Kilka lekcji o wierze od polityka lewicy

(fot. youtube.com)

Świadomość, że polityk lewicowej partii publicznie wyznaje wiarę w Boga odebrała rozum wielu katolikom. Nie używajmy jego świadectwa do walki. To nie jest chrześcijańskie. Życie to nie wojna, w której bierze się jeńców, dobija przeciwników i powiększa liczebność armii.

W mediach mainstreamowych temat nawrócenia powraca w zasadzie tylko, gdy ktoś ze znanych ludzi publicznie deklaruje, że wierzy w Boga. Zmarły niedawno polityk SLD Tomasz Kalita również w ostatnich miesiącach dał się poznać jako osoba wierząca. Warto zapoznać się z tym, co mówił i starał się przekazać przed śmiercią, a nie zatrzymywać się powierzchownie jedynie nad faktem, że nawrócił się w obliczu ciężkiej choroby.

Zbyt dosłownie traktujemy zdanie, że życie jest walką. Realia wojny nie sprawdzą się w codzienności, w relacjach z drugim człowiekiem. Gdy pierwszy raz usłyszałem publiczne świadectwo Tomasza Kality, ucieszyłem się, ale też zasmuciłem. Ze strony chrześcijańskich publicystów i w komentarzach osób deklarujących wiarę najczęściej pojawiały się słowa, które można streścić krótko - "kolejny po naszej stronie", "ale dowalił swoim". Świadomość, że polityk partii lewicowej publicznie wyznaje wiarę w Boga, odebrała rozum wielu katolikom. Po jego śmierci dzieje się rzecz podobna. Jego życie i śmierć stały się nagle tryumfem nas wszystkich nad "zepsutym światem". Bardzo mi przykro, że traktujemy ludzi instrumentalnie. Życie to nie wojna, w której bierze się jeńców, dobija przeciwników i powiększa liczebność armii. To nie jest chrześcijańskie.

Poranna kawa, spacer i Bóg

DEON.PL POLECA

Tomasz Kalita swoim nawróceniem powiedział nam wiele ważniejszych rzeczy. Zwłaszcza nam wierzącym. Wiara to nie tylko sprawa poglądów, które można ukryć lub - przeciwnie - chwalić się nimi. One są wtórne. To z powodu wiary mamy jakieś przekonania, a te mogą być bardzo różne, tak jak różni jesteśmy my. Wiara to przede wszystkim osobista relacja z Bogiem i to, jak żyję. Zawsze bardzo poruszało mnie, gdy papież Franciszek mówił, że brakuje nam prostych rzeczy: życzliwości, czułości, wrażliwości, otwartości na drugiego człowieka oraz radości. Tego potrzebujemy.

- Teraz ważne są dla mnie inne rzeczy. Poranna kawa. Wyjrzenie przez okno. Wspólny czas z Anią. Niedługo chcemy pojechać nad morze. Wie pan, ile radości daje myślenie, że zobaczę Bałtyk? To petarda szczęścia - powiedział w swoim ostatnim wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" Tomasz Kalita. Czy wiara nie jest właśnie tym, by być, a nie mieć? Być przed Bogiem, być sobą, być dla innych. Ilu z nas to potrafi?

Dla mnie osobiście poruszające było, jak ciepło i prawdziwie opowiada o swojej relacji z żoną i o obecności ludzi. To nie jest banał. Mało kto zastanawia się, jak wygląda świat osoby chorej. To też zmaganie się z tym, czy mam prawo do miłości, do wzięcia drugiej osoby, kiedy sam tak mało mogę dać, i to dać bardzo nieidealnego. Możesz całe życie uważać, że jesteś samowystarczalny, ale to nieprawda. Tragedią jest, gdy życie zmusza cię, by się do tego przyznać. Tej świadomości nie ma większość osób wstępujących w związek małżeński. Popadają w skrajności: dla jednych to magiczne zaklęcie, po którym będzie dobrze i bez życiowych burz. Dla innych formułka i papierek.

- Teraz dowiedziałem się, czym może być małżeństwo, że to zupełnie inny wymiar, bo czym innym jest partnerstwo - przyznał Kalita. Tak mało w Kościele mówimy o relacji. Nie da się żyć suchymi paragrafami. Ludziom brakuje odpowiedzi, jak poradzić sobie ze sobą i drugim człowiekiem. Brakuje praktycznych odpowiedzi na pytania "jak kochać, jak radzić sobie z bólem w miłości?". Nasze pierwsze doświadczenie w budowaniu relacji i wspólnoty rzutują na całe życie. Trudno traktować Boga osobowo, poważnie, jeśli do ludzi mamy stosunek przedmiotowy.

