Katecheza w szkole i zamykanie katolików w rezerwatach

Katecheza w szkole. Fot. Depositphotos

Jeśli biskupi pójdą na kompromis z postulatami nowej Pani minister, będzie to początek agonii katechezy w polskiej szkole. I nie trzeba będzie zmieniać zapisów konkordatu albo odwoływać się do konstytucji. Żadnych gwałtownych ruchów. Nikt nie będzie rozrywał szat.

Katecheza ostatnio jest w centrum zainteresowania. Oberwało się również katechetom od pana Tomasza Krzyżaka. Autor zarzuca nam, że lekcja religii jest często lekcją ideologiczną. Cóż, poczułem się jak krewny Marksa, któremu postawiono zarzuty i rozgrzano atmosferę, rzucając kilka ogólników. Zatem, jeśli omawiam z dziećmi 10 przykazań i przekazuję im katolicką interpretację, to już jest ideologizacja?! Albo, gdy podczas lekcji analizujmy drugi rozdział Ewangelii Łukasza o narodzeniu Mesjasza, to czy moja praca już pachnie ideologią? A może tu chodzi o coś innego - lekcja religii to jedna z ostatnich szans, aby młody człowiek mógł usłyszeć, że aborcja "do 12 tygodnia" to zabicie człowieka, że metoda "in vitro" to w istocie nie jest proces leczenia, i że wierność żonie jest cool. Ups, aż iskrzy. Zmiany w społeczeństwie zachodzą zazwyczaj na drodze procesu - krok po kroku urabiamy "poddanych" na własną modłę (chciałoby się powiedzieć "politykę"). I zapewniam Pana - to nie jest teoria spiskowa, ale realna rzeczywistość. W tym kontekście głos Kościoła będzie jak sól w oku, a jego przedstawicieli (w tym katechetów) będzie należało ośmieszyć i zepchnąć do salek parafialnych. Dla jednego z największych portali informacyjnych w kraju nad Wisłą powyższy imperatyw stał się prawdziwym "powołaniem", dziennikarską misją. Tematy okołokościelne to gorące bułeczki, prawie codziennie świeża dostawa treści na stronie czy w mediach społecznościowych. A wśród nich znaleźć możemy takie perełki jak: studium zależności pomiędzy chodzeniem na roraty, a występowaniem anginy i zapalenia płuc wśród naszych dzieci. Tak na marginesie, znam parafię, w której katecheci i przyjaciele codziennie rano, po roratach, organizują śniadanie dla wszystkich uczestników: drożdżówka, gorąca herbata oraz kawa dla dorosłych. Przychodzi sporo osób, zmęczenie wychodzi w każdy piątek, ale nikt nie myśli rezygnować.

Wracając jednak do miejsca katolików we wspólnocie obywateli, to przypomina trochę egzystencję w zoo albo w rezerwacie Indian. Ale co tam, w społeczeństwie, w którego hierarchii na pierwszym miejscu coraz częściej gości konsumpcja i przyjemność, mówienie o Bogu, ofierze i poświęceniu nie przystoi lub wprawia w zakłopotanie. Wyznaczenie katolikom bezpiecznego rezerwatu wydaje się być dobrym rozwiązaniem. Czasem jakiś redaktor przyjedzie do nich z kamerą, później pokażą w telewizji śniadaniowej, uśmiechając się pod nosem, jak na wspomnienie amiszów. A gdyby nam czegoś czasem zabrakło, kiedy znudzą się Święta Bożego Narodzenia bez Pana Jezusa - wszak trzeba Go będzie usunąć, bo to też rodzaj dyskryminacji wobec mniejszości (por. casus Kanady) - wówczas nie należy się martwić. Wielki Piątek zastąpimy tęczowym, a w miejsce katechetów i nauczycieli WDŻWR przyjdą edukatorzy spod znaku pontonu i tęczy. Wszak rzeczywistość nie znosi pustki. 

