przedmiotach. Po piąte - w mniejszych miastach rządzi rozkład jazdy autobusów, przeważnie dość mizerny. Jeśli rezygnacja zaowocuje tym, że uczeń wróci do domu o LUDZKIEJ porze - sprawa jest jasna. Pozdrawiam.
MP
Maciej Pawełczak
2 września 2025, 10:27
Wydaje mi się że Pani Martyna Łysek nie jest w temacie. Jak pisze się pisze taki artykuł to należy rzetelnie przeanalizować temat. Polityczne zamieszanie robią biskupi, którzy zamiast organizować lekcje religii na parafiach zajmują się tematem o którym mają średnie pojęcie. Program jest eksperymentem to nie jest żaden eksperyment, program przygotowali specjaliści z poszczególnych obszarów: dietetycy, psychologowie, seksuolodzy .... - czy przeczytała Pani program tego przedmiotu? Nie ma podręczników - ma być prowadzony w sposób projektowy w takim modelu nie jest potrzebny podręcznik. Proszę nie obrażać nauczycieli, ten przedmiot będą prowadzić przygotowani pedagodzy. W poprzednim artykule zadaliśmy Pani pytanie jakie to wartości są niezgodne z chrześcijańską wizją świata i niedoczekalismy się odpowiedzi. Nie wiem czy ma Pani dzieci ale mając na względzie ich dobro zapisałbym je na ten przedmiot..
KP
~katolik pomniejszego płazu
4 września 2025, 12:04
wielość "tożsamości płciowych" i ich akceptacja, neutralizacja swiatopoględowa antykoncepcji, prawo do stosunków płciowych dorosłych wyłącznie wg kryterium przyzwolenia, umniejszanie zagrożenia w necie ze strony pornografii w porównaniu do groomingu czy sextingu, omówienie prostytucji wyłącznie jako zagrożenia nieletnich. nie ma za co
RK
~R K
2 września 2025, 03:43
Jestem rocznikiem, na którym rozpoczętego eksperymentowanie z gimnazjami i wychowaniem do życia. Szkoła porażka, bo dzieciakom odbiło, że nie są już podstawówka i wielu miało się za niewiadomo kogo. WDŻ prowadzony przez ludzi z łapanki; w moim przypadku- starą pannę. Najgorsze, że Polska edukacja to poligonu dla głupich, ideologicznych pomysłów; nie ważne czy rządzi lewica czy prawica. A dzieciaki robią za króliki doświadczalne. Kościół zaś w całej tej konstrukcji to kolejny gracz, który próbuje urzeczywistnić swój obraz świata... Obsesja KK na punkcie gender zatrważa, a sam Kościół nowe na nic do zaoferowania poza myśleniem rodem ze średniowiecza
RC
~Romek Chmielowski
3 września 2025, 09:23
Mylisz się. Właśnie wizja Kościoła jest nowoczesna i postępowa, bo opiera się na Ewangelii. Każda wizja człowieka, związku osób, rodziny - która odrzuca Ewangelię jest ciemnotą, zacofanie i degeneracją osoby ludzkiej. Jest uprzedmiotowieniem i zniewoleniem. Wstyd wyznawać taką wizję człowieka w XXI wieku
E3
edoro 333
1 września 2025, 23:55
Przejrzałam program przedmiotu - jest tam wiele wartościowych, niekontrowersyjnych treści. Co za głupota odrzucać wszystko.
KP
~katolik pomniejszego płazu
3 września 2025, 15:09
i są konie trojańskie z teoriami obalonymi w praktyce dziesiątki lat temu np. w kibucach
BD
~Bo D
1 września 2025, 20:23
Jak był Hit i zakłamujący podręcznik to jakoś strona kościelna nie protestowała, a teraz takie oburzenie w stosunku do edukacji zdrowotnej, nie rozumiem tego.
EK
~Ewa Kowalska
1 września 2025, 17:31
Bardzo dobrze, że gimnazja zostały zlikwidowane - te rejonowe to był obraz nędzy i rozpaczy. Zatrudnienie nauczycieli jest ważne, ale przede wszystkim powinno się brać pod uwagę dobro dzieci. Zdecydowanie lepiej pod względem wychowawczym jest, gdy można ich prowadzić od czwartej do ósmej klasy. A wychowanie do życia w rodzinie zostało dopiero teraz zlikwidowane, co uważam za wielki błąd, bo rodzice, którzy nie akceptują permisywnej edukacji seksualnej, mogliby na wdż dalej posyłać dzieci.
