Naiwność i oderwanie od rzeczywistości czy prawdziwe chrześcijaństwo?
Czasami mam wrażenie, że im więcej papieże wzywają do pokoju, rozbrojenia, braterstwa, tym więcej mamy ognisk zapalnych na świecie, więcej konfliktów zbrojnych i ich skutków. I nie chodzi tylko o Franciszka. Tak było przed II wojną światową, tak było za Jana Pawła II i podobnie jest teraz. Dla wielu jest to powodem olbrzymiej frustracji, a jednocześnie napięcia i poczucia bezsilności. Dla innych zaś okazją do szyderstw i śmiechu.
Żyjemy w świecie zglobalizowanym, jak nigdy dotąd. Łatwość komunikowania się sprawia, że jakieś lokalne wydarzenie w jednym zakątku świata może stać się w ułamku sekundy ‘super newsem’ niemal wszędzie i zaczyna żyć swoim życiem. Niestety, media, w tym także media społecznościowe, nie tylko przekazują informację, opisują rzeczywistość, ale też kreują obraz świata. Preferują niektóre tematy, tak je dobierają i ‘oprawiają’, żeby uzyskać korzystne dla siebie przesłanie. Prawdopodobnie zdajemy sobie sprawę z tego, jak różne strony konfliktów podchodzą do tych, które się toczyły lub toczą na świecie i jak je przedstawiają. I wiemy doskonale, że nie ma ‘obiektywnych’ przekazów. Informacja jest spreparowana dla użytku ‘mocodawców’.
Nie dziwi zatem, że wszelkie apele Kościoła, papieży, miały ograniczony skutek, ponieważ nie miały żadnego przełożenia na decyzje ‘władców tego świata’. W ostatnich dziesięcioleciach jedynym, w miarę pokojowym procesem upadku reżymu i wyzwolenia wielu państw na świecie był upadek komunizmu w środkowo-wschodniej Europie, do którego walnie przyczynił się Jan Paweł II. Wiemy, wszakże, iż ‘zapłacił’ za to osobiście przez zamach, a później przez szarganie jego pamięci.
Nie inaczej jest teraz z wezwaniami Franciszka do zaprzestania walk, negocjacji pokojowych w wielu konfliktach zbrojnych, jakie dzieją się na świecie. Zresztą nie chodzi tylko o wojny, chodzi też o brak szacunku do życia, aborcję i eutanazję, niesprawiedliwość i stosunek do migrantów, o zanieczyszczanie środowiska, klęskę głodu, podporządkowanie całych społeczeństw wyzyskowi ekonomicznemu najbogatszych.
Reakcje na apele i inicjatywy papieskie były różne. Nierzadko były krytykowane jako nie wpisujące się w polityczne gry między Zachodem a Wschodem. Wystarczy powiedzieć, że mimo wielokrotnych zabiegów o kontakty czy o umożliwienie wizyty papieskiej nigdy nie udało się to ani w stosunku do Rosji, ani Chin, ani wielu krajów muzułmańskich. Warto tu pomyśleć o tym, że np. kraje Zachodu storpedowały pragnienie Jana Pawła II, aby przy okazji Jubileuszu Trzeciego Tysiąclecia nawiedzić miejsca Abrahamowe w Iraku. Taka pielgrzymka doszła do skutku dopiero za pontyfikatu Franciszka, choć w wielu środowiskach jest on krytykowany za kontakty z islamem i podpisaną deklarację o ‘powszechnym braterstwie’.
Wszystkie tematy: etyczne, sprawiedliwości społecznej, relacji ze stworzeniem – zdają się prowokować taką samą reakcję, jak Greków do św. Pawła na Areopagu: „posłuchamy cię o tym innym razem...” (Dz 17,32). I to niezależnie od tego, kto akurat zasiada na tronie piotrowym. A mimo to, każdy z papieży ostatnich dziesiątków lat, konsekwentnie mówił o ochronie życia, o sprawiedliwości społecznej, o szacunku dla stworzenia czy migracji i handlu ludźmi.
Dzisiejszy świat cierpi na chroniczny brak autorytetów. Struktury międzynarodowe, na czele z ONZ, stworzone w XX w., są coraz mniej funkcjonalne. Nie mają przełożenia na decyzje i działania poszczególnych krajów, a to jest rozgrywane przez rządzących czy bojowników w wielu konfliktach na świecie, vide Rosja i Ukraina, Izrael i Palestyna i wiele innych krajów, jak chociażby Syria, gdzie wojna trwa już 11 lat.
Głos papieża, obecnego i wszystkich jego poprzedników, był często jedynym w swoim rodzaju przypomnieniem, że pokój jest wartością ogólnoświatową, nie tylko lokalną i że odpowiedzią na konflikt nie jest szczęk broni, ale braterstwo. Tragedią świata jest to, że w ostatnich latach przemysł zbrojeniowy przynosi krocie i nie widać chętnych, aby to zmienić. Czy zatem wołanie papieży o zaprzestanie zbrojeń, o przeznaczenie tych kwot na stworzenie funduszu światowego do zwalczania głodu świadczą o naiwności i oderwaniu od rzeczywistości? Dla wielu pewnie tak, ale czy nie tego powinniśmy oczekiwać od Namiestnika Chrystusa? To jest ich krzyż i to jest prawdziwe chrześcijaństwo.
Skomentuj artykuł