Współczuję Panu i dzieciom, że spotykali katechetów, którzy wtłaczali dzieciom rewelacje typu: "nie siadać na łóżku rodziców, bo jest ono «nieczyste»". Cóż, ręce opadają. Jednak przywoływanie tego argumentu w Pana tekście jest… liche. Nieprofesjonalne wobec Pańskiego warsztatu, który bardzo szanuję. Czy spotkał Pan - lub Pana latorośle - słabych, miernych nauczycieli języka polskiego, matematyki lub historii, którzy pletli bzdury, albo się migali z robotą? Ja takich spotkałem wielu. I co z tego?! Do głowy by mi nie przyszło wrzucać wszystkich do jednego worka. Podobnie jest z kadrą zarządzającą czy obsługą - jedni są świetnymi managerami, drudzy nawet z ubogiej szkoły potrafią stworzyć miejsce, do którego chce się przychodzić, ale są również osobowości, które gabinet dyrektora zamieniły na kawiarnię lub są jak żywe ikony Agaty Łomot zarządzającej Zgniotowolą (por. film Matylda: Musical, 2022), przy okazji skutecznie niszcząc dorobek rzeszy nauczycieli, którzy pracowali w danej placówce. Swoimi słowami zakreśla Pan obraz mizernych katechetów - a ja mogę przywołać rzesze świetnie wykształconych, kreatywnych osób, które potrafią "zapalić" młodych i są dobrym duchem w lokalnej społeczności czy w pokoju nauczycielskim. Znam katechetów, którym - gdyby można było - dyrektorzy by płacili, żeby tylko zostali w ich szkole, bo robią kawał dobrej roboty. Spotkałem katechetę, któremu uczeń wyznał, że chciałby mieć takiego tatę. Słyszałem o katechecie, któremu rodzic dziękował, że w zespole klasowym, gdzie wszyscy dostrzegali tylko wady i wyliczali rozliczne braki uczniów, on był jedynym wychowawcą, który w każdym dziecku potrafił dostrzec dobro i szukał jakichś talentów. Niech Pan pomyśli o rodzicu, który na co dzień słyszy tylko uwagi i zbierając cięgi, pogrążony w ciemności, wreszcie może dostrzec światełko nadziei. Podziękowaniem wzruszonej mamy były wówczas… łzy. Panie Tomaszu, czy mam wymieniać dalej?! Przecież to jest śmieszne i nie przystoi nam. Zapewniam Pana, że nie kropię nikogo wodą święconą ani nie wpisuję szóstek za udział w Mszy Świętej lub bycie ministrantem. Również przypominam, że katecheta podlega tym samym obowiązkom i prawom jak każdy inny nauczyciel, wiąże go Karta Nauczyciela, przechodzi tę samą ścieżkę rozwoju zawodowego, pełni dyżury, organizuje akademie, administruje dziennik elektroniczny, jest członkiem rady pedagogicznej, podlega nadzorowi (tu nawet podwójnie, bo może być wizytowany zarówno przez przedstawicieli oświaty, dyrektora placówki, jak również wizytatorów z kurii diecezjalnej).

Również nie zgadzam się z Panem, że naszym zadaniem jest "zachęcanie". W tym miejscu pozwolę sobie na przykład z własnego poletka. Otóż, pracując niegdyś w szkole średniej, pewnego razu zostałem wezwany na zebranie rodziców - niczym przed sąd - aby zdać sprawę z mojego nauczania. Poszło o kartkówki/sprawdziany z religii. No właśnie! Z religii?! Kartkówki?! "Pan to powinien jakoś zachęcić" - usłyszałem od rodzica. Nigdy nie zapomnę tego doświadczenia: odziany w spodnie i kurtkę z niebieskiego jeansu, z nóżką na nóżce, siedzący Pan ostentacyjnie żuł gumę (choć nie wiem czy do końca był świadom intensywnych ruchów swojej żuchwy) i zabierał się za reformę polskiej katechezy. Cóż?! Zdiagnozował, że istota problemu tkwi w… braku zachęcania. Nieraz zadaję uczniom pytanie: "Po co chodzisz na religię?". Przyznaję, że zarówno pytanie, jak i odpowiedzi, są trudne. Czasem bolesne jak stwierdzenie: "Bo mi mama każe, ale ja, proszę Pana, jestem niewierzący" albo że dobrze mieć bierzmowanie, bo może do ślubu się przyda. Jednak kolejne pytanie: "Po co ślub skoro nie wierzysz w Pana Jezusa?" potrafi wprawić już tylko w konsternację. Naturalnie, chcę podkreślić, że ten smutny obraz to niepełny obraz i że bardzo cenię sobie możliwość konfrontacji z trudnymi pytami oraz słuchania szczerych odpowiedzi młodych ludzi. Jedną z najważniejszych zalet mojego przedmiotu jest właśnie przykładanie ręki do kształtowania w wychowankach umiejętności krytycznego myślenia, zadawania sobie pytania: "Po co?". Mieć okazję uczestniczyć w tym zmaganiu - bezcenne!

