Franciszek wezwał polskiego proroka
W niecałe pięć minut papież Franciszek skierował kilka serdecznych myśli do młodych przed ŚDM i do Polaków. Franciszek dwa razy zdążył przywołać Jana Pawła II. Po co?
Nazwał go architektem ŚDM, co zrozumiałe w tym kontekście. Wydaje się podkreślać, że obecny papież czuje się wezwany do kontynuowania projektu swojego poprzednika. "Wszystko odbędzie się pod znakiem miłosierdzia w tym roku jubileuszowym oraz we wdzięcznej i oddanej pamięci św. Jana Pawła II, który był architektem ŚDM". Tak powiedział Franciszek.
To go dobrze ustawia. Jest jak dobry gospodarz, który ze skarbca tradycji wyciąga to, co dobre. Wytrąca argumenty tym, którzy chcieliby go przeciwstawić nauczaniu papieża Polaka. W pewnym sensie mówi: "Nawiążę do tego, co tak gorąco głosił «umiłowany Ojciec Święty». Trzeba przypomnieć nauczanie tego, któremu stawiacie pomniki".
Po tych słowach szybko dodaje (o Janie Pawle II): "i przewodnikiem narodu Polskiego na jego niedawnej dziejowej drodze do wolności". Do takiego więc nauczania nawiązuje Franciszek! Nawiązać chce do tego, co prowadziło nas do wolności.
Franciszek jest jak dobry gospodarz. Wyciąga stare, ale jest nowy, jest aktualny. To nie będą sentymentalne wspominki. Ma nam coś do powiedzenia tu i teraz, gdy wolność i inne wartości, o które walczyliśmy razem z (a często pod przewodnictwem) św. papieża Wojtyły, są znowu przedmiotem zmagań, zaangażowań, walki, dyskusji, sporów, budzenia sumień, ryzykowania karierą...
Oczywiście Franciszek tak jak Jan Paweł nie chce być politykiem. Raczej jest prorokiem. Budzi sumienia. Wskazuje na charakter chrześcijańskiego zaangażowania w dobro wspólne, tak bliski idei solidarności, która nigdy nie jest przeciw drugiemu, ale razem z nim... Takie mamy czasy, że przypominamy sobie podstawowe wartości, o jakie zmagali się Polacy, przypominamy sobie, jak odwołując się do solidarności, Jan Paweł II był "przewodnikiem narodu Polskiego na jego niedawnej dziejowej drodze do wolności".
Franciszek w swoim krótkim przesłaniu jeszcze raz powołał się na świętego papieża: "Dziękuję biskupom, kapłanom, zakonnikom i zakonnicom, świeckim i zwłaszcza rodzinom, którym przynoszę posynodalną adhortację «Amoris Laetitia». To rodziny pokazują, jakie jest zdrowie moralne i duchowe narodu. Dlatego św. Janowi Pawłowi II tak bardzo zależało na narzeczonych, młodych małżonkach i rodzinach. Postępujcie dalej tą drogą".
Znowu pokazuje, że jego (Franciszka) nauczanie to nie żadna nowinka. To, co mówi o rodzinie, o małżeństwie, powinno być słuchane z uwagę, bo Wojtyle też na tym zależało. Nie można tego lekceważyć i brać na przeczekanie (bo przecież Franciszek w końcu umrze). Trzeba podjąć wysiłek rozeznawania trudnych sytuacji rodzinnych, szukania dróg uzdrowienia, a nie twierdzić, że u nas jest dobrze, więc nie trzeba nic zmieniać.
Takie dziwne (jeszcze peerelowskie) poczucie, że to Zachód jest zgniły, a my dzięki św. Janowi Pawłowi II zachowani jesteśmy w dobrym stanie (zwłaszcza rodziny), prowadzi właśnie do zamknięcia na prorocki głos papieża Wojtyły. On miewał dla nas i ostre słowa, zwłaszcza po odzyskaniu wolności. Nie kłaniał się naszemu samozadowoleniu.
Zbudowaliśmy mu sporo pomników (kilka nawet ładnych). Franciszek zapowiada (tak mi się wydaje), że przyjeżdża do nas też po to, by prorocki głos Jana Pawła nie został pogrzebany pod spiżem, by jeszcze raz wybrzmiał w kraju, który potrzebuje miłosierdzia. Dlatego: "Wszystko odbędzie się pod znakiem miłosierdzia".
Jacek Siepsiak SJ - redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe"
Skomentuj artykuł