Byłem nikim, bezdomnym alkoholikiem, którego nie chce znać nawet własna matka [ŚWIADECTWO]

Byłem nikim, bezdomnym alkoholikiem, którego nie chce znać nawet własna matka [ŚWIADECTWO]
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Deposithotos
Mateusz

Jestem alkoholikiem. Jako dziecko zawsze myślałem, że dom to mama, tata oraz dzieci. W dzieciństwie nigdy nie zaznałem miłości. Moja mama pokochała mnie dopiero w późniejszym wieku, za co jestem jej wdzięczny. Tato nigdy mi nie powiedział: "Kocham cię, synu, jestem z ciebie dumny". Wciąż byłem karcony i poniżany. Przyglądałem się, jak tato bije mamę i ją też poniża.

Gdy miałem 27 lat, wziąłem po raz pierwszy ślub cywilny. Żyliśmy na tak zwaną "kartę rowerową", bo ani Bóg, ani związek sakramentalny nie były mi potrzebne. Biłem swoją partnerkę, nie szanowałem jej, uważałem ją za nic. Alkohol tylko potęgował moją agresję i złość. Dziś wiem, że byłem już uzależniony. Nie udało mi się stworzyć domu, o jakim marzyłem. Zresztą cóż to byłby za dom - z alkoholem i złymi emocjami. Związek, w którym tkwiłem, rozpadł się. Przez kolejne dziesięć lat byłem bezdomny. Moim domem i rodziną stał się alkohol, kanały, hotele, dworce oraz zakłady karne. W więzieniu spędziłem pięć lat, ale wiem, że to uratowało mi życie.

Poznając grupę AA, wiedziałem jedno: jestem nikim, bezdomnym alkoholikiem, którego nie chce znać nawet własna matka

To tam po raz pierwszy spotkałem się z grupą AA. Do tej pory nie miałem pojęcia, że istnieją organizacje, które pomagają osobom uzależnionym od alkoholu. Wiedziałem jedno: jestem nikim, bezdomnym alkoholikiem, którego nie chce znać nawet własna matka. Po wyjściu z zakładu karnego coś we mnie pękło. 20 lutego 2007 roku znalazłem się na wolności i już następnego dnia rozpocząłem moje nowe życie - w trzeźwości zacząłem szukać i przyjmować wartości, których do tej pory nie znałem. Bardzo zbliżyłem się do Boga, o którym nie wiedziałem prawie nic, bo w domu się o Nim nie rozmawiało. Zacząłem trzeźwieć, odbudowałem więź z mamą, odzyskałem prawa rodzicielskie do córki, przeprosiłem rodzinę i tych, których skrzywdziłem. W trzeźwym życiu pragnąłem założyć dom, w którym będą Bóg, rodzice i dzieci.

Moja córeczka przyszła na świat w Godzinę Miłosierdzia Bożego

Po roku trzeźwienia przyjąłem sakrament bierzmowania, a w czwartym roku ślubowałem mojej żonie miłość w sakramencie małżeństwa. 30 marca 2011 roku Pan Bóg wezwał naszego synka Kazia do siebie w 9. tygodniu ciąży, ale dokładnie rok później, 30 marca w Godzinę Miłosierdzia Bożego, dał nam kochaną córeczkę - Zosię (wcześniak, ale bez powikłań). Obecnie żona jest w kolejnej ciąży. Z miłością czekamy na naszą Madzię. Dziś wiem, co to dom. To dzieci, ojciec i matka, ale przede wszystkim Bóg! Wspólnie z małżonką modlimy się codziennie, odmawiamy wspólną dziesiątkę różańca, Litanię do Świętej Rodziny, uczymy się miłości, szacunku, staramy się być codziennie na Eucharystii, bo za to, co Pan Bóg dokonał we mnie, jest Mu za co dziękować. Jestem wdzięczny Bogu, że dał mi tyle łask.

Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Praca zbiorowa

Święta Siostra Faustyna cały czas wstawia się za nami

"Czyń, co chcesz, rozdawaj łaski, jak chcesz, komu chcesz i kiedy chcesz" - powiedział Jezus do św. Siostry Faustyny Kowalskiej. Apostołka Bożego Miłosierdzia hojnie wykorzystuje obietnicę...

Skomentuj artykuł

Byłem nikim, bezdomnym alkoholikiem, którego nie chce znać nawet własna matka [ŚWIADECTWO]
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.