Jeśli biskupi pójdą na kompromis z postulatami nowej Pani minister, będzie to początek agonii katechezy w polskiej szkole. I nie trzeba będzie zmieniać zapisów konkordatu albo odwoływać się do konstytucji. Żadnych gwałtownych ruchów. Nikt nie będzie rozrywał szat. O. Jacek Prusak SJ może spać spokojnie (por. wypowiedź na prywatnym profilu FB z 15 XII br.). Najpierw, wprowadzając jedną godzinę - cytując klasyka - "opiłujemy" połowę katechetów. Pójdą do odstrzału - no, ale może Rzecznik Praw Obywatelskich albo ZNP wezmą ich w obronę, wszak i nauczyciele religii mają rodziny, dzieci na utrzymaniu, a ksiądz proboszcz rachunków nie opłaca. Kolejny etap ostatniego pożegnania to katecheza na pierwszej lub ostatniej lekcji - w tym kontekście niektórzy będą woleli się wyspać (uwierzcie, to nie jest wyimaginowany argument), inni - wobec przeładowania podstawy programowej - będą dzieciom po prostu chcieli ulżyć, tym bardziej (uwaga - trzeci etap odchodzenia), że oceny semestralne nie będą wliczać się do średniej ani też nie będą wpisywane na świadectwie. W ten sposób za rok (no, może nieco dłużej) po katechezie w szkole nie będzie już śladu lub też będzie przypominać takie przedmioty jak "wychowanie do życia w rodzinie" lub "doradztwo zawodowe". Ich status w obecnym szkolnictwie jest… egzotyczny, choć same w sobie są naprawdę potrzebne. W tym miejscu chciałbym zachęcić biskupów - jeśli ktoś z Was przeczyta ten tekst - abyście się nie bali zająć jasnego i konkretnego stanowiska. Jako katecheci - ale i jako rodzice - oczekujemy od Was takiej postawy, choć jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że będą Was poniewierać… Ale w sumie to kwintesencja Ewangelii (por. Mt 10,22). Łatwo można zaprzepaścić dorobek, który został wypracowany przez naszych rodziców. Powrotu już nie będzie, tymczasem świat polityki, żyje stosunkowo krótkim - czteroletnim - dystansem, z czego niektórzy połowę przeznaczają na kolejną kampanię.

