Zobaczyłam tę ewangeliczną scenę inaczej. Droga z Jeruzalem do Jerycha jest szlakiem mojego życia, to ja leżę na drodze pobita i ograbiona przez zbójców. To ja mijam siebie całkiem obojętnie.
"Jeżeli nie miłujesz brata, którego widzisz, jakże możesz miłować Boga, którego nie widzisz?" 1 J 4,20
Ten brat ma konkretne imię, a co jeśli jesteś nim Ty?
Pamiętam chwilę, w której zaczęłam myśleć o sobie: mój bliźni. Słuchałam kolejny już raz przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Do tej pory moja interpretacja była typowa: raz byłam jak kapłan, raz jak lewita, czasem jak miłosierny Samarytanin.
Tym razem zobaczyłam tę ewangeliczną scenę inaczej; droga z Jeruzalem do Jerycha jest szlakiem mojego życia, to ja leżę na drodze, pobita i ograbiona przez zbójców i to ja jak kapłan i lewita przechodzę obok siebie obojętnie. Jedyne co mogłam zrobić to z miłosierdziem zatrzymać się na tej drodze.
Widok samej siebie bojkotowanej przez samą siebie był dość bolesnym, ale też przełomowym momentem w wędrówce życiowej. Najpierw dla mnie, później dla ludzi, którym towarzyszę na drodze 12 kroków ku pełni życia*.
"Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego jak siebie samego". Ostatnia fraza przykazania miłości sprawia najwięcej problemów nam chrześcijanom, a przecież te słowa brzmią: "jak siebie samego", a nie: "zamiast siebie samego".
Odpowiadanie na pytanie: czy kocham siebie jest procesem, który należałoby zacząć raczej od pytania: "co to znaczy kochać, bądź nie kochać siebie"?
Tak postawione pytanie rodzi kolejne:
- na czym opieram poczucie własnej wartości?
- jak przeżywam swoją tożsamość?
- czy znam swoje mocne i słabe strony?
- czy mam świadomość, gdzie zaczynam i kończę się ja, a gdzie drugi człowiek?
- jakie skrypty rodzinne niosę w posagu od przodków, czy np. moja hojność jest wyborem, czy po prostu rozdawnictwem, aby zasłużyć na uwagę innych?
- jak traktuję swoje ciało, jaka jest ta Świątynia Ducha Świętego?
Tych pytań powstaje wiele, one zmieniają się w biegu życia, bo relacja z samą sobą jest na wieczność. Dobrze by było tę osobę, którą widzę w lustrze bliżej poznać, pokochać, ale też polubić. To w jaki sposób traktujemy samych siebie jest odbiciem nie tylko naszych reacji z innymi, ale też z samym Bogiem.
Wierzę, że w tym galopie do Jerycha, On jest tym, który pomaga nam dostrzec samego siebie.
Modlitwa grzesznika
Piotr wyraził uczucia nas wszystkich:
"Odejdź ode mnie..."
Ty jednak zostajesz,
Ja sam dawno bym odszedł'.
Gdyby ktoś traktował mnie tak źle,
Jak ja traktuję Ciebie, Panie.
Chciałbym umieć dostrzegać w sobie to,
Co Ty we mnie widzisz. Cóż takiego
Nie pozwala Ci odejść?
Co zatrzymuje Cię
U mego boku? Przecież tak często
O Tobie zapominam.
Choć próżno szukam powodów,
By uwierzyć w siebie,
I zaufać swoim wątłym siłom,
Śmiem wierzyć, że Ty wierzysz za nas obu
I ufasz za mnie,
Ufając mnie.
o. Leo Rock SJ
*Program 12 kroków to program terapeutyczno-rozwojowy dla osób w kryzysach i przeżywających trudności życiowe. Regularne grupowe spotkania z terapeutą dają im siłę, wyposażają w wiedzę i kompetencje życiowe, a przede wszystkim są drogą do lepszego poznania i zrozumienia siebie.
Tytuł i lead pochodzą od redakcji
Agnieszka Banaś pracuje jako doradca rodzinny w Jezuickim Centrum Pomocy Psychologicznej i Duchowej - Manreza. Prowadzi program 12 kroków skierowany do osób w kryzysie. Wesprzyj program, który ratuje od beznadziei >>
Skomentuj artykuł