Ile można odwoływać się do jednego człowieka?

fot. Depositphotos

Kościół od lat tłumaczy, że święci mają być dla nas przykładem i pomagać nam w drodze do świętości - wszak nie żyli w "równoległym świecie". A w Składzie Apostolskim wyznajemy, iż wierzymy w "obcowanie świętych". Tyle, że… Jakoś po uroczystościach beatyfikacji czy kanonizacji o tych naszych przewodnikach szybko zapominamy.

Pod koniec grudnia papież Franciszek zatwierdził dekret o męczeństwie Ulmów, polskiej rodziny zamordowanej 24 marca 1944 roku w Markowej na Podkarpaciu za ukrywanie Żydów. Wiktoria i Józef Ulmowie oraz siódemka ich dzieci - w tym nienarodzone - zostaną ogłoszeni błogosławionymi w tym roku, prawdopodobnie w Markowej. Beatyfikacja Ulmów będzie wydarzeniem bezprecedensowym - po raz pierwszy do grona błogosławionych zostanie włączona cała rodzina i po raz pierwszy znajdzie się w tym gronie nienarodzone dziecko. Arcybiskup Józef Michalik, który przed laty uruchomił proces beatyfikacyjny tej rodziny, mówi o niej, że to "perła na dywanie historii".

W ostatnich latach grono świętych i błogosławionych znacząco się powiększyło. Papież Franciszek do tej pory ogłosił blisko 1500 błogosławionych i ponad 900 świętych. Wielu z nich pochodziło z Polski: matka Elżbieta Czacka, kard. Stefan Wyszyński, ks. Jan Macha. To tylko trzy nazwiska z czasów stosunkowo nieodległych. Lista tych, których procesy trwają jest znacząco dłuższa: Emilia i Karol Wojtyłowie, ks. Franciszek Blachnicki, Jan Tyranowski, Teresa Strzembosz i wielu, wielu innych. Lada moment ruszy proces beatyfikacyjny świeckiej misjonarki Heleny Kmieć, która przed pięcioma laty (24 stycznia 2017 r.) została zamordowana w boliwijskiej Cochabambie.

Po co nam ci wszyscy błogosławieni i święci? Papież Franciszek mówi tak: "Świętość wyrasta z konkretnego życia wspólnot chrześcijańskich. Święci nie pochodzą z «równoległego świata»; są wierzącymi i należą do wiernego ludu Bożego oraz są osadzeni w codziennym życiu, na które składają się: rodzina, nauka, praca, życie społeczne, gospodarcze czy polityczne. We wszystkich tych kontekstach święty lub święta chodzi i działa bez lęków oraz uprzedzeń, wypełniając wolę Bożą w każdych okolicznościach. Ważne jest, aby każdy Kościół partykularny pozostawał uważny w chwytaniu i docenianiu przykładów życia chrześcijańskiego dojrzewających w Ludzie Bożym, który zawsze miał szczególnego «nosa» do rozpoznawania owych wzorów świętości, wyjątkowych świadków Ewangelii".

Właściwie nic nowego… Kościół od lat tłumaczy, że święci mają być dla nas przykładem i pomagać nam w drodze do świętości - wszak nie żyli w "równoległym świecie". A w Składzie Apostolskim wyznajemy, iż wierzymy w "obcowanie świętych". Tyle, że… Jakoś po uroczystościach beatyfikacji czy kanonizacji o tych naszych przewodnikach szybko zapominamy. Przypominamy sobie od czasu do czasu - ot choćby w sytuacji, gdy do jakiegoś kościoła lub kaplicy wprowadzane są relikwie błogosławionego lub świętego. Jeszcze gorzej dzieje się wtedy, gdy owego świętego upamiętniamy jedynie tablicami czy licznymi pomnikami.

Ten delikatnie zarysowany tu problem dotyczy w dużej mierze św. Jana Pawła II, którego sprowadziliśmy w istocie do wymiaru kremówkowego. To ewidentne zaniedbanie ze strony całej wspólnoty Kościoła, acz wydaje się iż sprawę najmocniej "zawalili" pasterze. Co prawda jest to najczęściej cytowany święty, ale poza cytat - w wielu sytuacjach całkowicie niezrozumiały - wychodzi niewielu. Owszem, mamy liczne inicjatywy związane z osobą Jana Pawła II, ale zatrzymują się one wyłącznie na powierzchni, nie ma zejścia w głąb. Z drugiej strony, czasem wydaje się, że we wspólnocie nastąpiło "zmęczenie" materiału - bo ile można odwoływać się do jednego człowieka.

