Dramaty Synodu
Okazuje się, że powrót syna marnotrawnego stał się dla jego brata prawdziwym dramatem. Reakcja ojca zburzyła "porządnemu" synowi cały system wartości. W jego odbiorze grzesznik spotkał się nie tylko z większą uwagą i miłością, ale w dodatku dostał nagrodę, której on nigdy nie otrzymał.
Przed rozpoczęciem tegorocznego Synodu Biskupów ktoś mnie zapytał, czego oczekuję od tego zgromadzenia. Stwierdziłem, że spodziewam się mniejszego skupienia na tematach, które zaistniały w powszechnej świadomości jako zagadnienia omawiane podczas ubiegłorocznego III Nadzwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, a przede wszystkim oczekuję dużej promocji małżeństwa i rodziny.
"Potrzeba więcej pozytywnego, zrozumiałego przekazu o rodzinie. To ważniejsze od problemów rozwodników i homoseksualistów, których - oczywiście - nie należy lekceważyć" - mówiłem, robiąc mądrą minę. Swoją tezę uzasadniałem porównaniem tematów obydwu synodalnych zgromadzeń.
W ubiegłym roku temat brzmiał "Wyzwania duszpasterskie dla rodziny w kontekście nowej ewangelizacji". W tym roku natomiast uczestnicy Synodu stanęli wobec zagadnienia "Powołanie i misja rodziny w Kościele i świecie współczesnym".
Zauważyłem, że nie tylko ja wiązałem z tegorocznym Synodem Biskupów tego rodzaju marzenia. Potrzebę silnego, optymistycznego przesłania o małżeństwie i rodzinie wyrażało zarówno publicznie, jak i prywatnie wielu polskich katolików.
Zwracali uwagę, że ci, którzy na co dzień podejmują wysiłek zgodnego z Dobrą Nowiną o zbawieniu, z nauczaniem Kościoła, życia w małżeństwie i rodzinie, potrzebują umocnienia, dodania otuchy i odwagi, dostrzeżenia ich roli w ewangelizacyjnej misji Kościoła.
Przecież nawet w tegorocznym orędziu na Światowy Dzień Środków Przekazu papież Franciszek wskazywał na potrzebę pozytywnej narracji poświęconej tym tematom. Że świat potrzebuje "przekazu o rodzinie jako uprzywilejowanym miejscu spotkania w bezinteresownej miłości".
Zachęcał media, by w tym kontekście nauczyły się na nowo opowiadania, a nie tylko wytwarzania i konsumowania informacji. Podpowiadał im: "Najpiękniejsza rodzina, będąca rzeczą ważną, a nie problemem, to taka, która potrafi porozumiewać się w oparciu o świadectwo, piękno i bogactwo relacji między mężczyzną i kobietą oraz między rodzicami a dziećmi".
Oczekiwania oczekiwaniami, a życie życiem. Jednak problemy, a nie promocja i pozytywny przekaz, stanowiły znaczącą część synodalnych tematów. Nie tylko w oglądzie medialnym.
Dlaczego? Myślę, że wskazówki do wyjaśnienia sytuacji można znaleźć w jednej z Jezusowych przypowieści. Tej o ojcu i dwóch synach, z których jeden poważnie pobłądził na życiowej drodze, a drugi przez całe lata służył ojcu i starał się żyć według głoszonych przez niego zasad.
Okazuje się, że powrót syna marnotrawnego stał się dla jego brata prawdziwym dramatem. Reakcja ojca zburzyła "porządnemu" synowi cały system wartości. W jego odbiorze grzesznik spotkał się nie tylko z większą uwagą i miłością, ale w dodatku dostał nagrodę, której on nigdy nie otrzymał.
"Przedstawia on sprawiedliwych, którzy wraz z Ojcem niebieskim powinni by się cieszyć z nawrócenia swych braci, a jednak nie zawsze pojmują nieskończoną miłość Boga względem nawracających się grzeszników" - podpowiada Biblia Tysiąclecia w komentarzu.
Myślę, że to bardzo dobre wyjaśnienie, dlaczego Synod jednak mnóstwo uwagi poświęcił tym, którzy roztrwonili wiele dobra, a teraz chcą wrócić. Druga część Chrystusowej przypowieści, mówiąca o dylematach starszego brata, nie jest jakimś ozdobnikiem. To równie ważna opowieść jak ta, o synu marnotrawnym.
Pokazuje, że ci, którzy każdego dnia, czasami z mozołem, żyją zgodnie z zasadami, są tak samo ważni, jak ci, którzy mniej lub bardziej spektakularnie się nawracają po serii błędów. Dowodzi, że są dziećmi kochanymi nie mniej, niż ci, którzy błądzą. Uzmysławia coś jeszcze: oni również potrzebują ciągłego nawracania się. Po to, aby dobrze, coraz lepiej rozumieć znaczenie deklaracji: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy".
Czy tegoroczny Synod Biskupów przestał być okazją do promowania małżeństwa i rodziny oraz pogłębienia wiedzy i świadomości na temat ich znaczenia w życiu Kościoła i współczesnego świata?
Zdecydowanie nie przestał. Myślę, że jest punktem wyjściowym do budowania pozytywnego przekazu na wielką, globalną skalę. Przekazu, który nie byłby pełny i prawdziwy bez zajęcia się problemami tych, którzy w taki czy inny sposób pobłądzili i chcą wrócić do domu. Nie bez powodu papież Franciszek tak często mówi o Kościele, jako domu.
Skomentuj artykuł