Ks. Zaleski podcina gałąź

Ks. Zaleski podcina gałąź
Błażej Strzelczyk

W polskich mediach prawicowych trwa zażarty spór o puryzm w Kościele. Publicyści, przekomarzając się w kolejnych polemikach, odchodzą od źródła sporu. W czwartkowej "Rzeczpospolitej" Tomasz P. Terlikowski, współautor skandalicznej książki "Chodzi mi tylko o prawdę", odpowiada na zarzuty formułowane przez Ewę Czaczkowską i o. Jacka Prusaka SJ.

Krytyka książki, w której Terlikowski przepytuje ks. Isakowicza-Zaleskiego, nie może dziwić. Trudno bowiem przyjąć, że tezy zawarte w książce służą oczyszczaniu Kościoła. Zgadzam się z o. Jackiem Prusakiem SJ, który słusznie podsumował publikację jednym zdaniem: "To paszkwil i donos na Kościół".

Również Ewa Czaczkowska nie pozostawia suchej nitki na rozmowie dwóch ortodoksyjnych katolików. Dziennikarka "Rzeczpospolitej" proponuje, by ks. Zaleski zabłysnął swoja wiedzą o homoseksualizmie w Kościele i odsłonił wszystkie karty.

Nadto Tomasz Terlikowski zarzuca swoim krytykom pobieżność i skupianie się jedynie na ostrej i personalnej krytyce ks. Zaleskiego. Redaktor naczelny Frondy utrzymuje ciągle, że mówienie o "lawendowych" księżach, "śliskich" relacjach proboszczów i wikarych oraz kuriach, po których pałęta się ten zły (jego zdaniem) homoseksualizm, służy oczyszczeniu Kościoła.

Dwa pomysły na oczyszczenie

Po tym jak większość czytelników skrytykowała książkę, Tomasz Terlikowski zabrał się za wyjaśnienie intencji, którymi się kierował. Okazało się, że to jego pomysł na czystość w Kościele. Poruszył w rozmowie kwestię homoseksualizmu, aby Kościół stał się czysty!

Jestem młodym człowiekiem, może jeszcze niewiele wiem o świecie. Byłem dwa lata w seminarium duchownym - znam środowisko od podszewki. Bywam też na pielgrzymkach, spotkaniach młodzieży katolickiej, należę do wspólnot katolickich. Nie mogę zrozumieć jednak, jak niepodparte żadnymi badaniami i argumentami oskarżenia o homoseksualizmie, mają się do dyskusji o czystości w Kościele.

Kiedy o. Ludwik Wiśniewski OP opublikował swój list adresowany do nuncjusza apostolskiego, Tomasz Terlikowski wyraził swoje oburzenie. W taki sposób spostponował ideę oczyszczania Kościoła przez dominikanina:

"Trudno też nie zauważyć, że o. Ludwik Wiśniewski OP daje się wykorzystywać - nie do naprawiania Kościoła, ale do jego przemodelowania na modłę "Gazety Wyborczej". Jego wypowiedzi nie służą temu, by lepiej głosić Ewangelię, ale by zrezygnować z głoszenia tego, co współczesnemu światu wydaje się nieodpowiednie, czy niezgodne z duchem Ewangelii (co wcale nie oznacza, że rzeczywiście jest niezgodne)".

Przypomnijmy. O. Wiśniewski OP przesłał nuncjuszowi gorzką ocenę funkcjonowania Kościoła w Polsce. W kilku punktach, bardzo rzeczowo zdefiniował swoje obawy związane z przyszłością i przeszłością Kościoła. Nawiązał do nierozwiązanej sprawy Radia Maryja, z szacunkiem odniósł się do kard. S. Wyszyńskiego i Jana Pawła II. Jego list był klarowny, bezpośredni, pozbawiony niepotrzebnego nadęcia i utyskiwań na ewentualnych krytyków. Dominikanin zaproponował pewne rozwiązania i zasugerował, że warto debatować na temat przyszłości Kościoła.

