Korepetycje z chrześcijaństwa
Deklaracja wiary lekarzy i pogrzeb generała Jaruzelskiego. Choć to z pozoru odległe sprawy, jest coś, co je łączy - zaskakująco wysoki poziom religijnej erudycji komentatorów. I to po obu stronach barykady. Wygląda na to, że zupełnie niezauważenie dorobiliśmy się w Polsce całej rzeszy teologów. Szkoda tylko, że niektórych należałoby natychmiast zapisać na korepetycje z chrześcijaństwa.
Kiedy wczytuje się w komentarze dotyczące zagadnień religijnych w naszym kraju, coraz częściej towarzyszy mi przekonanie, że przynajmniej połowa publicystów i komentatorów zdecydowanie rozminęła się z powołaniem. Albo inaczej, niepostrzeżenie zrobiła studia zaoczne z teologii partyzanckiej. I teraz wykłada ją mimochodem w felietonach, na blogach czy przy stole, na imieninach szwagra. I to z podziwu godną pewnością siebie.
Trudno inaczej interpretować zjawisko od lat zachodzące na łamach wszelakich mediów, które dzisiaj przybiera postać zawodów w wymądrzaniu się na temat prawomocności katolickiego pogrzebu generała Jaruzelskiego, czy rzekomego łamania prawa przez lekarz, którzy podpisali tzw. deklarację wiary.
Okazuje się, że te same osoby, które pouczają chrześcijan na temat poprawnej wykładni teorii ewolucji, mają przy okazji sporo do powiedzenia odnośnie interpretacji dekalogu, relacji między prawem boskim a stanowionym czy też meandrów eschatologii. Z drugiej strony, niektórzy prawicowi publicyści zdają się lepiej niż papież rozumieć prawo kanoniczne, reguły ważności spowiedzi oraz posiadają rzadki dar wglądu w ludzkie sumienia.
Przykład pierwszy - Agnieszka Gozdyra, wykształcona, raczej liberalna dziennikarka Polsatu pisze na Twitterze: "Czekam na deklarację wiary nauczycieli, którym sumienie nie pozwoli na nauczanie teorii ewolucji. I żołnierzy, którzy nie nadstawią drugiego policzka". I jeszcze kilka podobnych kwiatków w stylu: "Jako zwolenniczka świeckiego państwa, nie chce mieć do czynienia z urzędnikami/lekarzami, dla których prym ma prawo Boże", czy: "skoro moment zejścia ze świata zależy od Boga, to niech poniechają leczenia w ogóle".
Przykład drugi - Samuel Pereira. Również wykształcony, mocno prawicowy dziennikarz m.in. "Gazety Polskiej Codziennie", który na Twitterze od niechcenia rzuca: "Msza pogrzebowa gen. Jaruzelskiego to dzień wstydu dla Kościoła w Polsce".
Zewsząd dochodzi kakofonia mądrych opinii na temat dwóch przywołanych spraw; generał nie mógł otrzymać komunii, ponieważ ciążyła na nim ekskomunika, a taką może zdjęć tylko diecezjalny biskup albo papież. Lekarze, którzy podpisali deklaracje wiary nie respektują prawa RP, ponieważ jako ważniejsze uznają prawa wyznaniowe.
I teraz kluczowe pytanie. W jakiej innej dziedzinie wiedzy - a należy do nich również teologia - komentatorzy pozwalają sobie na równie wielką frywolność? Czy z podobną pewnością siebie pouczają fizyków, biologów, prawników? Oczywiście że nie, ponieważ naraziliby się na ośmieszenie. Niestety religię i jej prawa wyłączają spod tego sposobu myślenia. Przecież przyjęło się, że każdy Polak rodzi się jako ekspert od spraw światopoglądowych. I aby innych pouczać, wystarczy po prostu... mieć poglądy.
Jak inaczej wytłumaczyć analogię redaktor Gozdyry, że za lekarzami powinni pójść nauczyciele i żołnierze? Już przecież Jan Paweł II w 1996 roku stwierdził w przesłaniu do Papieskiej Akademii Nauk, że "nowe zdobycze nauki każą nam uznać, iż teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą". W którym momencie zatem wiara każe nam ją dzisiaj wykluczać? Z resztą, o tym, że żołnierz zobowiązany jest do walki, jeśli broni ojczyzny, traktaty pisali starożytni myśliciele chrześcijańscy, tacy jak choćby św. Augustyn. Pojęcie "wojny sprawiedliwej" jest stare jak świat, a wielu choćby rzymskich legionistów, zostało świętymi. Ale, aby wiedzieć, że sie rozmija z prawdą, trzeba najpierw znać materię, z której się kpi.
Pomijam już presję, jaką wywiera prof. Hartman postulując zwalnianie lekarzy-sygnatariuszy deklaracji. Nie ma w niej przecież nic wiecej niż to, do czego już teraz zobowiązany jest w sumieniu każdy wierzący. Po pierwsze, katolik kieruje się w swoim życiu wiarą, niezależnie czy jest lekarzem, czy mechanikiem samochodowym. Po drugie, wystarczy podstawowe zaznajomienie się z tematem, by przekonać się, że deklaracja odnosi się do takich spraw jak aborcja, in vitro czy eutanazja. W przypadku dwóch pierwszych kwestii, już teraz regulowane są one przez klauzulę sumienia, która mówi, że lekarz ma prawo odmówić wykonania np. zabiegu aborcji, ale ma jednocześnie obowiązek skierować pacjenta do innego specjalisty. Jeśli chodzi zaś o eutanazję, to i tak jest ona w Polsce nielegalna. Natomiast twierdzenie, że człowiek powinien podlegać bez wyjątku pod prawo stanowione, nie raz prowadziło na manowce. Czym były bowiem hitlerowskie "ustawy norymberskie" dyskryminujące Żydów, jeśli nie prawem stanowionym właśnie?
Podobnie absurdalne wydają mi się ataki na Kościół ze strony niektórych środowisk prawicowych, niezadowolonych z faktu odprawienia Mszy pogrzebowej generałowi Jaruzelskiemu. Słusznie w homilii bp Guzdek podkreślił, że pogrzeb ten "jest czasem próby dla wierzących". Niektórzy bowiem, zamiast myśleć kluczem miłosierdzia, wolą myśleć kluczem polityki. Gdyby Kościół miał się wstydzić za ten pogrzeb - a mówimy o osobie, która świadomie poprosiła o sakrament pokuty i otrzymała Eucharystię - wstydzić musiałby się również Jezus, odpuszczając grzechy łotra na krzyżu.
Czym innym jest sprawiedliwość dziejowa albo zbyt wystawna państwowa oprawa uroczystości, czym innym pochowanie człowieka, który się nawrócił. To test naszego "odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Wymienione przykłady pokazują, że obie strony konfliktu o wiarę mają podobny problem z chrześcijaństwem - starają się je przyciąć do swoich potrzeb, dostosować aktualnie pasujące fragmenty. Wiara to nie mozaika, z której układamy piękny witraż. Czasami niektóre elementy muszą kłuć nas w oczy.
Chrześcijaństwa nie da się wpasować w ziemskie ramy - dzięki temu żyje i się rozwija. Ale tego nie da się dowiedzieć ot tak. Tutaj poza pokorą, potrzebna jest również wiedza.
Marcin Makowski - redaktor i publicysta DEON.pl, twórca portalu DziwnaWojna.pl. Jego teksty można przeczytać na blogu autorskim. Twitter: @makowski_m
Skomentuj artykuł