Czy można być naraz katolikiem i nacjonalistą?

Czy można być naraz katolikiem i nacjonalistą?
(fot. youtube.com)

Czy można być naraz katolikiem i nacjonalistą? Oczywiście, że tak. Dokładnie tak samo jak można być katolikiem i lewicowcem, katolikiem i anarchistą czy wreszcie katolikiem i liberałem.

Każde z tych pojęć opisuje nieco odmienne przestrzenie działalności człowieka, ale wprowadzenie kategorii polityczności je łączy. Zaś bycie zwierzęciem politycznym to przecież jedna z podstawowych, klasycznych charakterystyk człowieka. Co więcej - działalność polityczna może być narzędziem ewangelizacji i budowy chrześcijańskiej tożsamości. Dlatego problemem nie jest samo bycie narodowcem, ale raczej to, które wartości będę przyjmował za podstawowe w moim działaniu.

Niedawne wydarzenia w białostockiej katedrze rzeczywiście przypominają manifestację polityczną. Osobną sprawą są homiletyczne wystąpienia ks. Międlara, który niestety, ale wydaje się bardziej cenić cnotę nieograniczonej wolności od cnoty posłuszeństwa wobec przełożonych.

DEON.PL POLECA

Znakomicie opisywała ten problem już w dwóch tekstach na DEON.pl Marta Brzezińska-Waleszczyk, dlatego nie będę do niego wracał tutaj. Pozostańmy przy kwestii sztandarów ONR-u, które raczej nie kojarzą się z kontekstem liturgicznym, a na pewno nie bezpośrednio. Czy mam coś przeciwko mszy zamówionej przez narodowców zawierającej taką też oprawę wizualną?

Jeśli już miałbym szukać argumentów, to raczej stricte liturgicznych. To, czy symbole ruchów politycznych powinny pojawiać się w przestrzeni sakralnej, jest kwestią opinii. Ja bym na taką mszę nie poszedł, niezależnie od tego, z czyimi symbolami miałbym do czynienia, ale nie mam prawa nikomu jej odmawiać.

Problem leży gdzie indziej i nie ogranicza się do samej symboliki. Wiadomo - każdy ma prawo do wyznawania własnych przekonań, a tradycja związku treści patriotycznych inarodowych jest w polskim katolicyzmie długa i posiada niewątpliwie piękne karty choćby w postaci teologii narodu kardynała Wyszyńskiego. Jednak ideologia narodowa staje się problematyczna wtedy, gdy pomyślimy o tym, co bywa, a co powinno być dla nas faktycznie istotne - dla nas jako katolików.

Jak widzę to na swoim przykładzie? Choć myślę o sobie jako o polskim patriocie, czuję silny związek z moim narodem i państwem, z całą jego historią i tradycją, to podstawowym mianownikiem mojej tożsamości jest bycie katolikiem. I właśnie z uwagi na własny katolicyzm nie mogę zaakceptować niektórych treści, które reprezentuje przynajmniej część środowiska polskich narodowców.

Nigdy nie pogodzę się z antysemityzmem niektórych moich rodaków, bo przecież wierzę w Boga, który był Żydem. Nie mogę przystać na dowolnej maści ksenofobię, bo moja wiara uczy mnie miłości bliźniego, a nim jest każdy człowiek - niezależnie od wyznawanej kultury czy religii. I choć czasem muszę się do tej miłości zmuszać, kochać pomimo tego, co pokazuje mi świat, to wiem, że miłość jest bardzo trudną sprawą i tego też uczy mnie Kościół.

Skoro mam być na wzór Chrystusa, to powinienem stale przekraczać swoje uprzedzenia i z nimi walczyć. Nie twierdzę, że każdy narodowiec to ksenofob i rasista, bo nie przyjmuję uproszczeń. Narodowiec to także mój bliźni, ale gdy widzę na niedzielnych zdjęciach z Białegostoku chłopaków w koszulkach nazipunkowego zespołu Skrewdriver, który w swych tekstach hołubił Adolfa Hitlera, to podnosi mi się ciśnienie.

Gdy słyszę gromki głos śpiewający na marszu antyuchodźczym wesołkowate teksty o wysyłaniu obcych do Auschwitz, to nie potrafię zrozumieć, jak ci ludzie mogą uczestniczyć w życiu tego samego Kościoła, w którym ja uczestniczę. Po prostu wydaje mi się, że ci ludzie, a przynajmniej niektórzy z nich, głośno opowiadający się za wagą obrony "cywilizacji chrześcijańskiej" i roli formacyjnej katolicyzmu w polskiej kulturze narodowej, gdzieś popełnili duży błąd w ważeniu wartości mających kierować ich życiem.

Ale to są moi bracia i siostry. Jesteśmy członkami tych samych wspólnot: Kościoła i polskiego narodu. Dlatego chciałbym, by ci, którzy byli na mszy w Białymstoku, usłyszeli w jej trakcie o potędze Bożego miłosierdzia, które otwiera się na każdego, kto się w Jego stronę zwróci.

By, będąc katolikami, nie myśleli w kategoriach wykluczenia, bo na to nie pozwala im nasza wiara. I by kochając własny naród, nie zapominali o tym, co najważniejsze - o życiu wiecznym w Królestwie Niebieskim, które obnaży doczesność i nietrwałość wszystkich narodów, państw i cywilizacji.

Redaktor i publicysta DEON.pl, pracuje nad doktoratem z metafizyki na UJ, współpracuje z Magazynem Kontakt, pisze również w "Tygodniku Powszechnym"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czy można być naraz katolikiem i nacjonalistą?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.