Jasna Góra. Uratowani modlili się o dar nieba dla dawców, dzięki którym żyją

Jasna Góra. Uratowani modlili się o dar nieba dla dawców, dzięki którym żyją
Fot. depositphotos.com
KAI/mk

Nie można przywrócić życia zmarłej osobie, ale można ocalić wiele istnień - przekonywali uczestnicy modlitwy na Jasnej Górze, którzy żyją dzięki przeszczepom organów. W Polsce w kolejce na przeszczep z roku na rok czeka się coraz dłużej.

Za dar drugiego życia dziękowali na Jasnej Górze przedstawiciele Stowarzyszenia Transplantacji Serca im. prof. Zbigniewa Religii - Koła w Zabrzu i Warszawie. Modlili się też o niebo dla dawców, za ich rodziny oraz za lekarzy i o pomyślne przeszczepy dla oczekujących.

- W 2018 r. miałam przeszczep serca. Przed operacją nie mogłam funkcjonować, szybko się męczyłam, były momenty, że nie mogłam wykonywać najprostszych czynności i potrzebowałam pomocy drugiej osoby. Dziś jestem szczęśliwą mamą, żoną i córką - powiedziała Karina Paszek z Orzesza koło Katowic. Swoje życie nazwała wielkim cudem od Boga. - Pacjenci bardzo długo czekają na odpowiedniego dawcę. Gdy w ciężkim stanie zostałam przywieziona do szpitala, czekałam na zgodność tylko dwa tygodnie. Drugim cudem był dla mnie udany przeszczep, a trzecim mój synek, który dziś ma siedemnaście miesięcy i przyjechał ze mną na Jasną Górę - opowiadała ze wzruszeniem. Podkreśliła, że dziś przybyła do sanktuarium, żeby spotkać ludzi, którzy mają taką samą historię, aby być razem, wspólnie się modlić i dziękować.

DEON.PL POLECA

- Miałem przeszczep 12 lat, 3 miesiące i 22 dni temu - wylicza skrupulatnie Sławomir Rotengruber. Jest prezesem zarządu Koła w Zabrzu, Stowarzyszenia Transplantacji Serca. Jak podkreśla teraz docenia każdą sekundę życia. - Nie znamy naszych dawców, ale każdy może poznać ich płeć i orientacyjny wiek. Ja mam serce kobiety i jeszcze bardziej je szanuję. Zawsze mówię, że mam dwie daty urodzenia. Pierwsza to ta biologiczna, a druga to data udanego przeszczepu - opowiada Sławomir Rotengruber.

Twoje „tak” ma wielką moc - nie można przywrócić życia zmarłej osobie, ale można ocalić wiele istnień - przekonywali członkowie stowarzyszenia. Po śmierci można oddać do przeszczepienia nie tylko narządy takie jak serce, wątrobę, trzustkę, płuca, nerki czy jelito, ale także rogówki i inne tkanki np. skórę.

Początki Stowarzyszenia Transplantacji Serca sięgają roku 1988, kiedy to żyjący z przeszczepionym sercem pacjenci, natrafiając na różne trudności, postanowili stworzyć organizację popularyzującą w społeczeństwie transplantację serca jako skuteczną metodę leczenia.

- Zachęcamy innych, żeby zostali potencjalnymi dawcami. Uświadamiamy ludzi, że to nie jest wyrok śmierci. Wystarczy oświadczenie woli i poinformowanie rodziny o swojej decyzji. Jeden dawca może uszczęśliwić siedem osób - podkreślił Sławomir Rotengruber.

37 lat temu, 5 listopada 1985 r. prof. Zbigniew Religa kierownik zabrzańskiego Wojewódzkiego Ośrodka Kardiologii przeprowadził pierwszy udany przeszczep serca w Polsce. Transplantacja narządów jest metodą ratowania życia chorego, który potrzebuje zdrowego narządu, aby żyć. W Polsce najczęściej wykonuje się przeszczep rogówki, nerek, wątroby, płuc oraz serca. Krajowa lista oczekujących (KLO) na przeszczep z roku na rok wydłuża się.

Wykorzystywane w transplantologii narządy pochodzą głównie od dawców zmarłych. Jedynie nerki i fragmenty wątroby mogą być pobierane od dawców żywych, lecz odsetek tego rodzaju pobrań jest stosunkowo niewielki.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Teresa Szpytma

Nigdy nie jest za wcześnie i nigdy nie jest za późno

Rak rzuca wyzwanie każdemu z nas. Ty lub ktoś z Twoich bliskich usłyszeliście niepokojącą lub złą diagnozę? Jesteś w grupie podwyższonego ryzyka? A może...

Skomentuj artykuł

Jasna Góra. Uratowani modlili się o dar nieba dla dawców, dzięki którym żyją
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.