Gaza: pracuje tu tylko jeden kapłan. Niebawem może tu nie być chrześcijan
"W powietrzu wyczuwa się napięcie. Ludzie nie mówią o niczym innym, tylko o kolejnej wojnie i bardzo się jej boją" - mówi pracujący w Gazie ks. Mario Da Silva.
Proboszcz jedynej na tym terenie parafii katolickiej wskazuje, że kolejne krwawe zamieszki do jakich doszło w Wielki Piątek na pograniczu z Izraelem nie zapowiadają niczego dobrego.
"Nie mamy wody, są stałe przerwy w dostępie elektryczności, ludziom znacznie obcięto pensje. Szerzy się bieda i niepewność" - podkreśla ks. Da Silva. Ucząca w jednej z miejscowych szkół siostra Nadila, ze Zgromadzenia Różańca Świętego, dodaje, że Gaza jest jednym wielkim więzieniem.
"Ludzie trwają w oczekiwaniu, obawiają się kolejnej wojny. Jednocześnie wszyscy są oburzeni panującą sytuacją, domagają się respektowania swych praw. Gaza jest ogromnym więzieniem: nikt nie może tu przyjechać, ani stąd się wydostać. Jest wielu chorych, potrzebujących pomocy - mówi Radiu Watykańskiemu siostra Nadila. - Modlimy się o pokój, modlimy się o lepszą przyszłość dla mieszkańców Gazy. Wielu ludzi jest bez pracy. Gaza jest poza wpływem władz Autonomii Palestyńskiej, tutaj rządzi Hamas. My, jesteśmy pośrodku tego konfliktu i zupełnie nie wiem, co nas czeka. Nasi ludzie doświadczyli już skutków aż trzech wojen. Wyobraźcie sobie dziewięcioletnie dziecko, które przeżyło trzy wojny… Co ono przeżywa? W naszych szkołach widzimy agresję w dzieciach, wyrażającą się m.in. w ich zabawach. Wielu się zastanawia dlaczego świat milczy wobec dramatu Gazy? Ufam, że nie będzie kolejnej wojny, liczę na lepsze dni".
Skomentuj artykuł