Nikt nie może czuć się wykluczony z Kościoła

(fot. © Mazur/catholicnews.org.uk)

Nikt, również ten, kto znajduje się w sytuacji "nieregularnej" ze względu na swój związek małżeński, nie powinien uważać siebie za wykluczonego ze wspólnoty, będącego na marginesie Kościoła i opuszczonego przez Boga.

"Radość miłości (Amoris laetitia) przeżywana w rodzinach jest także radością Kościoła" - tak zaczyna się posynodalna adhortacja Papieża Franciszka. Ten początek wpisuje się w perspektywę jego pierwszej adhortacji apostolskiej, która z kolei była adhortacją programową pontyfikatu. "Radość Ewangelii (Evangelii gaudium) napełnia serce oraz całe życie tych, którzy spotykają się z Jezusem". Również list apostolski na Rok Życia Konsekrowanego ma tytuł Świadkowie radości.

Te zbieżności, powtarzające się i zamierzone, prowadzą do wniosku, że wesele i radość Ewangelii rzucają światło na całe magisterium Papieża Franciszka. Papież nie patrzy na współczesną ludzkość spojrzeniem smutnym, lecz przeciwnie, pełnym nadziei na zbawienie głoszone przez Ewangelię - spojrzeniem przenikniętym miłosierdziem Boga. Ta radość daje się pogodzić z próbami, bowiem w życiu uczniów Jezusa, naznaczonym przez Paschę, krzyż i światło współistnieją harmonijnie (por. 1 P 1, 6-9; 4, 12-14). Ta radość ma jeden ze swoich wyrazów w małżeństwie chrześcijańskim. "Radość małżeńska, której można doświadczyć nawet w cierpieniu, oznacza zaakceptowanie, że małżeństwo jest koniecznym połączeniem radości i trudów, napięć i odpoczynku, cierpień i swobody" (Amoris laetitia, n. 126). Wizja, jaką przekazuje Papież, jest zarazem realistyczna - z serdeczną bliskością względem osób w ich konkretnych sytuacjach, i radosna - ze względu na miłość Bożą. Nietrudno jest odkryć wielkie podobieństwo duchowe między Janem XXIII a Franciszkiem. Bóg nie jest źródłem smutku, ale radości i pokoju.

Znacząca jest okoliczność, że publikacja Amoris laetitia przypada w Roku Miłosierdzia, właśnie dlatego, że logika miłosierdzia jest kluczem tego dokumentu. Według Papieża, droga Kościoła to niepotępianie nikogo na wieczność; ofiarowanie miłosierdzia Boga tym, którzy o to proszą szczerym sercem. Bowiem prawdziwa miłość jest zawsze niezasłużona, bezwarunkowa i bezinteresowna. Nikt nie może być potępiony na zawsze, bo to nie jest logika Ewangelii! (por. Amoris laetitia, nn. 296-297). To dotyczy nas wszystkich, i również osób rozwiedzionych, które zawarły ponowne związki.

Dzięki tej dynamice miłosierdzia, które dąży do integrowania, staje się zrozumiałe, że nikt, również ten, kto znajduje się w sytuacji "nieregularnej" ze względu na swój związek małżeński, nie powinien uważać siebie za wykluczonego ze wspólnoty, będącego na marginesie Kościoła i opuszczonego przez Boga. W bliskim i ufnym dialogu z innymi chrześcijanami oraz w pokornym odruchu powrotu do Boga może zostać dopuszczony przez kapłana wspólnoty kościelnej do życia Kościoła, w takiej mierze, na ile, kierując się szczerym sumieniem i ewangeliczną wiernością, kapłan i chrześcijanin, który znajduje się w owej "nieregularnej" sytuacji, uznają za właściwe.

W Amoris laetitia rozeznanie chrześcijańskie jest fundamentalne. Zakłada ono akceptowanie nauki Kościoła i poszanowanie norm kanonicznych. Ale takie rozeznanie ma w sobie coś szczególnego, bowiem chodzi o poszukiwanie woli Boga w konkretnej sytuacji danej osoby. Aby rozpatrzeć konkretny przypadek, nie wystarcz sporządzić wykaz możliwych do przewidzenia przypadków. Potrzebna jest nowa postawa. Ponadto indywidualne sumienie, w którym rozbrzmiewa głos Boga i jaśnieje Jego światło, winno być formowane przez znajomość Ewangelii i w posłuszeństwie Bogu, ale nie można go zastępować (por. Amoris laetitia, n. 37). Jest niczym sanktuarium, do którego nikt nie może wtargnąć. Adhortacja, jakkolwiek długa, napisana jest stylem jasnym, żywym i ładnym. Nie jest to pismo przeznaczone tylko dla ekspertów, ale czyta się je i rozumie z łatwością. Zawiera wiele paragrafów z dwóch relacji synodalnych, poświęconych rodzinie, z katechez Papieża Franciszka i z innych dokumentów Magisterium. A nawet cytaty teologów i mądrych osób. Tą przepiękną adhortacją została uwieńczona długa droga przebyta "synodalnie". Nie jest to zmiana doktryny, ale są w niej nowe tchnienie, aktualny język i innowacyjna postawa w obliczu sytuacji, które już nie są, albo nie są jeszcze w pełni małżeństwem chrześcijańskim.

