Kard. Nycz: parafia to posługa miłości
W stulecie obecności księży marianów na warszawskim Marymoncie i pięćdziesięciolecie konsekracji świątyni kard. Kazimierz Nycz odprawił Mszę św. w kościele pw. Matki Boskiej Królowej Polski.
Niewielki kościół, wzniesiony na wzgórzu przy ul. Gdańskiej ma bogatą historię i przechowuje pamięć świętego założyciela Zgromadzenia Księży Marianów św. Stanisława Papczyńskiego, bł. Jerzego Matulewicza, bł. Michała Sopoćki, legendarnego duszpasterza ubogich i kapelana AK Zygmunta Trószyńskiego.
Metropolita warszawski przypomniał trudne dzieje parafii, przybycie księży marianów, otrzymanie jako jednego z pierwszej w Polsce tytułu świątyni - Matki Bożej Królowej Polski, ks. Zygmunta Trószyńskiego, którego nazwał prawdziwym męczennikiem komunizmu.
Nawiązując do konsekracji kościoła, która odbyła się w Jubileuszu Millenium Chrztu Polski, wspominał trudne i skomplikowane czasy komunizmu i posługę księży marianów, którzy mimo przeciwności trwali w tym miejscu. Wyjaśnił, że konsekracja świątyni podobna jest do tego, kim człowiek jest i co się z nim dzieje w Kościele. Podkreślił, ze ochrzczeni są cegłami, zespolonymi przez Ducha Świętego i pytał o wspólnotę Kościoła, o to, co dzieje się w rodzinach, parafii i Polsce, czy ta wspólnota trwa, co dzieje się z przekazanym sobie podczas Mszy znakiem pokoju.
Nawiązując od Ewangelii kard. Nycz zwrócił uwagę, że Maryja pod krzyżem uczy nas, na czym polega królowanie Jej i Jezusa - nie jest ono panowaniem, a służbą. Przypomniał słowa papieża Franciszka, że Maryja od Kany po Golgotę uczy nas postawy służby. Trwająca od stulecia w parafii służba księży marianów była służbą miłości, głoszonego słowa, udzielania sakramentów, ewangelizacji. Dziś podejmując taką służbę należy pamiętać, że niepomiernie wzrosła liczba tych, co się zagubili, trzeba szukać zagubionych owiec, głosić Miłosierdzie Boże, wypraszać Miłosierdzie, być świadkiem Bożego Miłosierdzia.
Mszę koncelebrowali wraz z kard. Nyczem wiceprowincjał Zgromadzenia ks. Eugeniusz Zarzeczy, proboszcz parafii mariańskiej na Stegnach ks. Bogusław Binda, księża, pracujący w parafii.
Kościół pw. Matki Bożej Królowej Polski "na Górce" znajduje się w miejscu, w którym stał dwór myśliwski króla Jana III Sobieskiego. Marymont powstał dzięki Sobieskim, a nazwa całej dzielnicy pochodzi od imienia królowej Marii. Królewska para wzniosła w miejsce dzisiejszego kościoła pałacyk myśliwski i często tu przyjeżdżała, zwłaszcza w porze letniej. Majątek Sobieskich przechodził z rąk do rąk, w czasie zaborów na "Górce" stacjonowało wojsko carskie, opuszczone budynki, w tym kaplica, niszczały. Po opuszczeniu Warszawy przez Rosjan została tu wzniesiona kolejna kaplica, a zrujnowanym pałacykiem Sobieskich zainteresowali się zakonnicy ze Zgromadzenia Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, założonego przez spowiednika i doradcę Sobieskich, św. Stanisława Papczyńskiego. Księża marianie osiedlili się w pozostałościach klasztoru kamedulskiego w Lesie Bielańskim. Z tym etapem historii wiąże się działanie kolejnego błogosławionego - o pozyskanie Marymontu dla tamtejszej parafii zabiegał bł. bp Jerzy Matulewicz, który, po kasacji zakonów w 1864 r. i latach carskich prześladowań, odnowił Zgromadzenie. W dawnym pałacyku księża marianie zaczęli odprawiać Msze św. dla mieszkańców okolicy - 2 lutego 1916 r. została odprawiona Eucharystia i można to przyjąć za początek istnienia parafii.
