Dramatyczna sytuacja chrześcijan w Damaszku

KAI / slo

O dramatycznej sytuacji chrześcijan w Damaszku i Syrii - pisze dla KAI polski jezuita, ks. Zygmunt Kwiatkowski, od ponad 30 lat pracujący w Syrii. Ostatnio prowadził rekolekcje dla japońskiej Polonii i wygłosił prelekcje na trzech uniwersytetach.

Przed odlotem z Tokio powiedział, że "przejazd do Syrii samochodem z Bejrutu jest ryzykowny, gdyż istnieje możliwość porwania dla okupu. Obawiał się też, że zakonnicy zostaną zablokowani w klasztorze. Ks. Zygmunt mieszka w Damaszku z kilkoma arabskimi współbraćmi. Ze względu na sytuację nie mogą oni poruszać się po mieście. Dlatego rozważa też możliwość powrotu i działania na rzecz Syryjczyków w Polsce.

Po swoim szczęśliwym powrocie do Damaszku tak opisuje dramatyczną sytuację chrześcijan w tym mieście: "To nie jest ten sam Damaszek co dwa miesiące temu. Miasto zbrzydło i stało się szare. Peryferie są niedostępne. Wszędzie widoczne są ślady walk i wybuchów, które tylko z grubsza są usuwane. Dramatyczną sytuację widać w samym wyglądzie i życiu jego mieszkańców. Nie ma ludzi w modnych ubiorach, zatłoczonych sklepów, ludzi w kawiarniach i restauracjach. "Szary tłum" rano udaje się do pracy i a po niej stara się jak najszybciej dostać do domu. Wiele osób straciło pracę, pracuje na pół etatu lub otrzymuje część zarobku.

Niepomiernie wzrosły ceny, szczególnie żywności. Nie ma oleju opałowego, gazu, a dostawy prądu elektrycznego są limitowane. Na przykład za butlę gazową, która kosztowała 500, teraz trzeba zapłacić dziesięciokrotnie więcej - 5000 lirów.

Najbardziej dotkliwy jest jednak strach przed utratą życia. W każdej chwili na ulicy można się spodziewać strzelaniny, wybuchu samochodu-pułapki, czy eksplozji pocisku. W tym wszystkim najbardziej pokrzywdzonymi i bezradnymi są chrześcijanie. Najpierw mówiono im: "Nie mieszajcie się, to nie jest wasza sprawa, nic wam nie będzie". Teraz coraz częściej oskarża się ich o obstrukcje militarnych wysiłków rebelii ponieważ nie opowiedzieli się zbrojnie po którejś ze stron. Dochodzi do represji, zmusza się ich do płacenia tzw. "zizje", czyli specjalnego podatku dla niepełnoprawnych członków wspólnoty muzułmańskiej, nie mówiąc o napadach, rozbojach i gwałtach. Chrześcijanie należą do kategorii "kafir" czyli "niewiernych". Są nieuzbrojeni, a więc napadając na nich nie podejmuje się większego ryzyka. Nic dziwnego, że niemal każdy myśli o ucieczce i opuszczeniu nawet na zawsze swej ojczyzny.

Największe przerażenie budzi fala porwań. Jest to okrutna praktyka wymuszania bardzo wysokich okupów za uprowadzonych zakładników. Jeżeli okup nie zostanie zapłacony, ofiara ginie, a często przed egzekucją jest okrutnie torturowana. Jedna z sióstr zakonnych opowiadała mi o znanym, szacownym mieszkańcu Homs, który był zaangażowany w czasie wojny libańskiej w pomoc uciekinierom, osiem osób przyjął u siebie w domu i opiekował się nimi. Teraz stracił fabrykę, zrujnowano mu dom, musiał uciekać. Obecnie szuka schronienia w Damaszku, prosił o coś do jedzenie i koc. Mówiąc to nie mógł opanować płaczu. Ponadto zakonnica mówiła o szerzącej się prostytucji wśród dziewcząt.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dramatyczna sytuacja chrześcijan w Damaszku
Komentarze (1)
4 lutego 2013, 14:07
To są skutki wojny rozpętanej przez Anglików i Amerykanów oraz Turków, Katarczyków i Saudyjczyków. A nasz minister Sikorski domaga się, aby rakiety Patriot z Turcji zestrzeliwały samoloty w Syrii. Zbrodniarz pogania zbrodniarzy.