Długo można było zastanawiać nad przyczynami tego stanu rzeczy, ale wydaje się, że kluczem jest nieistniejąca właściwie w Polsce katecheza przyparafialna. Zwłaszcza, że stosunkowo niewielki procent ludzi wierzących przynależy do jakiś grup formacyjnych. Zdecydowana większość zakończyła swoją formację w czasie przygotowania do bierzmowania, przygotowania do małżeństwa i katechezy przed I Komunią dzieci, traktując jako nikomu niepotrzebny do niczego obowiązek. Kościół hierarchiczny ma tego świadomość, ale zdaje się podchodzić do tego "na luzie". Tymczasem Kościół w naszym kraju trzeszczy w szwach. Coraz mniej osób chodzi na Eucharystię - co uwidoczniły ostatnie badania ISKK, coraz więcej osób ochrzczonych nie chce się z Kościołem identyfikować.

Pomysłów na zmianę tego stanu rzeczy jakoś nie widać. A nawet jeśli biskupi coś wymyślą, to realizacja tego w parafiach ma się nijak do ustaleń - przykładem choćby Synod o synodalności, który się w wielu parafiach wcale nie odbył. Bo się bano, bo się nie chciało, bo dobrze jest jak jest. A przecież nie jest. Z natury jestem optymistą, ale mam wrażenie, że ostatnio nabraliśmy jako wspólnota rozpędu w drodze na skraj przepaści. I jak już będziemy spadać, to żaden święty nie pomoże…

 

 

 

 

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ile można odwoływać się do jednego człowieka?
Komentarze (3)
AS
~Antoni Szwed
21 stycznia 2023, 11:15
"[...] tu problem dotyczy w dużej mierze św. Jana Pawła II [...]. To ewidentne zaniedbanie ze strony całej wspólnoty Kościoła, acz wydaje się iż sprawę najmocniej "zawalili" pasterze. Co prawda jest to najczęściej cytowany święty, ale poza cytaty - w wielu sytuacjach całkowicie niezrozumiały - wychodzi niewielu. Owszem, mamy liczne inicjatywy związane z osobą Jana Pawła II, ale zatrzymują się one wyłącznie na powierzchni, nie ma zejścia w głąb. [...]we wspólnocie nastąpiło "zmęczenie" materiału - bo ile można odwoływać się do jednego człowieka." Za ten stan rzeczy nie jest winny św. Jan Paweł II, lecz jego rodacy, którym się nie chce (lub nie potrafią) czytać papieskie teksty a tym bardziej ich rozumieć. Jan Paweł II to bardzo dobry filozof i teolog, znakomity duszpasterz, człowiek z wizją, no ale jego rodacy w większości już tacy nie są. Nie lubią myśleć, zastanawiać się, wyciągać dla siebie jakieś wnioski z pożytecznej lektury. Bezmyślność jest lepsza, zapewnia tzw. święty spokój.
TB
~Tomasz Berger
20 stycznia 2023, 17:25
Każdy publicysta który pisze i głosi że Jan Paweł II został "zmemizowany" że "sprowadzono go do kremówek" - w rzeczywistości pisze i głosi swój własny obraz Świętego. W myśleniu tegoż dziennikarza Papież jest spłycony, przywoływany dla "beki" i dla zabawy. Tylko że ja osobiście nie spotkałem się z takim podejściem. Jest to zwykły konstrukt myślowy i wygodna kalka, którą łatwo powielać w kolejnych artykułach. Coś w stylu "jak sobie mały Jasio wyobraża reakcje współczesnych Polaków na osobę i dzieło Jana Pawła II"
JW
~Jan Wschodni
23 stycznia 2023, 11:42
To proszę podać przykłady jakichś działań propagujących szerzej nauczanie i myśl Jana Pawła II i podać, jaki stanowią odsetek "janopawłowych" akcji w skali kraju.