Kaplicę na "Górce" rozbudował kolejny błogosławiony, ks. Michał Sopoćko, późniejszy spowiednik św. s. Faustyny. Był on kapelanem wojskowym i przez jakiś czas korzystali z niej żołnierze, także uczestnicy wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. Poświęcił ją w 1924 roku bp polowy Stanisław Gall - na początku kaplica była przeznaczona dla wojska, choć korzystali z niej świeccy mieszkańcy dzielnicy.
Po ks. Sopoćce jest inny ślad - prawdopodobnie jego wpływowi kościół zawdzięcza obraz Pana Jezusa Miłosiernego mało znanego malarza, Aleksandra Maja, który w czasie okupacji został umieszczony w kaplicy. Niedawno ks. Jurak odkrył inny ślad po kontaktach apostoła Bożego Miłosierdzia - zupełnie nieznane zdjęcie św. Faustyny z bratem i powojenne zdjęcia jej rodzeństwa. Dziś obraz wraz z portretami świętej penitentki i jej spowiednika wiszą w sąsiedztwie obrazu Pana Jezusa.
W 1927 r. proboszczem parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski został ks. Zygmunt Trószyński, wybitny duszpasterz, działacz charytatywny, w czasie wojny duszpasterz żołnierzy AK, kapelan Powstania Warszawskiego, legendarny św. Franciszek Marymontu, który oddawał własne buty mieszkańcom ubogiego przedmieścia. Organizował tu garkuchnie, opiekował się sierotami, a w czasie okupacji ratował żydowskie dzieci, umieszczając je w rodzinach parafian i płacąc na ich utrzymanie.
Obecny proboszcz, ks. Marcin Jurak MIC zwraca uwagę, że jest to dziedzictwo, które zobowiązuje. W bocznej wnęce świątyni znajduje się ołtarz i relikwie bł. Stanisława. Od czasu beatyfikacji w 2007 r. do kościoła "na Górce" przychodzą małżeństwa, by uprosić za wstawiennictwem Błogosławionego poczęcie dziecka. Ks. Jurak zna trzy małżeństwa, które są głęboko przekonane, że narodziny ich dzieci zawdzięczają wstawiennictwu Założyciela Zgromadzenia Marianów. Kult orędownika obrońców życia szerzy się także w rodzinach na terenie parafii i będzie się rozwijał po jego kanonizacji w czerwcu br. - spowiednik i doradca króla Jana widocznie upodobał sobie Marymont.
Ponad siedmiotysięczna dziś parafia tętni życiem, wbrew wielkomiejskim trendom ostatnich lat liczba uczestników w niedzielnych Mszach św. nie maleje, a wzrasta. Spontaniczne powstają grupy formacyjne, na przykład małżeńskie i wraz z kilkunastoma innymi grupami, takimi jak Koła Żywego Różańca, Focolare, Droga Neokatechumenalna, Ruch Rodzin Nazaretańskich, tworzą duchowy klimat parafii. Przy parafii działa Poradnia Rodzinna, zbierają się Anonimowi Alkoholicy, bardzo różnorodne grupy i duchowości znalazły tu dach nad głową.
Ks. Jurak z satysfakcją obserwuje, że jest to miejsce nie tylko modlitwy, ale też nawiązywania znajomości i kontaktów, wychodzenia z anonimowości wielkiego miasta.
Ostatnio w trakcie prac remontowych salek katechetycznych odkopano siedemnastowieczne mury. Archeolodzy, którzy je badają ustalili, że to pozostałości arkad, wzmacniających skarpę, na której został wzniesiony pałacyk myśliwski.
Skomentuj artykuł