Można było odnieść wtedy wrażenie, że rzeczowa krytyka wynikała z troski o Kościół. Większość prawicowych publicystów, na których czele stanął szef redakcji portalu Fronda, ostro skrytykowała list. Główną tezą krytyki było przekonanie o złych intencjach o. Wiśniewskiego OP. Sugerowano, że być może zapomniany dominikanin chce zaistnieć na salonach, przypomnieć o sobie i wylać z siebie żale. Tomasz Terlikowski - wydaje mi się - nie wczytał się dostatecznie dobrze w słowa o. Wiśniewskiego OP. Fakt, że list został opublikowany na łamach "Gazety Wyborczej", był dostatecznym argumentem przeciwko tezom, jakie pojawiły się w tekście.  

Homoseksualizm to problem znikomy

Doprawdy, trudno zrozumieć, dlaczego katolicki duchowny wydaje książkę, która trafia do czytelników w całej Polsce, tylko po to, by podzielić się z nimi spektakularnym odkryciem homoseksualizmu wśród swoich współbraci. Czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby podzielenie się swoimi obserwacjami z odpowiednim biskupem, może z Papieżem?

Pracuję w dużej, dobrze prosperującej firmie. Bardzo zależy mi na jej odpowiednim wizerunku. Jeśli napotykam na przejawy szemranych działań pracowników mojej firmy, nie staram się wywlekać ich na światło dzienne z uporem godnym lepszej sprawy. Niedorzeczna jest próba oczyszczenia tej firmy poprzez wylanie jej problemów poza środowisko zainteresowanych. Czytając żale ks. Isakowicza-Zaleskiego, towarzyszyło mi odczucie, że w moje ręce trafiła broszura sfrustrowanego pracownika firmy, który postawił sobie za cel podcięcie gałęzi, na której sam siedzi. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w dążeniu do prawdy przez ks. Zaleskiego nic się już nie liczy. Nieistotne jest to, że po słowach ks. Zaleskiego ktoś zapłacze. Ważne, że cel został osiągnięty.  

Szkoda, że dla Tomasza Terlikowskiego i ks. Zaleskiego największym problemem Kościoła w Polsce jest homoseksualizm. Myślę jednak, że to zjawisko jest dziś wśród księży znikome.

Znacznie gorzej wygląda sprawa choćby z poziomem intelektualnym wśród młodych księży. Potrzebujemy reformy edukacyjnej w seminariach. Niestety, na palcach jednej ręki można policzyć duchownych, których publiczne wypowiadanie się o sprawach ważnych ma jakiś sens.

Księża coraz bardziej zakorzenieni są w swoich parafiach, a ich oderwanie od bieżących tematów niebezpiecznie się pogłębia. Młodzi ludzie nie chcą już chodzić na religię. Wiara kojarzy im się dziś ze smutnym obowiązkiem. Gdy tylko nadarzy się odpowiednia okazja, uciekają z Kościoła i pogłębiają największą grupę wyznaniową w Polsce - byłych katolików. Poziom świadomości wiernych zatrzymuje się na wiedzy nabytej podczas pierwszej Komunii Świętej.

Kościół jest rozbity. Coraz mniej Polaków liczy się z jego zdaniem. Łatwiej jest księdza krytykować niż słuchać. Twarzą Kościoła stają się dziś fundamentalistyczne, krzykliwe grupy. Wykrzywiona twarz Kościoła odpycha i ma niewiele wspólnego z duchem Ewangelii.

Rewolucja społeczna i obyczajowa ominęła Kościół. Duchowni jej nie zauważyli, nie byli na nią przygotowani. Dorzucenie do tej długiej listy zarzutu homoseksualizmu, który notabene artykułuje duchowny, nie ociepla wizerunku Kościoła.  

Książka Tomasza Terlikowskiego i ks. Tadeusza Zaleskiego jawnie działa na niekorzyść Kościoła i nie ma nic wspólnego z jego oczyszczeniem. Obaj dołączyli się do chóru oponentów i malkontentów. Byłoby inaczej, gdyby zamiast dodawania kolejnych problemów Kościoła, skupili się na tych, które rzeczywiście dławią Kościół.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ks. Zaleski podcina gałąź
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.