"Jeszcze żyję" - mówił papież na spotkaniu z jezuitami. "Przygotowywali konklawe"
„Jeszcze żyję. Pomimo tego, że niektórzy chcieliby mojej śmierci” - mówił Franciszek z ironią w rozmowie ze słowackimi jezuitami, do której doszło w trakcie zeszłotygodniowej pielgrzymki. O tematach rozmowy informuje dziś La Civiltà Cattolica.
Jak relacjonuje Debora Donnini w serwisie Vatican News, serdeczna i rodzinna atmosfera cechuje spotkania papieża Franciszka z jezuitami podczas jego podróży apostolskich. Tak było również na Słowacji, gdzie 12 września w Nuncjaturze Apostolskiej w Bratysławie spędził około półtorej godziny na rozmowie ze swoimi zakonnymi współbraćmi. To było spotkanie, z którego La Civiltà Cattolica relacjonuje rozmowę.
Operacja i stan zdrowia
Podczas spotkania w niedzielę 12 września Franciszek mówił szczerze i otwarcie. Wynika to z odpowiedzi na pytanie o jego stan zdrowia. „Jeszcze żyję. Pomimo tego, że niektórzy chcieliby mojej śmierci” - mówił Franciszek z ironią, dodając, że jest świadomy, iż dochodziło "nawet do spotkań między prałatami, którzy uważali, że stan zdrowia papieża jest poważniejszy niż to, co się mówi”.
„Przygotowywali konklawe” - nawiązał do operacji z lipca tego roku, wspominając, że to pielęgniarz namówił go do poddania się jej.
Duszpasterski styl bliskości
Przechodząc od zdrowia do opieki duszpasterskiej - papież sugerował jezuitom cztery rodzaje bliskości w ich pracy na Słowacji: Bliskość z Bogiem, bliskość między braćmi, bliskość wobec biskupa i papieża - mówienie wprost a nie obmawianie - i bliskość wobec ludu Bożego.
W tym kontekście odwołał się do tego, co nazywa „najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek papież powiedział do jezuitów”, a mianowicie do przemówienia św. Pawła VI na XXXII Kongregacji Generalnej o tym, że tam, gdzie są rozdroża, tam są jezuici.
„Będziemy stwarzać problemy. Ale tym, co nas uchroni przed popadnięciem w głupie ideologie, jest bliskość z ludem Bożym”.
Strach przed rozdrożami
Odpowiadając na pytanie, papież zatrzymał się nad cierpieniem Kościoła w chwili obecnej, nad „pokusą cofania się”. Nazywa ją „ideologią, która kolonizuje umysły”. Nie jest to problem powszechny, ale specyficzny dla Kościołów w niektórych krajach.
„W świecie tak uwarunkowanym przez uzależnienia i wirtualność, przeraża nas bycie wolnym” - stwierdził, przypominając, że mówił o tym na swoim pierwszym publicznym spotkaniu w Bratysławie, używając jako przykładu Wielkiego Inkwizytora z powieści Fiodora Dostojewskiego.
„Przeraża nas to, że musimy iść naprzód w doświadczeniach duszpasterskich” – mówił Franciszek, mając na myśli pracę wykonaną podczas synodu o rodzinie, „aby uświadomić ludziom, że pary w drugim związku nie są już skazane na piekło”. „Boimy się towarzyszyć osobom o odmienności seksualnej. Boimy się rozdroży, o których mówił nam Paweł VI”. „To - wyjaśnia - jest wyzwaniem tej chwili. Postępować tak, by nie szukać rozwiązania w rygoryzmie i klerykalizmie, które są dwoma perwersjami".
Dla Papieża, Pan wzywa dzisiaj Towarzystwo Jezusowe, by było wolne, z modlitwą i rozeznaniem. To nie jest „pochwała braku roztropności”. Franciszek wskazuje, że „cofanie się nie jest właściwą drogą”, natomiast „pójście naprzód z rozeznaniem i w posłuszeństwie" jest.
Na temat braku żarliwości, Franciszek zwraca uwagę na konieczność zrozumienia, czy jest to strapienie osobiste czy wspólnotowe, zachęcając również do lepszego poznania Ćwiczeń Duchowych św. Ignacego.