Ostatnia rzecz - tu w pewnym sensie zgadzam się z Panem Krzyżakiem - to przeświadczenie, że dziadostwo wkrada się do naszych szeregów i że jakaś szkolna acedia zaczyna trawić niektórych katechetów zarówno świeckich jak i duchownych. Że nam się po prostu nie chce. Przy okazji dodam, że katecheci nie są tu wyjątkiem, stwierdzenie dotyczy całej społeczności nauczycielskiej, gdzie wielu pracowników jest po prostu sfrustrowanych do granic możliwości. Jakie jest źródło tej stagnacji? W gruncie rzeczy - już wielokrotnie o tym pisałem - pytanie o stan katechezy to pytanie o kondycję naszej wiary. Kilka lat temu - 2017-2018 - w diecezji gliwickiej odbywał się synod. Mieliśmy wielkie oczekiwania, ogromnie zaangażowaliśmy się, pisaliśmy projekty dokumentów m.in. o katechezie i wychowaniu. Niezliczone rozmowy, oj, serca w nas pałały (por. Łk 24,32). Ale cóż, kiedy na jednej z sesji mówiłem o wierze jako osobowej więzi, spotkaniu z Panem Jezusem, wówczas patrzono na mnie jakbym przybył z innej planety, a kąśliwych uwag nie brakowało. Ostatecznie, księdzu profesorowi-prawnikowi, namaszczonemu przez ówczesnego biskupa, dane było przepchnąć koncepcję synodu jako zbioru paragrafów. Efekt?! Jest oporowy: książka w twardej oprawie, dobrze zbiera kurze i ładnie się prezentuje za szkłem. Cóż, jeśli nie mamy osobowej więzi z Bogiem, jeśli sami nie płoniemy (por. 2 Kor 5,14), to jedynymi odbiorcami naszych katechetycznych wypocin będą zakurzone figury świętych w salkach parafialnych. Wobec głupot, których nieraz muszą słuchać, są naprawdę cierpliwi i przynajmniej… nie ziewają.

Mąż i tata, doktor teologii duchowości, wychowawca, pedagog szkolny, redaktor i autor książek oraz publikacji, katecheta praktykujący od 2004 r. (nauczyciel dyplomowany), absolwent kilku studiów podyplomowych. Koordynator strony i opiekunem projektu dokumentującego spuściznę zaginionego ks. dr Krzysztofa Grzywocza.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katecheza w szkole i zamykanie katolików w rezerwatach
Komentarze (40)
KT
~ks. Tadeusz Hryhorowicz
28 grudnia 2023, 10:20
Panie Ryszardzie bardzo dziękuję za głębokie przemyślenia. Widzę, że niestety w DEON-ie nic się nie zmieniło - pan Tomasz Krzyżak i o. Jacek Prusak SJ już dawno zaciekle atakowali Kościół, katechezę, i stosowali kalkę myślową rodem z TVN-u oraz postkomunistycznych krzykaczy uogólniając pojedyncze przypadki na wszystkich kapłanów czy katechetów. To celowe działanie, a jednocześnie ślepo bronią swoich wybrańców, choćby popełnili największe niegodziwości. Jeszcze raz dzięki za szerokie, bardzo realne spojrzenie.
SS
~Sławomir Stanicki
20 grudnia 2023, 11:27
Szanowny Panie Ryszardzie! Bardzo Panu dziękuję za ten głos. Tak naprawdę nikt nie słucha świeckich katechetów. Biskup wyśle wizytatora, a proboszcz często, gęsto domaga się pracy w parafii jakby miał kolejnego wikarego. Jestem katechetą od 29 lat. Przeżyłem w mojej szkole 4 dyrektorów. Pracuję w szkole i przedszkolu i jakoś nie specjalnie widzę niechęć uczniów/rodziców do katechezy/lekcji religii. Ale niestety takie opinie jak Pana Krzyżaka czy innych reformatorów tego nie widzą i nie słyszą. Sam też się wściekam na tych, którzy źle/głupio/niechlujnie/bez zaangażowania prowadzą katechezę. Niestety o nich mówi się najczęściej i w ten sposób dorabia się gębę innym nauczycielom religii. Spróbujmy dyskutować nad modelem i zabrać się do solidnej roboty. Sławomir Stanicki
FD
~F. D.
19 grudnia 2023, 16:29
Nareszcie, drogi Deonie, jakaś polemika z poglądami pana Krzyżaka. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale może Pan Bóg da nam -pod choinkę - więcej.
MM
~Misiek Miśkiniewicz
19 grudnia 2023, 14:26
To tak na początek, żeby nie było - młodzi nie wiedzą, ale posiadam maturę z religii z wyróżnieniem. Nie jestem katolikiem i już nigdy nie będę. Wywalić religię ze szkoły - zero symboli religijnych w szkole, instytucjach państwowych w sejmie. Jesteśmy Państwem Świeckim a nie jakimś państwem czarnych sukienek - tak księżulków co myślą, że im wszystko wolno. Dla jasności nie czepiam się wiary, a tych nierobów co wyzyskiwali i wyzyskują bezbronnych, naiwnych i dzieci - czyli księży pseudo duchowych kanibalów religijnych. Niech kościół katolicki odczepi się raz na zawsze od polityki a skupi na wierze a nie na zarabianiu - pycha i chciwość to wasze PIERWSZE imię. Wywalić religię ze szkół, wszystkie symbole religijne - głownie te katolickie z instytucji państwowych i z sejmu. Doś krzywd zrobiliście dzieciakom.