- Po operacji ożeniłem się w tempie natychmiastowym. Dało mi to poczucie równowagi na morzu. Gdy jest nudno, a łódka płynie powoli, Ania nadaje jej przyspieszenia. Z kolei gdy przychodzi sztorm, nie boję się, bo żona jest obok. Czyli nie utonę - powiedział krótko przed swoją śmiercią. Zaufanie jest kwintesencją miłości.

Znajduje nas tam, gdzie się zgubiliśmy

Wiara może w pewien sposób realizować się poza Kościołem, mieć tam swój początek. Jako osobista relacja z Bogiem przekraczającym wszystko. Oczywiście prowadzi nas ona do doświadczenia wspólnoty, ale na tym polega fenomen Boga, że jest On częścią Ciała Kościoła i wykracza daleko poza to Ciało. W innym przypadku niemożliwe byłoby doświadczanie Boga i nawrócenie poza nim. Tomasz Kalita jako ochrzczony należał do Kościoła, ale powiedział o sobie bardzo ważne słowa, które wiele mówią też o wewnętrznej kondycji każdego z nas:

- Z Kościołem mam pewne niepoukładane sprawy, nie mogę więc powiedzieć, że jestem w pełni katolikiem. Natomiast jestem owcą z owczarni, którą opisuje święty Jan Ewangelista: "Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz". Modlę się własnymi słowami, bo nie jestem zbyt biegły w formułkach, nie mam książeczki do nabożeństwa. Proszę o miłosierdzie i o wybaczenie, modlę się o dar, o cud.

Dobrze, gdyby każdy z nas potrafił tak realnie spojrzeć na swoją przynależność i to, w jakim miejscu się znajduje. Często zrzucamy odpowiedzialność za nasz rozwój duchowy tylko na wspólnotę, a zapominamy, że pierwsza powinna być nasza odpowiedź Bogu. Samo bycie w Kościele nie sprawia, że jesteśmy bliżej Niego, ale świadomość tego, że potrzebujemy miłosierdzia, już tak. Kościół jest niedoskonały przez grzech swoich wiernych i pasterzy, a święty obecnością Boga.

Czy wiara odzyskana w chorobie jest mniej prawdziwa? Mówimy "jak trwoga, to do Boga" i podświadomie czynimy Go katem, który do sprowadzenia nas używa najcięższych metod. Myślę, że każda wiara, która rodzi się z poszukiwania i chęci odpowiedzi na pytania - nie tylko ostateczne - jest prawdziwa. Życie w różnych momentach sprawia, że zadajemy pytania o sens, a choroba jest zwykłym przypadkiem. O kimś, kto nie ma pytań i idzie ślepo, bezmyślnie trudno powiedzieć, że ufa. Ono jest wtedy gdy dostrzegasz cały ogrom niedoskonałości i problemów, a decydujesz się podążać ze względu na osobę Boga. Wiara powinna rodzić się z inspiracji, która zakłada, że będziesz miał też własne pomysły - a te często bywają głupie i bezmyślne.

Walcząc ze złem nie zapomnij wybierać dobra

Uwielbiamy czyjeś świadectwa, bo tak trudno nam samym mówić o Bogu. Kuszą nas zwłaszcza gdy ktoś tak znany i, wydawałoby się, przeciwny naszemu światopoglądowi decyduje się o tym powiedzieć. Dla nas to trudne nawet, gdy rzeczywiście doświadczymy Jego obecności. Świadectwo służy umocnieniu w wierze. Nie wykorzystujmy nawrócenia jako argumentu przeciwko komuś innemu. Jeżeli koniecznie chcemy odkryć naszego przeciwnika, to mieszka on w nas samych. Jest nim nasze stereotypowe myślenie i zatwardziałość.

