Miłosierdzie polityczne
Polityka kojarzy się wielu ludziom przede wszystkim, a nawet wyłącznie, ze sprawiedliwością. Nawet z zasadą "oko za oko, ząb za ząb". Nie widzą w niej miejsca na miłosierdzie. Więcej. Obawiają się, że mówienie w polityce o miłosierdziu, wypacza je i służy raczej do przymykania oczu na zło, do pozostawienia jego sprawców bez należnej im kary.
Papież Franciszek w bożonarodzeniowym orędziu, wygłoszonym przed udzieleniem tradycyjnego świątecznego błogosławieństwa "Urbi et orbi", powiedział m. in. "Tylko Boże Miłosierdzie może uwolnić ludzkość od wielu postaci zła, czasami potwornego, jakie rodzi w niej egoizm. Boża łaska może nawrócić serca i otworzyć drogi wyjścia z sytuacji po ludzku nierozwiązywalnych". Czy te słowa odnoszą się również do sfery życia politycznego? Nie mam wątpliwości, że tak. Nie mam również wątpliwości, że w polityce jest miejsce na miłosierdzie. A nawet jest ono niezbędne, aby polityka była rzeczywiście taką formą ludzkiej aktywności, jaką wskazywał św. Jan Paweł II. Aby była roztropną troską o dobro wspólne.
W ciągu kilku ostatnich tygodni roku 2015 ze strony Kościoła katolickiego w Polsce można było usłyszeć przypomnienia o miłosierdziu i przebaczeniu adresowane do całego społeczeństwa, w tym również do polityków. Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w komunikacie ogłoszonym tuż przed otwarciem w katedrach Drzwi Miłosierdzia przypomniało, że wezwanie do życia miłosierdziem oznacza przede wszystkim dążenie do przebaczenia i pojednania, do przebaczenia zniewag, porzucenia żalu, złości, przemocy i zemsty. "Przebaczenie stanowi siłę, która przywraca nam nowe życie i dodaje odwagi, aby patrzeć w przyszłość z nadzieją. Życie miłosierdziem oznacza również powstrzymanie się od potępiania bliźnich" - napisali biskupi przypominając równocześnie, że trudno sobie wyobrazić dobrze funkcjonującą wspólnotę polityczną bez solidarności. Dzień później przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki dopowiedział, że z okazji rozpoczynającego się Roku Miłosierdzia prezydium Konferencji Episkopatu Polski zwraca się z tym apelem do wiernych, "w szczególności do świata polityki".
Rodzi się pytanie, na ile tego typu wezwania są skłonni przyjąć i pozytywnie na nie odpowiedzieć ci, którzy od lat utwierdzali się w przekonaniu, że to konflikt i stawianie sprawiedliwości na pierwszym miejscu są siłą napędową polityki? Co zrobią z nimi ci, którzy budują na przeciwstawianiu sprawiedliwości i miłosierdzia?
Papież Franciszek w bulli "Misericordiae vultus", ogłaszającej Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia, zastanawiająco dużo miejsca poświęcił na opisanie relacji pomiędzy sprawiedliwością a miłosierdziem. "Nie są to dwa aspekty sobie przeciwne, ale dwa wymiary tej samej rzeczywistości, która rozwija się stopniowo, aż do osiągnięcia swego szczytu w pełni miłości" - wyjaśnił, podkreślając, że sprawiedliwość jest podstawową koncepcją dla społeczeństwa obywatelskiego, gdyż normalnie odnosi się do porządku prawnego, poprzez który stosuje się prawo. Zaznaczył jednak, że sprawiedliwość sama z siebie nie wystarczy, a doświadczenie uczy, że odwoływanie się tylko do niej niesie ze sobą ryzyko jej zniszczenia. "Z tego też powodu Bóg przekracza sprawiedliwość miłosierdziem i przebaczeniem. To nie oznacza umniejszenia sprawiedliwości bądź uczynienia jej zbędną, wręcz przeciwnie. Ten, kto błądzi, będzie musiał ponieść karę" - stwierdził stanowczo Franciszek. Rzeczy w tym, że to nie jest koniec, ale początek nawrócenia, ponieważ doświadcza się czułości przebaczenia. "Bóg nie odrzuca sprawiedliwości. On ją włącza i przekracza w jeszcze większym wydarzeniu, w którym doświadcza się miłości, która jest fundamentem prawdziwej sprawiedliwości" - tłumaczy Papież.
W kontekście tych słów miłosierdzie i przebaczenie okazują się w polityce nie tylko dopuszczalne, ale również pilnie potrzebne, aby nie była tylko jałową wymianą ciosów.
"Miłosierdzie Boga, przemieniające radykalnie serce człowieka, uwalniające je od zła i egoistycznego zamknięcia się w sobie, jest fundamentem prawdziwego pokoju. Tylko ludzie miłosierni i czystego serca są zdolni budować prawdziwy pokój i wprowadzać go w struktury życia społecznego i politycznego" - mówił kard. Stanisław Dziwisz w niedzielę Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach w roku 2012. Patrząc na dzisiejszą rzeczywistość społeczną i polityczną w naszej Ojczyźnie łatwo dostrzec, jak bardzo aktualne są to słowa.
Skomentuj artykuł