JS
~Jarosław Szymański
19 grudnia 2023, 13:07
"będzie to początek agonii katechezy w polskiej szkole". Panie Ryszardzie, początek agonii katechezy w polskiej szkole już dawno nastąpił i nic nie wskazuje na to, by w przewidywalnej przyszłości miało się coś zmienić na lepsze. Błąd jest systemowy. Model katechezy z salek parafialnych przeniesiono do szkół. Zmiana zasadniczo sprowadzała się do dodania drugiej dodatkowej godziny w tygodniu. Z Pana artykułu można wysunąć wniosek, że najlepszym rozwiązaniem byłoby dodanie trzeciej godziny katechezy w tygodniu. Proszę zauważyć, że tak się stało z przygotowaniem do bierzmowania. Kiedyś było dwa lata, potem biskupi całe jedno spotkanie Episkopatu poświęcili problemom bierzmowania i co wymyślili? Dodali kolejny rok. Potrzeba poważnej reformy, ale dzisiaj w Episkopacie brakuje odwagi. Jednak Kościół zawsze reformował się przez od zewnątrz przez prześladowania. Tak będzie i teraz.
MK
~Mariusz Krajewski
19 grudnia 2023, 12:47
Pamiętam swoją katechezę ze szkoły średniej - rozbijaliśmy ja regularnie z kolegami z klasy ale postawa katechety (księdza) spowodowała, ze na koniec 3-4 osoby zostawały posłuchać, podyskutować, dowiedzieć się czemu ten człowiek się tak poświęca i bez wyrzutów, fochów, złości zaczyna i prowadzi katechezę traktując nas poważnie oraz z szacunkiem... Ten człowiek dawał wobec nas świadectwo... Bez wdawania się w polemikę - warto powalczyć i zachować katechezę w szkole chociażby skorzystać mieli tylko nieliczni. Ten ksiądz/katecheta był pierwszym, który swój czas, uwagę (nerwy i zdrowie pewnie też) mi w szkole poświęcił, wprowadzając mnie później ponownie do Kościoła.
RT
~Robert Tarsalewski
19 grudnia 2023, 12:43
Z danych GUS wynika, że od 2011 r., Kościół utracił 6,6 mln. wiernych, czy to jest ten dorobek uczenia religii w szkole, o którym pisze autor artykułu?
MP
Michał Patycki
19 grudnia 2023, 11:31
Cz. 2 komentarza wyżej Dla wspaniałych katechetów, którzy bez wątpienia są, powinno się znaleźć miejsce w polskiej szkole - być może na lekcjach niewyznaniowego religioznawstwa. Zresztą ci wspaniali katecheci to też duchowni i świeccy innych wyznań niż rzymsko-katolickie. W wielu miejscach w Polsce one też organizują swoje lekcje religii w szkołach, a przynajmniej mają do tego prawo. Nie ma jednak powodu, by organizacje religijne mogły na stałe prowadzić katechezy w szkołach publicznych. Mają swoje miejsce w kościołach, to nie są żadne rezerwaty. I im więcej konfrontacji po stronie największego wyznania, tym gorzej - dla uczniów, nauczycieli, w ogóle dla nas wszystkich.
WN
~Witold Nowiński
20 grudnia 2023, 13:42
Osobom wyznającym świeckość, jak Pan, wydaje się, że są obiektywne i wyważone... Katecheci, w większości nie przygotowywali się do nauczania o religiach świata tylko o jednej konkretnej religii. Dla nich to raczej nie będzie szczególna łaska, jeśli dać im prawo do nauczania religioznawstwa. Swoją drogą nie widzę tłumów, które by swoje dziecko zapisały na ten przedmiot. No chyba, że miałby być obowiązkowy. Ale równie dobrze można zrobić obowiązkowe lekcje ateizmu i świeckości. Może Pana zdaniem to będzie wyważone i zgodne ze "świeckim" państwem?