Nawrócenie to nie moment, ale pewien proces, który trwa. Szybko może się okazać, że sprowadzimy czyjeś świadectwo do poziomu newsa z serwisu plotkarskiego. To, że ktoś zaprasza nas do swojego wewnętrznego świata i opowiada o bardzo intymnej relacji nie powinno służyć niezdrowej fascynacji, ale refleksji nad własnym życiem. Inaczej jest tylko zwykłym podglądactwem, emocjonowaniem się i pustą wiedzą. Powinniśmy nauczyć się słuchać ludzi. Czym innym jest gromadzenie o nich wiedzy, a czym innym poznawanie ich.

Ten młody polityk lewicy dał mi kilka ważnych lekcji o życiu i wartościach. Przemawia do mnie zwłaszcza to, że do końca pozostał sobą i miał odwagę o tym mówić oraz mierzyć się z łatkami przypinanymi mu przez ludzi po dwóch stronach barykady. I jest to mocne świadectwo, bo nie przeciwko komukolwiek, ale za Jezusem. To pozytywne wezwanie. Jeśli już chcemy w życiu walczyć, róbmy to o kogoś, a nie przeciwko komuś. Pierwsze prowadzi do miłości, drugie do nienawiści - nie walcz ze złem, ale wybieraj dobro. Różnica jest ogromna. Tomasz Kalita wygrał, bo nie skupił się na walce z rakiem, ale walce o życie. Prawdopodobnie pomimo śmierci przeżył te ostatnie miesiące głębiej i bardziej niż wszystkie poprzednie. Nie zdecydował się być martwy za życia.

Nie jest to laudacja w myśl zasady "o zmarłych mów dobrze, lub wcale". Wypada jednak podziękować za to spojrzenie z dystansu. Pozornie będąc daleko dał piękną lekcję chrześcijańskiego bycia. Nigdy nie mamy pewności co jest naprawdę w człowieku, dlatego zawsze warto dać mu szansę. Jeżeli miał w sobie jakieś sprzeczności, to Bóg zapewne je pogodził.

