Alfabet DDA. "B" jak bezsilność

Alfabet DDA. "B" jak bezsilność
(fot. unsplash.com)
Logo źródła: Blogi Strefa Półcienia

Uświadomienie sobie bezsilności, jest niezwykle frustrujące, ale to punkt wyjścia do rozpoczęcia drogi do uwolnienia się od przeszłości.

"Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec skutków alkoholizmu lub innej dysfunkcji rodzinnej, że przestaliśmy kierować naszym życiem."

DEON.PL POLECA

Tak brzmi pierwszy z dwunastu kroków programu dla DDA lub DDD. Przyznam szczerze, że mimo uczestnictwa w kilkunastu mityngach DDA, z programem dwunastu kroków nigdy nie było mi po drodze. Nie neguję bynajmniej jego wartości w procesie zdrowienia ani pozytywnego wpływu spotkań. Nie była to po prostu moja droga.

Po latach uświadomiłam sobie, że poniekąd Bóg przeprowadził mnie przez dwanaście kroków innymi ścieżkami.

Pamiętam, że bardzo mnie rozbawił ten fakt. Szef ma fenomenalne poczucie humoru i nawet najbardziej opornych poprowadzi do celu, choćby to miały być drogi równoległe do głównej trasy z wieloma zakrętami.

Ale dość dygresji. Bezsilność to chyba najbardziej irytujące uczucie w moim życiu. Moment, w którym zdaję sobie z niej sprawę jest jak walnięcie obuchem w głowę. Często wbrew zdrowemu rozsądkowi próbuję wtedy podkolorować rzeczywistość, złudnie myśląc, że jednak mam na nią jakiś wpływ, podczas gdy tak naprawdę nie mogę nic.

Doświadczenie, czy też uświadomienie sobie bezsilności, jest niezwykle frustrujące, ale nie bez przyczyny znalazło się ono w pierwszym kroku. Stanowi bowiem punkt wyjścia do rozpoczęcia drogi do uwolnienia się od przeszłości i rządzących nami mechanizmów.

Bezsilność wobec alkoholizmu rodzica

Są takie aspekty naszego życia, na które nie mieliśmy i nie mamy wpływu. Pierwszym z nich jest bezsprzecznie alkoholizm rodzica i dorastanie w dysfunkcyjnym domu. Zdarza się wśród dzieci alkoholików, że obwiniają się o nałóg taty lub mamy albo myślą, że mogli (lub mogą) zrobić cokolwiek, żeby rodzic przestał pić. Moja mama jest nadal aktywną alkoholiczką. Dopóki nie przyjęłam prawdy o bezsilności, straciłam wiele lat, energii, zdrowia psychicznego i pieniędzy próbując za wszelką cenę uwolnić ją od nałogu. Nie osiągnęłam nic poza poczuciem kompletnej porażki i wieloletnim kredytem w banku. Moment przyjęcia bezsilności powoduje, że wiesz już, że jeśli alkoholik sam nie zechce, nikt i nic nie jest mu w stanie pomóc, a jego picie nie wynika z tego, że ty coś zrobiłeś nie tak ale z tego, że to on nie radzi sobie z rzeczywistością i jest bezsilny wobec nałogu.

Bezsilność wobec skutków alkoholizmu rodzica w dorosłym życiu

To już nieco trudniejszy temat. O ile łatwiej jest uświadomić sobie bezsilność wobec walki z nałogiem rodzica, o tyle przyjęcie prawdy o tym, że nie panujemy nad własnym życiem jest często wypierane ze świadomości. No bo jak to, ja nie mam wpływu na to, co się ze mną dzieje? Ano nie mam, a przynajmniej nie zawsze. To bolesne, ale stanięcie w prawdzie o swojej bezsilności otwiera drogę do… szukania pomocy. Nie na darmo w kolejnych krokach programu jest mowa o sile większej od nas samych, która może przywrócić nam zdrowie. Uznanie tego, że sami sobie nie radzimy nie jest ucieczką od pracy nad sobą, bo ta jest konieczna. Ta bezsilność to szansa na dopuszczenie myśli o terapii oraz otwarcie na wsparcie od Tego, który bardzo pragnie nam pomóc - naszego Stwórcy. Myślenie w kategoriach samowystarczalności doprowadziło mnie już wielokrotnie do kręcenia się w kółko.

Bezsilność w codzienności

Oprócz poprzednich dwóch aspektów, związanych bezpośrednio z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu, jest jeszcze jeden, w zasadzie znany wszystkim bez wyjątku. To bezsilność w codzienności. Są takie sytuacje w życiu każdego człowieka, w których staje on oko w oko z prawdą, że nie ma na coś wpływu. To mogą być różne momenty, ale punktem wspólnym często bywa poczucie porażki. Ważne, aby w takich momentach nie tracić pogody ducha. Są dwie prawdy podstawowe, które poznałam na rekolekcjach ignacjańskicj, wynikające z bycia stworzoną przez Boga. Pierwsza to ta, że skoro Bóg mnie stworzył, to nie muszę przepraszać, że żyję, bo mam na tym świecie swoje miejsce i czas. A druga, ważna w rozważanym kontekście, to ta, że skoro jestem stworzona przez Miłość, to mogę odpocząć, bo nie jestem od zbawiania świata. On już raz to zrobił.

Nie wszystko zmienimy. Wobec samych siebie, rodzica alkoholika, wad drugiego człowieka oraz wielu negatywnych zjawisk pozostaniemy bezsilni. Może właśnie po to, by pamiętać, że nie jesteśmy samowystarczalni i potrzebujemy pomocy - drugiego człowieka i Boga.

Gdy nasze ciężary bezsilności będziemy nieść z przyjacielem, a przede wszystkim z Chrystusem, staną się one znośniejsze. Nie znikną, ale uzyskamy wolność od kręcenia się w kółko i gonienia własnego ogona.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Alfabet DDA. "B" jak bezsilność
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.