Nie uciekać przed mówieniem o kryzysie powołań

Nie uciekać przed mówieniem o kryzysie powołań
(fot. © Mazur/catholicnews.org.uk)

Od kilku lat z uwagą śledzę proces spadku powołań do kapłaństwa w Polsce, o którym pisze ks. Artur Stopka. Niestety, liczby nie kłamią.

Ksiądz Artur zauważa, że pojawiła się "narracja o powrocie w dziedzinie powołań duchownych w naszej Ojczyźnie do stanu sprzed wyboru Jana Pawła II". Jest jeszcze gorzej. Według ogólnie dostępnych statystyk średnia alumnów na pierwszym roku w seminariach diecezjalnych (571) w latach 2012-2016 była jedną z najniższych w całej powojennej historii Kościoła w Polsce! W ciągu pierwszych pięciu lat po II wojnie światowej do seminariów przyjmowano średnio 563 kandydatów, a w pierwszej połowie lat 60. po 507. Potem zaczęło się to poprawiać, by szczyt osiągnąć w roku śmierci Jana Pawła II. Od 2005 roku w statystyce obserwujemy jednak znaczące spadki.

Gdy w 2015 roku na łamach "Rzeczpospolitej" napisałem o kryzysie w tym zakresie spadła na mnie krytyka z wielu stron. Posługiwano się argumentami, które m.in. przytacza ks. Stopka, a więc np. "kryzysem demograficznym", ogromną ilością młodych Polaków, którzy wyjechali za chlebem za granicę, itp. Sęk w tym, że demografią aż tak dużego spadku powołań wytłumaczyć się po prostu nie da. A skoro się nie da, to trzeba sięgać po inne tłumaczenia, które - w moim przekonaniu - nie służą wcale znalezieniu przyczyny i rozpoczęciu leczenia lecz poprawiają nieco samopoczucie. Od duchownych odpowiedzialnych za formację młodych kapłanów słychać często, że młodych może w seminariach jest mało, ale za to przychodzą ludzie dojrzali, ukształtowani, doświadczeni przez życie. "Nie idzie o ilość, ale o jakość" - powiadają.

Jakość jest oczywiście ważna, ale problem jest taki, że owi jakościowi kapłani kiedyś znikną. Wprawdzie dziś statystyka podaje, że liczba księży w Polsce z roku na rok się zwiększa - co np. Instytutowi Statystyki Kościoła Katolickiego pozwala postawić tezę, że "siły duszpasterskie są wystarczające" - ale jakoś nikt nie zwraca uwagi na to, że w Polsce wydłuża się średnia długość życia. Co to oznacza? Otóż dziś mamy w Polsce ok. 30 tys. duchownych, ale aż 10 tys. z nich to emeryci, którzy wprawdzie na ile sił im starcza pomagają młodszym kolegom lecz za kilka lat proporcje te się odmienią. I co wtedy? Czy receptą jest łączenie parafii jak zrobiono m.in. w archidiecezji gnieźnieńskiej?

Mówiąc o kryzysie powołań, czy kryzysie wiary nie sposób pominąć jeszcze jednej kwestii, o której ks. Artur nie pisze. To sprawa odejść ze stanu kapłańskiego. Statystyki ogólnopolskiej nikt w tym zakresie nie podaje, ale dysponują nimi poszczególne diecezje. Dość wspomnieć, że w ciągu ostatniego roku w jednej z największych polskich diecezji sutanny zrzuciło blisko 20 duchownych ze stażem niższym niż pięć lat! W innej sutanny na kołku powiesiło dwunastu kapłanów, w tym kilku mających za sobą nawet 15, a nawet 20 lat kapłaństwa.

Inną oznaką kryzysu może być fakt zmniejszającej się systematycznie od kilku lat liczby uczestników pieszych pielgrzymek na Jasną Górę. Nie ma co zaklinać tu rzeczywistości, topnieją one w oczach. W 2004 roku na dwa najważniejsze święta na Jasnej Górze: Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny (15 sierpnia) i Matki Boskiej Częstochowskiej (26 sierpnia) pieszo do Częstochowy przyszło łącznie ok. 145,5 tys. pielgrzymów. W roku 2016 i 2017 ich liczba zbliżała się do 100 tys.

Do tego wszystkiego należałoby także dodać inne niepokojące statystyki. Na przykład duży spadek osób uczestniczących w niedzielnych Eucharystiach, który już kilka lat temu spadł poniżej poziomu 40 proc. zobowiązanych i ciągle widać, niewielkie acz systematyczne ubytki. Czasem da się słyszeć głosy, że nie jest tak źle - Polacy wciąż mają głód Boga, bo powstają nowe wspólnoty, itp. Sęk w tym, że coraz częściej sami biskupi zauważają, że duża część z nich zaczyna działać na pograniczu, a niektóre już dość daleko odeszły od Kościoła katolickiego.

Jak tłumaczyć te zjawiska? Czy faktycznie Kościół w Polsce wkroczył na drogę, którą przeszły przed laty Kościoły w Europie Zachodniej? Kto za to odpowiada? Jaki los czeka chrześcijaństwo w Polsce? Jednoznacznych odpowiedzi na te pytania nie da się chyba znaleźć, bo przyczyny każdego kryzysu są wielopłaszczyznowe. Jednak gołym okiem widać, że zarówno biskupi, kapłani, jak i my ludzie świeccy, nie powinniśmy już uciekać przed mówieniem o kryzysie. Powinniśmy wreszcie zainicjować poważną debatę w tym zakresie i wspólnie szukać dróg wyjścia. Póki nie jest za późno…

Tomasz Krzyżak - autor jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem".

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Tomasz Krzyżak

Mało jest w Polsce osób, które wzbudzają tak skrajne opinie. Ona jednak wydaje się tym zupełnie nie przejmować. Taki ma charakter, podobno niełatwy.

Ponad 60 lat temu jako młoda kobieta, była więźniarka obozu w Ravensbrück,...

Skomentuj artykuł

Nie uciekać przed mówieniem o kryzysie powołań
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.