MP
Michał Patycki
20 grudnia 2023, 16:17
Proszę Pana, społeczeństwo zmieniło się na tyle, przynajmniej w niektórych miejscach w Polsce, że katecheza w szkole najwyraźniej nie jest już akceptowalna. Nauczyciele będą musieli się przekwalifikować. Mam nadzieję, że dla dobrych nauczycieli w polskiej szkole znajdzie się miejsce - niezależnie od ich wyznania, czy od tego czy należą do zakonów lub przyjęli święcenia. Wszyscy jednak musieliby pracować w szkole na tych samych zasadach i uczyć czegoś trochę lub zupełnie innego od tego, co uczą teraz. Ktoś może odnajdzie się w religioznawstwie,a ktoś inny może zacznie uczyć matematyki. To wszystko zależy od indywidualnych okoliczności. Ja w latach 90. miałem w szkole podstawowej niesamowitą katechetkę. Wyniosłem z lekcji nieprzeciętny poziom wiedzy religijnej (jak na podstawówkę oczywiście). Byłem też uczony zrozumienia i tolerancji dla niechodzących na religię. Przed t 1990 r. ta nauczycielka była rusycystką.Gdy zapotrzebowanie na lekcje tego języka spadło,zmieniła przedmiot.I tyle
GS
~G. Skorek
2 stycznia 2024, 19:07
Ale po co komu religioznawstwo?
MP
Michał Patycki
19 grudnia 2023, 11:29
Czym innym jest to zdanie jak nie ideologią? "Lekcja religii to jedna z ostatnich szans, aby młody człowiek mógł usłyszeć, że aborcja "do 12 tygodnia" to zabicie człowieka, że metoda "in vitro" to w istocie nie jest proces leczenia, i że wierność żonie jest cool". Kościół rzymskokatolicki jest w tej chwili skompromitowaną instytucją, jego autorytet w społeczeństwie upadł. Dotyczy to zarówno kwestii dyscyplinarnych, jak i poziomu intelektualnego. Powtarzane są często tylko zaklęcia. Jeden przykład - skoro in vitro to nie metoda leczenia, to co z rozrusznikiem serca (nie powoduje przecież regeneracji serca, sprawia - sztucznie - że ono bije)?
JK
~Jan Kowal
19 grudnia 2023, 11:19
Wow. Tylko dlaczego te wszystkie wartości mają dotyczyć słuchających a jak życie pokazuje wygłaszający je żyją z kim i gdzie chcą w złocie, drogich szatach i autach. Bo ubustwo dla innych.
AR
~Awdotia Romanowa
19 grudnia 2023, 08:23
Nie rozumiem tego ubolewania nad planowanym ograniczeniem lekcji religii w szkole. Czy katecheza w salce parafialnej będzie jakaś gorsza niż ta w szkole? Czy chodzi po prostu o to, że księża nie chcą już ewangelizować za darmo? Utrzymywanie religii w szkołach tylko po to aby zapewnić etaty jakieś grupie nauczycieli to też chyba nie jest dobry argument. Są inne grupy w społeczeństwie, których zawód nie jest już przydatny, czy państwo tworzy im sztuczne etaty aby mieli z czego utrzymać rodziny?
ŁM
~Łukasz Morawski
19 grudnia 2023, 07:22
Gdzie można autora spotkać żeby uścisnąć mu rękę w podziękowaniu za ten artykuł?
DO
Dark of shadow 2304
19 grudnia 2023, 03:25
Jak to "spychanie do salek"? Jak ja chodziłem do szkoły, to wszelakie kościoły miały swoje salki i tam nauczano danej religii. I nikt nikomu niczego nie wypominał. A Polska to nie państwo katolickie, więc jeśli już to powinno być religioznawstwo, a najlepiej psychologia, bo coraz więcej dzieci choruje. A co ma pan do tęczy? Bo ja akurat wychowałem 2 dzieci, a jedno tęczowe właśnie. A byłem ponad 20 lat nauczycielem i realia szkoły znam.