Szymon Żyśko - bloger, grafik, redaktor DEON.pl

Dziennikarz, reporter, autor książek. Specjalista ds. social mediów i PR. Interesuje się tematami społecznymi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kilka lekcji o wierze od polityka lewicy
Komentarze (13)
19 stycznia 2017, 15:27
Bój Ojciec dał nam wyraźnie do zrozumienia, że każdy otrzyma zapłatę za pracę w winnicy. Ci co przyszli rano dostaną 1 zbawienie. Ale ci, co przyszli już wieczorem w chwilę przed zamknięciem także dostaną swoją zapłatę, jedno zbawienie per łepek. Bóg Ociec ma swoiste poczucie sprawiedliwości. Dalekie od naszej, ludzkiej. Duch Pana Tomasza spoczywa już w Bogu. Wystarczy powiedzieć "tak" nawet na chwilę przed zamknięciem winnicy.
19 stycznia 2017, 11:21
Pomijajac oczywistosć iż Bóg jest Miłosierdziem i każdy ma szanse sie nawrócić i nikt nie jest odrzucony,  to dla nas współczesnych katolików wielka nauką jest świadectwo tej miłości małzeńskiej.
WDR .
18 stycznia 2017, 21:19
Prawa strona modli się za duszę śp. Tomasza Kality. KODiarze blokują szeregowemu posłowi PiS dojazd do grobu brata. Różnica cywilizacyjna.
MR
Maciej Roszkowski
18 stycznia 2017, 20:45
Chrystus powiedział - "większa radość w królestwie niebieskim z jednego nawróconego niż 10 sprawiedliwych". A czy nawórcenie było skuteczne, czy było szczere, z jakich motywów siię stało. Nie przesądzimy tego w dyskusjach internetowych,  kim jesteśmy aby to ocenić. "Nie sądźcie..".
BC
Barbara Cisakowska
18 stycznia 2017, 19:28
Zawsze przy okazji takich dyskusji nachodzi mnie jedno pytanie: czy do wiary w Boga i zaufaniu Mu potrzebna jest religia? Czy starając się wypełniać przykazania, żyć zgodnie z nimi, zgłębiając Pismo Święte jesteśmy dalej od Niego niż wtedy kiedy przynależymy do, któregoś z Kościołów? Jestem Katolikiem ale patrząc na niektóre reakcje właśnie te pytania nie dają mi spokoju.
MR
Maciej Roszkowski
18 stycznia 2017, 20:42
Myślę, że wiele komentarzy pokazuje, że religia, misja nauczycielska  Kościoła jest niezbędna. Zamiast formacji przekazanej w rodzinie, na lekcjach religii, w czasie Mszy i innych działań Kościołą coraz częściej mamy wiarę według indywidualnego widzimisię, stereotypów, żądań plotek. Wiara bez wiedzy to zabobon. Podzielam Pani obserwacje i obawy, ale lekiem nie będzie indywidualna, osobista prywatna relacja z Bogiem, tylko nauczanie Kościoła. I te straszne, aż się boję napisać, cnoty chrześcijańskie - Pokora i Posłuszeństwo. Chrystus  powiedział do Apostołów"Idąc tedy nauczajcie wszystkie narody...", a biskupi są ich kontynuatorami.
19 stycznia 2017, 11:16
cały problem polega na fakcie iz wielu spłyca wiarę do starania się wypełniania przykazań, bycia dobrym człowiekiem etc. W takim pojmowaniu wiary faktycznie Kościól jest zbędny (pomijając możliwość błądzenia w interpretacji Pisma). Kościół staje sie niezbędnym, gdy uznamy, iż celem naszego życia jest świetość.
abraham akeda
18 stycznia 2017, 19:07
Zdechlaczek generał Jaruzelski "nawracał się" całe życie ale dopiero u bram św Piotra, kiedy chyba w końcu zrozumiał, że taka właśnie decyzja jest najbardziej pragmatyczna w owej sytuacji podpisał volklistę i przyjął sakramenty święte w nadziei pozagrobowych korzyści. Tak też myślę o wszystkich innych "spektakularnych nawróceniach" ludzi zepsutych i zdemoralizowanych. Póki zdrowie dopisuje można czerpać z życia całą garścią z przytupem i hulaszczo wykorzystując innych jako narzędzia osiągania własnych celów i korzyści. Kiedy jednak pojawi się nad głową miecz Damoklesa z tykającym zegarem odliczającym czas do końca kariery na ziemskim padole każden jeden rozkminia co w tej sytuacji najbardziej się opłaca i szuka nadziei w Bogu, którym gardził całe boże życie. Wielki święty. Nic dziwnego w tym nie widzę, dopatrywanie się jakiejś "tajemnicy nawrócenia" charakteryzuje ludzi o dominujących motywacjach ideologicznych, którzy dopasowują sobie rzeczywistość do własnych o niej urojeń.
BC
Barbara Cisakowska
18 stycznia 2017, 19:42
Dobrze, że Pan Jezus zostawił nam Ewangelię." A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę powiadam wam, że się z niej bardziej raduje niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego,który jest w niebie, aby zginął jeden z tych małych." Mt.18, 13-14. Gdybym miała słuchać tylko "katolików" dawno straciłabym wiarę.
abraham akeda
18 stycznia 2017, 21:26
Zacytuj jeszcze więcej Pisma bez żadnych związków z tematem, chętnie się pośmieję.
KK
Katarzyna Kwaśniewska
18 stycznia 2017, 23:48
Tak z ciekawości, jaka religię reprezentujesz? Bo z pewnością nie chrześcijaństwo.
abraham akeda
19 stycznia 2017, 19:03
Z pewnością nie reprezentuję chrześcijaństwa według twojej definicji tego czym Ci się wydaje że jest.
AA
a a
18 stycznia 2017, 11:21
@stos ‘’ Panie Żyśko,głupoty Pan opowiadasz.Jest jedna wiara,która polega na rozumowym przyjęciu Objawienia Bożego przez Kościół do wierzenia podanego’’ Panie stos głupoty to pan opowiadasz i to jeszcze obleczone w kłamstwa. Wiara to Moc Boga która realizuje się nie w kościele a w samym człowieku. Wiara wypływa z Mocy Ducha Świętego który działa  na człowieka jeśli ten Go przyjął. Wyjaśnia to Paweł w GAL 5. Zatem proszę się zapoznać ze słowami Pisma Świętego i nie pisać kłamstw. Jak widać ze słów Gal 5 nie kościół jest sprawcą wiary lecz sam Bóg. Warto także aby raz na zawsze pan zrozumiał, że bramą do zbawienia także nie jest kościół lesz sam Jezus Chrystus, który to potwierdził słowami: ‘’ 7 Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. 8 Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami2, a nie posłuchały ich owce. 9 Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. 10 Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości.’’