Alko-tubki: Chwila triumfu chciwości nad rozsądkiem

Alko-tubki: Chwila triumfu chciwości nad rozsądkiem
Fot. Depositphotos

Kiedy myśleliśmy, że widzieliśmy już wszystko, na polski rynek próbują wejść alko-tubki, czyli alkohol w saszetkach przypominających dziecięce musy. Czy firma OLV S.A. podjęła „odważną” decyzję z głupoty, czy świadomego cynizmu? 

Brawo. Wiwat. Udało się. Nie będzie alko-tubek na polskim rynku (przynajmniej póki co). Co prawda jeszcze wczoraj rano firma OLV S.A. - w odpowiedzi na rozpędzającą się w mediach wszelakich falę oburzenia po zetknięciu się konsumentów z wypełnionymi alkoholem saszetkami, które do złudzenia przypominają popularne musy owocowe dla dzieci - podkreślała absurdalność zarzutów dotyczących szkodliwości społecznej takiego produktu, ale jednak ostatecznie wieczorem wydała lakoniczne oświadczenie o wycofaniu produktu i przeprosiła za zaistniałą sytuację. Nie wiem jak Wy, ale ja wcale a wcale nie czuję się uspokojona.

Buntownik na rynku alkoholu

Już na początku sierpnia przebąkiwano tu i ówdzie o nowych trendach związanych ze sprzedażą alkoholu i wprowadzaniu marki o (jakże adekwatnej, gdy się tak zastanowić nad znaczeniem poszczególnych słów) nazwie "Woodoo Monkey". Ale pełnoskalowa afera zrobiła się dopiero wtedy, gdy w sklepach pojawiły się testowe partie tego "pionierskiego" produktu, prawdziwego "buntownika" w świecie alkoholi, "synonimu najlepszej jakości, kreatywności i odwagi" (określenia producenta). Sieć zalały zdjęcia - a tu alko-tubki w zasięgu ręki dzieci na charakterystycznej półce z przekąskami w markecie, a tu zdenerwowana babcia, która przyniosła wnusiom "małe co nieco" i się niepomiernie zdziwiła, gdy najstarszy z nich (rechocząc, bo akurat to nastolatek był) przeczytał jej skład tej "muso-małpki", a tu oburzony nauczyciel pokazujący zalążki najnowszego tiktokowego trendu swoich podopiecznych rozwijającego się pod uroczym hasłem: "wyzerujmalpke"... Nic dziwnego, że najważniejsi  politycy w Polsce szybko podjęli temat i zapowiedzieli "stosowne kroki", co - jak widać - skutecznie zablokowało rozwój tego " odważnego eksperymentu". Nie zmienia to jednak innego problemu. Tego, że taki pomysł się w ogóle pojawił. 

Głupota czy cynizm?

Czy to tylko skrajna głupota, czy zwykły cynizm i iście demagogiczna strategia marketingowa? Czy firma, która produkuje popularne musy dla dzieci, naprawdę może w dzisiejszych czasach wypuścić bezkarnie wódkę w kolorowej i designerskiej tubce i wierzyć, że larmo, które wybuchnie, przysporzy jej klientów i zysków? Żadna z odpowiedzi nie niesie zbytniej pociechy. Bo jeżeli to tylko głupota zespołu projektowego, to znaczy, że w trakcie miesięcy pracy nad nową marką rzesza ludzi (przecież wprowadzenie takiego produktu na krajowy rynek to nie jest tydzień pracy wyłącznie brand-managera i grafika!) nie zauważyła albo zbagatelizowała potencjalne problemy w odbiorze takiego produktu w polskim społeczeństwie. Czyżby nie znalazł się tam żaden rodzic? Wujek? Ciocia? Czyżby kreatywne grono pomysłodawców wywodziło się z domów nieskażonych alkoholizmem? Nie dostrzegało potencjalnych problemów z zachęcaniem coraz młodszych ludzi do korzystania z używek? Z możliwościami zwykłych pomyłek? Naprawdę w fazie testów nie pojawiły się wśród odbiorców/marketingowców/przedstawicieli handlowych żadne krytyczne opinie i uwagi, że taka rzecz, to idiotyzm w czystej postaci?! Zatrważające...

Nieetyczny pomysł

Ale jeśli jednak za próbnym wprowadzeniem alko-tubek stała nie tyle głupota, co skrajny cynizm i demagogia w czystej postaci, to mamy jeszcze większy problem. To znaczy, że musiały być przeprowadzane badania opinii publicznej, musiało być szacowane ryzyko niepowodzenia i możliwych fal krytyki. I podjęto to ryzyko oraz koszty wytworzenia atrakcyjnych, przyciągających wzrok produktów. Cała ta burza musi się zatem pod wieloma aspektami opłacać. I to jest myśl, która nie daje mi spokoju. Bo doprawdy trudno mi uwierzyć, że nikt, naprawdę nikt nie zwrócił pomysłodawcom alko-tubek uwagi, że w kraju, w którym mamy tak ogromny problem z uzależnieniami (polecam lekturę stron choćby Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom), gdzie od ery covidu trąbi się raz po raz o "wysokofunkcjonujących alkoholikach" napędzanych paliwem z "małpek", gdzie trwają (wreszcie!) prace nad usunięciem alkoholi choćby ze stacji paliw - pakowanie wysokoprocentowych trunków w kolorowe saszetki do złudzenia przypominające musy jest pomysłem nieetycznym i świadczącym wyłącznie o bezkarności i pazerności producenta

