Kard. Dziwisz o zarzutach względem Jana Pawła II o zatajanie spraw o molestowanie
Wieloletni osobisty sekretarz papieża został zapytany o to, czy prawdą jest, że Jan Paweł II wiedział o molestowaniu w jednym ze zgromadzeń i znał dokumenty potwierdzające winę przełożonego.
Papież Franciszek na pokładzie samolotu z Abu Dhabi powiedział do dziennikarzy o tym, że Jan Paweł II miał mieć na swoim biurku wszystkie dokumenty dotyczące zgromadzenia, w którym dochodziło do nadużyć seksualnych i ekonomicznych. Kardynał został poproszony o komentarz do tej sprawy przez Edwarda Augustyna z "Tygodnika Powszechnego" i mówi jasno: "nie wierzę, żeby Jan Paweł II beztrosko nie wierzył w przedstawiane dowody winy. To nie był jego styl".
"Nie wiem, kogo i jaką sprawę miał na myśli papież Franciszek, opowiadając «anegdotę» dotyczącą jednego ze spotkań kard. Josepha Ratzingera z Janem Pawłem II. Pragnę podkreślić, że prefekt Kongregacji Nauki Wiary miał z urzędu stały, regularny i bardzo częsty kontakt z papieżem. Osobiście, bez pośredników - bez «filtrów» - obydwaj omawiali wszystkie najważniejsze sprawy pozostające w kompetencji Kongregacji".
Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej wyjaśniło słowa Franciszka mówiąc, że miał na myśli kontemplacyjny zakon sióstr ze wspólnoty św. Jana we Francji. Chodziło mu o skandal związany z nieżyjącym już wówczas założycielem wspólnoty, Marie-Dominique Philippem OP, który wybuchł w 2013 roku. Duchowny molestował seksualnie kobiety należące do wspólnoty, dla których był również kierownikiem duchowym.
Część komentatorów widziała jednak w słowach Franciszka sprawę Legionistów Chrystusa oraz księdza Degollado. Mówiło się, że pozostawał w przyjaźni z Janem Pawłem II do końca życia. Kardynał mówi jednak, że były to relacje wynikające z racji jego funkcji. "Był sporadycznie przyjmowany na audiencji jako przełożony generalny zgromadzenia zakonnego w sprawach dotyczących zgromadzenia, a nie w sprawach osobistych" - opisuje kardynał.
Wszystkie możliwe trudności, wahania, a czasem absurdalne oskarżenia kierowane pod adresem Jana Pawła II, zostały gruntownie wyjaśnione podczas jego procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego. Możemy powiedzieć, że w pewnym sensie stał się on "znakiem, któremu sprzeciwiać się będą" i doświadczał tego już podczas pontyfikatu. Był człowiekiem prostolinijnym, odpowiedzialnym za Kościół i losy świata. Nie było w nim fałszu. Nie był uwikłany w żadne intrygi. Mówił prawdę, ale z miłością, i nie ukrywał prawdy.
CZYTAJ: Dalsze kroki w sprawie "seksualnego zniewolenia sióstr zakonnych". Jest oświadczenie Watykanu »
Skomentuj artykuł