JM
~Justyna M
20 grudnia 2023, 14:02
Na religię chodzi coraz mniej uczniów a psychologów w szkołach coraz więcej i " coraz więcej dzieci choruje" . To nie przypadkowa korelacja.
MP
Magdalena Przeciszewska
18 grudnia 2023, 23:43
Nie chodzi o rezerwaty, tylko o cel katechezy. Powinna być nią ewangelizacja. Na ewangelizację i przygotowanie do sakramentów jest miejsce w parafii (przy udziale świeckich katechetów, czemu nie). W szkole dzieci powinny się uczyć wiedzy o religii: elementow biblistyki, historii Kościoła, filozofii chrześcijańskiej z naciskiem na etykę. Nie należy mieszać wiedzy o religii z katechizacja. Taki model (który sprawdza się np. we Włoszech), sprawia, ze parafia jest żywa, a w społeczeństwie (w tym nie tylko wśród katolików) nie ma ignorantów religijnych, którzy np. nie wiedzą kim jest Trójca Święta.
DW
Dorota W
18 grudnia 2023, 19:48
Na dzień dzisiejszy katecheza w szkole spełnia niesamowitą rolę wychowawczą (nie ideologiczną!). Godziny wychowawcze są traktowane w dużej mierze po macoszemu- służą do usprawiedliwiania nieobecności i rugania za wagary albo złe zachowanie (przynajmniej na poziomie szkoły ponadpodstawowej). Według mnie ograniczenie katechezy w szkole, to ograniczenie wychowania. Zostanie wyścig szczurów po świadectwo z paskiem.
DD
~Dorota Dorota
18 grudnia 2023, 19:22
Dyskryminacja nauczycieli religii przez Państwo a powołano Ministrę ds równości...Hipokryzja jakich mało,naprawdę niedługo Lewica wypchnie katechezę ze szkół,będzie w salkach, jak na Białorusi.
IM
~Irena Makarska
20 grudnia 2023, 23:02
A co w tym jest złego? Szkoła jest do nauki a salka katechetyczna jest do katechizacji.
ŁR
~Łukasz Ruda
18 grudnia 2023, 17:18
Promowało się na Deonie świeckich katechetów zamiast księży, a teraz zostaną bez środków do życia. Tak każda rewolucja zjada własne dzieci.
E3
edoro 333
18 grudnia 2023, 15:23
Mam wrażenie, że pan Ryszard trochę dramatyzuje. Zwłaszcza z tymi Indianami w rezerwatach.
ŁM
~Łukasz M
19 grudnia 2023, 07:20
Nie dramatyzuje,.pokazuje przyszłość
KM
~Karolina Mika
18 grudnia 2023, 15:09
W całym tym lewacko-biskupim dyskursie o katechezie w szkole nie ma w ogóle miejsca na realny problem: co z katechetami, którzy mają rodziny? Którzy zostana bez pracy? Ksieza i zakonnice jakoś sobie poradza-zakon i parafia utrzyma, ale świeccy nagle zostana kopnięci w przysłowiowe 4 litery. Marzenia, ze zatrudnia ich kurie biskupie lub proboszczowie to bajeczki. Dziwi, że Kosciół daje spychać sie do jakiejś zasciankowej niszy i zakrzyczeć lewackim ideoologom, których wiedza o świecie sprowadza się do edukacji seksualnej i proaborcyjnej. Za tę ignorancje zapłacą przyszłe pokolenia.
EE
~Em Em
19 grudnia 2023, 07:19
Natychmiast się przebranżowią- dzisiaj brakuje rąk do pracy a nie etatów. A w Biedronce zarabia się więcej niż w szkole
XZ
~XY Z
19 grudnia 2023, 14:32
Lewacka, lewacki odmieniany przez wszystkie przepadki i to ma ma być punkt wyjścia do dyskusji ? A ta w ogóle to chodzi uczenie i wychowywanie młodego pokolenia czy jedynie o kasę, żeby nie było mniej i żeby Kościół nie musiał dopłacać?
