Narodowcom odmówiono spotkania w katedrze. Dzięki Bogu!

Narodowcom odmówiono spotkania w katedrze. Dzięki Bogu!
fot. Deposit Photos

Zagrożenia związanego z obecnością mowy nienawiści w polskim Kościele – oraz obecności teorii spiskowych w umysłach wielu polskich katolików – bagatelizować nie wolno. Ale sytuacja, w której narodowcom odmówiono możliwości zorganizowania spotkania w opolskiej katedrze, ma również drugi, bardzo pozytywny wymiar.

Kiedy dzięki internetom dowiedziałam się, że klub Polonii Christiany zamierza przeprowadzić spotkanie "Tęczowa zaraza – antychrześcijańska rewolucja w Polsce” w salce katechetycznej opolskiej katedry, przez moją głowę błyskawicznie przemknęło kilka myśli. Pierwsza z nich: o nie, to ewoluuje! Druga: a może to wydarzenie się nie odbędzie, bo opolanie zaprotestują? Trzecia: dlaczego takie rzeczy mają miejsce w katedrze?! Dzisiaj, kiedy postanowiłam sprawdzić, jak sprawy się mają, dowiedziałam się, że internet ma dla mnie dwie wiadomości: dobrą i złą. Zła była taka, że wspomniane spotkanie się jednak odbyło. Dobra: nie miało ono jednak miejsca w salce katechetycznej. Mój stan emocjonalny po przeczytaniu tych wiadomości można by chyba podsumować następująco: szału nie ma, ale wielkiego dramatu – też nie.

Spiskowa teoria walca

Samo zaistnienie pomysłu, aby zorganizować spotkanie na temat tego, w jaki sposób „ideologia LGBT” niszczy czy wypiera chrześcijaństwo, wydaje się tak szokujące, że aż mało realne. Większość katolików doskonale wie, że Kościół seks homoseksualny uznaje za grzeszny – nie każdy katolik jednak zdaje sobie sprawę z tego, że nienawiść względem gejów czy lesbijek również nie jest Panu Bogu miła. Pomawianie kogokolwiek czy niesłuszne przypisywanie mu niecnych intencji jest również grzechem przeciwko VIII przykazaniu – i nigdzie w Dekalogu nie ma zapisu, aby zakaz oszczerstw nie dotyczył gejów czy lesbijek. Tworzenie teorii spiskowych, zgodnie z którymi istnieje „tęczowy walec” rozjeżdżający polską tradycję i katolickie wartości (o którym mówił jeden z redaktorów PCh24 w filmie podsumowującym spotkanie), jest zatem nie tylko niepoważne, ale i nieprzystające do Ewangelii. Wiara w spisek gejowski czy feministyczny zdaje się wypierać szalone teorie o podłych knowaniach Żydów i masonów – ale niezmienne mimo upływu lat (a nawet dekad!) jest to, że wiara w tego typu pakty i antypolskie sojusze jest nam wciąż potrzebna. Osobiście jestem zaniepokojona nie funkcjonowaniem jakiegokolwiek tęczowego spisku (bo, mimo ogromnych wysiłków części jego tropicieli, nie udało się udowodnić jego istnienia), ale tym, że część katolików tak bardzo potrzebuje kreować sobie wroga, którego potem można by „demaskować”. Budowanie własnej tożsamości na wrogości względem kogokolwiek jest strategią, która sprawdza się tylko przez chwilę (bo przecież „wrogowie” zmieniają się co jakiś czas), a dodatkowo – może być oznaką niezdrowej, neurotycznej duchowości.

DEON.PL POLECA

Non possumus, bo trzeba mieć mandat

Zagrożenia związanego z obecnością mowy nienawiści w polskim Kościele – oraz obecności teorii spiskowych w umysłach wielu polskich katolików – bagatelizować nie wolno. Ale sytuacja, w której narodowcom odmówiono możliwości zorganizowania spotkania w opolskiej katedrze, ma również drugi, bardzo pozytywny wymiar. Przejawia się on w tym, że osobą, która wyraziła swój sprzeciw wobec głoszenia tego rodzaju „nauczania” w katedrze, był… bp Andrzej Czaja. Rzecznik opolskiej kurii, ksiądz Joachim Kobienia, decyzję biskupa tłumaczy bardzo przejrzyście:

„Zdaniem bp. Andrzeja Czai wykład o takim tytule wygłoszony przez takich prelegentów nie powinien się tam odbyć. Organizatorzy spotkania nie byli w żaden sposób związani z Kościołem. A żeby wypowiadać się na terenie kościelnym w kwestiach nauki wiary, trzeba posiadać mandat kościelny”.

Muszę przyznać, że ta decyzja jest miodem na moje zbolałe (za sprawą pomysłu organizatorów spotkania, ale i wypowiedzi na przykład arcybiskupa Jędraszewskiego) serce. Widzimy w niej sprzeciw wobec czynienia z nauczania naszego Kościoła pałki, którą można okładać bliźnich – i wobec podsycania homofobii we wspólnocie. Zachowanie biskupa Czai jest wymownym znakiem tego, że nie wszyscy hierarchowie polskiego Kościoła myślą i wypowiadają się w tonie agresji i niechęci wobec osób nieheteroseksualnych, a także – że potrafią zdobyć się na odwagę, odmawiając „błogosławieństwa” działań tych osób, które deklaratywnie są z Kościołem związane. Jasne, w Kościele są i przez długi czas będą obecne grupy ludzi, które swoją nienawiść do gejów czy lesbijek próbują „ochrzcić” i racjonalizować za pomocą religii – ale nie brakuje też duchownych, którzy na takie instrumentalne wykorzystanie katolickiego nauczania się nie godzą. Okazuje się, że kościelna zasada, iż wypowiadać się w jego imieniu mogą tylko osoby z odpowiednim „mandatem”, może być nie tylko narzędziem do kasowania niewygodnych, krytycznych wypowiedzi na temat działań episkopatu, ale i środkiem zapobiegającym podsycaniu niechęci do określonych grup społecznych. 

Może puentę tego tekstu część Czytelników uzna za przykład myślenia życzeniowego – co zresztą, z pewnych względów, będzie zrozumiałe. Przyznam się jednak do świeżo rozkwitłej nadziei, że mój Kościół nauczy się asertywności względem środowisk ultraprawicowych i nacjonalistycznych. Wydarzenia z Opola mogą być znakiem tego, że to się właśnie dzieje.

 

 

Psycholog i copywriter. Wierząca i praktykująca. Prowadzi bloga katolwica.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Karolina Korwin Piotrowska, Grzegorz Kramer SJ

Takim językiem o takich rzeczach w naszym kraju nikt jeszcze z księdzem nie rozmawiał.

Będzie hałas. Będzie #WRZENIE

Lewaczka i ksiądz. Karolina Korwin Piotrowska i Grzegorz Kramer SJ. Kontrowersyjna dziennikarka i popularny jezuita. Wybuchowa mieszanka...

Skomentuj artykuł

Narodowcom odmówiono spotkania w katedrze. Dzięki Bogu!
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.