GS
~Grzegorz S.
1 września 2025, 16:14
Kiedy likwidowano na łapu capu gimnazja, katolicki internet rechotał ze szczęścia, chociaż mnóstwo nauczycieli straciło wówczas pracę, bo przecież z dnia na dzień zlikwidowano jeden rok obowiązkowej edukacji w skali kraju. Przy okazji faktycznie zlikwidowano przedmiot Wychowanie w rodzinie, który wcześniej funkcjonował bardzo dobrze: po prawicowej nagonce i wprowadzeniu dodatkowych wymogów, doświadczeni nauczyciele tego przedmiotu odeszli, a z zajęć prowadzonych przez zmienników z łapanki, młodzież się powypisywała. Wiem o czym mówię, bo "trafiło" w moje dziecko, które praktycznie Wychowania w rodzinie w szkole nie miało. Próbowałem przekonywać, ale nie chciał chodzić jako jedyny chłopak w klasie. I tyle w temacie.
HZ
~Hanys z Namysłowa
1 września 2025, 20:11
Szanowny Panie, proszę nie wymagać rzeczy niemożliwych od absolwentów uczelni na poziomie Bangladeszu,u nas w Niemczech po zjednoczeniu z NRD, odbyła się lustracja, także uczelni,wiadomo jakie były zasady uzyskiwania tytułów profesorskich nadawanych przez komunistyczną Radę Państwa,miernoty z legitymacjami partyjnymi,po skończonych WUML mieli pierwszeństwo, proszę przypomnieć sobie jak zacofanym była Polska krajem,jakie produkty mogła zaoferować światu, oprócz szynki Krakus i wódki nie było nic więcej, pochwal się pan jakimś produktem obecnie made in Poland w którym jest 100 % polskiej technologii, pokaż mi pan jeden samochód polski, Polacy nawet nie potrafili wyprodukować przyzwoitych krawężników,nie mówiąc o kostce brukowej boso ale w ostrogach obowiązuje do dziś,500,600,700,....to miejsca polskich uniwersytetów.
HZ
~Hanys z Namysłowa
1 września 2025, 20:23
Szanowny Panie po co polskie radio dzieci uczyć coś sensownego, Polacy "uczeni" boją się że zacofany naród polski wyginie,dlatego trzeba uczyć dzieci tych zboczeń, spójrz Pan na świat zwierzęcy, zwierzęta nie mają uniwersytetów,a mimo to się rozmnażają, ktoś ten świat Stworzył i sprawuje pieczę nad nim,był kiedyś "profesor" polski oczywiscie który podobno odkrył prawa prokreacji, " odkryl" kiedy rodzą się chłopcy a kiedy dziewczynki,co z tych bzdur zostało? Szanowny Panie Ktoś ten świat Stworzył,ale napewo nie był to Polak.
GO
~G Ość
1 września 2025, 20:58
Nie istniał przedmiot "wychowanie w rodzinie". Tak dla ścisłości.
IK
~Iwona K
1 września 2025, 21:15
Może warto się zastanowić dlaczego tyłu rodziców (i nauczycieli - piszę to jako dziecko nauczycielki) nie było zwolennikami gimnazjów? Nie było żadnych powodów? Katolickie „szury” cytując ministerkę Nowacką coś sobie wymyśliły?
WU
~Wojtek Uczyciel
2 września 2025, 12:17
Jako nauczyciel, który uczył w gimnazjum przez prawie cały okres istnienia tej szkoły mogę powiedzieć, że to był fatalny pomysł: ściągać na trzy lata młodzież z całego rejonu, w najtrudniejszym okresie ich rozwoju, zbić w jedną masę chłopaków w okresie dojrzewania i dziewczyny w okresie buntu. Sto razy lepiej się uczy obecnie w klasie VII i VIII i w pierwszej klasie średniej niż w tym wychwalanym przez pana gimnazjum.
FF
~Filip Filip
3 września 2025, 10:22
I na pewno, na szczęście nie był to Niemiec, bo wtedy świat by już nie istniał...