Ideologia "gender" jest niebezpieczna
Jedno z pytań dotyczyło ideologicznej kolonizacji i kwestii "gender".
„Ideologia ma zawsze diaboliczny urok, ponieważ nie jest wcielona" - odpowiedział papież. Podkreślił, że żyjemy w cywilizacji ideologii i że „musimy je demaskować u ich korzeni”.
„Ideologia ‘gender’, jest niebezpieczna, owszem. W moim rozumieniu jest ona niebezpieczna, ponieważ jest abstrakcyjna w odniesieniu do konkretnego życia osoby, tak jakby osoba mogła abstrakcyjnie decydować o tym, czy i kiedy ma być mężczyzną albo kobietą. Abstrakcja jest dla mnie zawsze problemem” - podkreślił papież.
Przypomniał jednak, że „nie ma to nic wspólnego z kwestią homoseksualną, bo jeśli jest para homoseksualna, to możemy prowadzić z nimi pracę duszpasterską, iść dalej w spotkaniu z Chrystusem”. Kiedy Franciszek mówi o ideologii, to - jak wyjaśnia - mówi „o abstrakcji, dzięki której wszystko jest możliwe, a nie o konkretnym życiu ludzi i ich rzeczywistej sytuacji”.
Wolę głosić kazania
Jeśli chodzi o dialog żydowsko-chrześcijański, należy unikać jego załamania „z powodu nieporozumień, jakie się czasem zdarzają”, stwierdza papież. Następnie, w jednym z pytań, Franciszek został zapytany, jak radzi sobie z ludźmi, którzy patrzą na niego podejrzliwie. W nawiązaniu do tego dodał, że jest duża katolicka stacja telewizyjna, która ciągle źle mówi na jego temat. „Osobiście pewnie zasługuję na ataki i obelgi, ponieważ jestem grzesznikiem”, mówił Franciszek, „ale Kościół na to nie zasługuje: to dzieło diabła”.
Papież wie, że są też duchowni, którzy wygłaszają pod jego adresem złośliwe komentarze, i wyznaje, że czasem brakuje mu cierpliwości, zwłaszcza gdy wydają osądy bez próby nawiązania prawdziwego dialogu. Zapewnia jednak, że idzie dalej, nie wchodząc „w ich świat wyobrażeń i fantazji”. „Wolę głosić kazania” - mówił. Wspomina też, iż niektórzy zarzucają mu, że nie mówi o świętości, ale zawsze o sprawach społecznych i że jest "komunistą". „A przecież - zaznaczył - napisałem całą adhortację apostolską o świętości, Gaudete et Exsultate”.
Decyzja w sprawie Vetus Ordo
Następnie wspomniał o swojej decyzji, będącej wynikiem konsultacji ze wszystkimi biskupami świata, o zaprzestaniu automatycznego przyzwolenia na odprawianie Mszy św. w rycie trydenckim, aby powrócić „do prawdziwych intencji Benedykta XVI i Jana Pawła II”. Od tej pory ci, którzy chcą odprawiać wg vetus ordo, muszą prosić o pozwolenie Rzym.
Następnie przywołał doświadczenie pewnego kardynała, do którego udali się dwaj nowo wyświęceni kapłani z prośbą o umożliwienie nauki łaciny, aby mogli prawidłowo odprawiać Mszę św. Papież wspomniał słowa, jakimi odpowiedział im kardynał, z "poczuciem humoru". Zachęcił ich, by najpierw uczyli się hiszpańskiego, a także wietnamskiego, biorąc pod uwagę wiernych, jakich mają w diecezji.
„Idę naprzód - wyjaśniał Franciszek - nie dlatego, że chcę dokonać rewolucji. Robię to, co czuję, że muszę zrobić. Potrzeba dużo cierpliwości, modlitwy i miłosierdzia”.
Zrozumienie przyczyn migracji
W kwestii imigracji powtórzył, że konieczne jest nie tylko przyjmowanie migrantów, ale także ich ochrona, promowanie i integracja, a także pełne zrozumienie przyczyn tego zjawiska, zrozumienie tego, co dzieje się w basenie Morza Śródziemnego i jakie są „gry potęg, które mają swoje interesy nad tym morzem i walczą o kontrolę i dominację”.
Skomentuj artykuł