TM
~Tomasz Mortensen
18 grudnia 2023, 14:30
Bardzo dobry tekst. Bardzo dobry.
ŻR
~Żaneta Rus
18 grudnia 2023, 14:22
Jestem katechetką z 28- letnim stażem. W tej sprawie pisałam już do Wydziału Katechetycznego oraz ks. biskupa.
ŻR
~Żaneta Rus
18 grudnia 2023, 14:18
Nic dodać nic ująć. Cała prawda.
AH
~Agnieszka Hennel-Brzozowska
18 grudnia 2023, 14:11
Brawo dla Autora i dla wszystkich katechetów. Przeciwnicy katechezy niech pomyślą co będzie, gdy im się uda opilowanie katolików , kto wtedy będzie uprawiał z mlodými JAKAKOLWIEK refleksję etyczna? Powiem wam: NIKT. Przez 30 lat nie umieliscie przecież zachęcić młodych do lekcji etyki! Zostanie totalne robta co chceta, czy zdajecie sobie sprawę co to znaczy.
JK
~Jolanta Korzeniowska
18 grudnia 2023, 13:54
W prawie są nie zapisy, lecz przepisy.
TT
Thorgi Thorgi
18 grudnia 2023, 13:32
Uff dobrze, że jest jakieś inne zdanie na tym portalu... Bo już myślałem, że tutaj będzie popełniać zbiorowe 'harakiri' i za chwilę wprowadzać nowy wspaniały świat z nową religią;-)
PR
~Ppp Rrr
18 grudnia 2023, 12:21
Hola-hola! Kto tu jest Indianinem i kto kogo trzyma w rezerwacie??? Póki co, w Polsce to jednak wierzący Katolicy stanowią WIĘKSZOŚĆ nad niewierzącymi i innowiercami (Spis Powszechny - 71%). Należałoby raczej postawić pytanie, dlaczego niewierzący i innowiercy mają być trzymani w "korytarzowo-świetlicowym rezerwacie" tylko dlatego, że Kościół i katecheci nie umieją pogodzić się z religią na początku lub końcu zajęć? Pozdrawiam.
E
~Eli ~
18 grudnia 2023, 18:19
Właśnie! Na dodatek w szkołach średnich to raczej korytarz niż świetlica. Dzieciaki narzekają, że nie ma nic do roboty poza graniem na telefonie. Ale kto by się niewierzącymi przejmował...
FD
~F. D.
19 grudnia 2023, 16:23
Bardzo mi się podoba Pana "nik" - P, P i R. Świetnie pasuje do Pana poglądów.
MK
~Marcin K
18 grudnia 2023, 11:04
Nic dodać nic ująć...w czasie swojej 15 letniej przygody z młodzieżą kilkukrotnie, po ukończeniu szkoły podchodziły do mnie osoby mówiąc, że gdyby nie pan (ja) ich już by nie było. Była kiedyś dziewczyna w klasie maturalnej, która raczyła mi rzec: nie lubię pana, ale jestem ciekawa co pan ma do powiedzenia. Boję się przyszłości, bo kto się wstawi? Jak nagle z etatu zrobi się pół? Połowę obiadu dla rodziny? Połowę za czynsz? Połowę za specjalistyczne leczenie córki?Serio? Lewica która troszczy się o ludzi... Choć o karpie ostatnio bardziej.
ES
Ewa Skotniczna
18 grudnia 2023, 14:32
Zgadzam się w 100%. Katechizuję 27 lat i z roku na rok grupy stają się coraz mniej liczne i jesteśmy samotni, brakuje wsparcia że strony wydz . katechetycznego
IM
~Irena Makarska
20 grudnia 2023, 23:10
Mozna pracować nie tylko jako katecheta. Poza tym to biskup powinien troszczyć sie o los swoich pracowników a nie świeckie panstwo.
GS
~Grzegorz Skoczek
18 grudnia 2023, 10:21
Takich słów potrzeba, potrzeba apelu do episkopatu- zachęcam Pana do działania.