Prawo da się obejść

Uważam, że na głupotę można jeszcze spuszczać zasłonę miłosierdzia, ale na zło w czystej postaci trzeba reagować. Bo furtek do obejścia prawa zawsze się znajdzie dużo. I to - uwaga! - zarówno po stronie producentów, jak i konsumentów (czy ktokolwiek rozsądny wierzy, że nastolatki w Polsce miałyby w praktyce jakieś większe problemy z kupnem alkoholowych musów?). Zatem jeśli teraz OLV S.A. dostanie sygnał, że dwuzdaniowe oświadczenie wyciszy całe zamieszanie, możemy być więcej niż pewni, że albo ta firma, albo inna za jakiś czas wypuści kolejne przewrotne produkty, tylko po to, by sprzedać jak najwięcej nie patrząc na koszty. O. Momencik. Zaraz, zaraz. Przecież to już się dzieje. Zwróćmy, mili Państwo, uwagę, że już za niecałe trzy tygodnie największy polski internetowy portal sprzedażowy udostępni swoim klientom możliwość zakupu wysokoprocentowych alkoholi. Widzicie to? Bo ja oczami wyobraźni już widzę...Te rzesze wyrośniętych ósmoklasistów z kpiącym uśmieszkiem klikających w przycisk "Tak" na pojawiające się na wstępie procedury zakupu pytanie: "Czy jesteś pełnoletni?". A potem tylko klik, 5 butelek whiskey do koszyka, sms do mamy "potrzebuję blika" i już - zapas na imprezkę po szkole zrobiony. Oczywiście, czytam w regulaminie nadchodzących zmian, że wszystko jest dopracowane tak, żeby wódki nie mógł kupić małolat i że oczywiście, nie może być to ktoś, kto ma konto "junior". Uhum. Tak jak konta na Facebooku, Instagramie i Tiktoku nie może mieć ktoś poniżej 13-stego roku życia. Ale co tam - pilotaż już puszczony w ruch, za trzy tygodnie wchodzi w życie. W kraju, w którym z powodu choroby alkoholowej czy nadużywania alkoholu co krok umierają ludzie, rozpadają się rodziny, dzieją nieszczęśliwe wypadki ułatwiajmy, na wszelkie możliwe sposoby ułatwiajmy zakupy trunków (to sarkazm, dla jasności).

Jeśli więc idzie o mnie, to oświadczenie firmy OLV S.A. dla mnie sprawy w żadnym wypadku nie zamyka. Wręcz przeciwnie, uważam, że "alko-tubki" paradoksalnie stworzyły bardzo dobry klimat do rozmowy o współczesnym  alkoholizmie, jego przyczynach i konsekwencjach, o wpływie dostępności i powszechności alkoholu w naszej przestrzeni społecznej, i dalej: o życiu w kłamstwie i tych wszystkich fikcjach, które utrwalamy w naszym społeczeństwie (od szkół po zakłady pracy), o braku etyki i poczucia odpowiedzialności biznesu, o chciwości, o pysze, ale także o godności człowieka i o elementarnej trosce o jego dobrostan. To jest ten moment, gdy z ambony można zawołać o tym, że zło bywa przewrotne, ale Jezus nie daje człowiekowi zatonąć. I że żadnego sensu życia w wypitych procentach się nie znajdzie...

Trzeba załatać dziurę w prawie

Rozsądek podpowiada jednocześnie, że same dyskusje nie pomogą. Nieco mściwie (przyznaję) liczę więc, że producent alko-tubek zmierzy się z kontrolami odpowiednich instytucji rządowych mających chronić konsumentów/dzieci/obywateli. Zamierzam też osobistymi wyborami konsumenckimi pokazać, jak bardzo nie zgadzam się na tego typu makiaweliczne eksperymenty. Mam doprawdy wielką nadzieję, że w bojkocie rodzicielskim nie będę osamotniona, bo argument zysków jest chyba tym, który najmocniej przemawia do wyobraźni biznesu. A jednocześnie ufam, że kolejna dziura w prawie, która przy okazji tego całego cyrku się objawiła, zostanie szybko i skutecznie załatana. Przykro to mówić, ale żyjemy w świecie, w którym przyzwoitość i zwykłe poczucie odpowiedzialności są gatunkiem tych cech, którym zagraża wyginięcie. Ale - chwała Bogu - ciągle jeszcze nie mają statusu "dinozaurów". I to od nas zależy, jak rozwinie się ta historia. 

 

 

Żona, mama, córka, z zawodu animatorka społeczności lokalnych, z zamiłowania doktorka nauk społecznych, w wolnych chwilach pisze bloga "Dobra Wnuczka" i prowadzi konto na Instagramie. Razem z mężem od lat zaangażowana w Ruch Spotkań Małżeńskich i wrocławską Wspólnotę Jednego Ducha. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Grzegorz Dobiecki

O czym nie mówi się głośno?

Kto odpowiada za śmierć 150 tysięcy Amerykanów? Komu grozi wojna domowa, a gdzie żyje się jak w więzieniu? Który region świata jest bardziej skomplikowany niż montaż mebli z Ikei?...

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Alko-tubki: Chwila triumfu chciwości nad rozsądkiem
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.