Jak Robert Biedroń może pomóc Kościołowi w Polsce?
"Ofensywa polityczna Biedronia, na pozór wymierzona przeciwko Kościołowi, (…) może wyjść Kościołowi tylko na dobre" - pisze Cezary Gawryś na internetowych łamach "Więzi".
Autor tekstu przywołuje wczorajszą konferencję inaugurującą nową partię Roberta Biedronia, w trakcie której padły m.in. postulaty dotyczące zmniejszenia obecności Kościoła w życiu publicznym. Jednym z nich jest wycofanie finansowania lekcji religii w szkole i to na szkolnej katechezie koncentruje się Gawryś.
Publicysta "Więzi" twierdzi, że "wiedza religijna powinna być uwzględniona w powszechnym systemie edukacji", a "program takiego przedmiotu, obok zaznajomienia z Biblią, historią Kościoła, dogmatami wiary i zasadami życia chrześcijańskiego, koniecznie powinien obejmować też elementy religioznawstwa, czyli podstawową wiedzę o innych religiach i wyznaniach". Katecheza powinna być także nieobowiązkowa, choć otwarta dla każdego chętnego, zaś przedmiotem oceny winna być "wiedza i postawa ucznia, a nie jego pobożność".
Czego uczniowie oczekują od katechezy w szkole? >>
Szkolna katecheza może dać wiedzę na temat religii, ale nie "żywą wiarę", a to powinno być podstawowym celem kształcenia religijnego. Autor tekstu argumentuje, że szkoła nie tworzy "przestrzeni sakralnej", a stosunek do lekcji religii jest co najmniej lekceważący. Dodatkowo obecność katechezy w szkole może stanowić dla niektórych rodziców powód do zaniedbywania duszpasterskiego rozwoju ich dzieci.
Nie zamiatajmy pod dywan problemu katechezy w szkole >>
"Religia w szkole jest szansą, ale też wyzwaniem. Wymaga, po pierwsze, odpowiedniego doboru i przygotowania kadr, po drugie, dopełnienia edukacji szkolnej przez swego rodzaju inicjację religijną młodzieży w ramach wspólnot parafialnych" - podkreśla Gawryś. Przypomina, ze bp Andrzej Czaja zaproponował kiedyś żeby jedną z dwóch lekcji religii odbywać w parafii, a nie w szkole, ale jego rozwiązanie zostało odrzucone, bo "uszczupliłoby o połowę dochody księży zatrudnionych w szkole".
"Wniosek nasuwa się niestety taki, że biskupom i proboszczom bardziej chodzi o kasę niż o dobro wiernych" - podsumowuje publicysta.
Skomentuj artykuł