Amoris laetitia jest zatem wspaniałą posługą dla Kościoła, która będzie miała bardzo pozytywny wpływ na ludzkość. Z odwagą rzuca światło na pewne zamieszanie w pojmowaniu małżeństwa i rodziny, które niekiedy dostało się do ustawodawstwa cywilnego. Jest ostatecznie głębokim i światłym wezwaniem, abyśmy troszczyli się, jako o cenne dobro, o skarb rodziny, podstawę ludzkości i Kościoła.

kard. Ricardo Blázquez Pérez - arcybiskup Valladolid, przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nikt nie może czuć się wykluczony z Kościoła
Komentarze (12)
AT
Anna Tumialis
17 czerwca 2016, 23:23
zapraszam na stonę na Facebooku,,niesakramentalni szukający Boga".Strona jest budowana według nauczania KK zawartego w Encyklice Familiaris Consortio,odnosząego się do kwestii związków niesakramentalnych. Zachęcamy do reflekcji nad naturą małżeństwa sakramentalnego, do szukania relacji z Bogiem,do zadośćuczynienia za zło,do tzw białego małżeństwa.Ludzie na różnym etapie nawracania mogą znaleźć tam coś dla siebie.Zapraszam do śledzenia archiwalnych i bieżących postów i angażowanie się w dyskusje
PG
Pawel G
17 czerwca 2016, 19:51
Słowo "wykluczenie" należy do lewackiej nowomowy, zresztą bez sensu. Jednak zapytajmy: nikt nie może? Diabły też nie? To nie jest już nauczanie Kościoła, a antykościoła.
A
AGNES
16 czerwca 2016, 22:21
Mam jedno zasadnicze pytanie: Kto, kiedy i gdzie ustanowił w Kościele sakrament wykluczenia, którym się tu tak ochoczo wywija? O ile znam Ewangelie, nigdzie nie mówi się w nich o przymusie życia według Ewangelii - nie ma najmniejszego obowiązku przyjęcia zbawienia. Radość ewangeliczna nie polega na radości emocjonalnej połączonej z przyjemnością zmysłową, co na różne sposoby usiłuje nam się wmawiać, a to przy pomocy kazań, a to przy pomocy dokumentów różnej rangi. Radość ewangeliczna to miłość i pokój serca wynikające z życia w zjednoczeniu z Chrystusem. Inną radość, nietrwałą, nie wiodącą do życia wiecznego, może głosić tylko ktoś, kto nie ma nic wspólnego z Ewangelią Chrystusa.
16 czerwca 2016, 18:35
Być może kard.Perez ciężko nabroił bo artykuł niniejszy ocieka wazeliną. "Nie jest to zmiana doktryny, ale są w niej nowe tchnienie, aktualny język i innowacyjna postawa..." Tylko czekać aż po wdrożeniu prymatu sumienia i rozeznawania w praktykę duszpasterską Kościół Hiszpański stanie się na powrót wzorem gorliwości katolickiej. Oczywiście kard.Perez o to zadba.
LL
Leszek Leszek
17 czerwca 2016, 08:53
..ty znowu tutaj przygłupie? Apage Satanas!
17 czerwca 2016, 20:45
miło Cię poznać,"stos" jestem
QQ
q q
16 czerwca 2016, 18:25
"Według Papieża, droga Kościoła to niepotępianie nikogo na wieczność; ofiarowanie miłosierdzia Boga tym, którzy o to proszą szczerym sercem. Bowiem prawdziwa miłość jest zawsze niezasłużona, bezwarunkowa i bezinteresowna. Nikt nie może być potępiony na zawsze, bo to nie jest logika Ewangelii! (por. Amoris laetitia, nn. 296-297). To dotyczy nas wszystkich, i również osób rozwiedzionych, które zawarły ponowne związki". To jakiś podszyty szantażem apel do Pana Boga, aby ustanowił nowe Pismo Św., a w tym nową Ewangelię, bo nasza ludzka logika Jej odczytania (interpretacji) zmieniła się i jest teraz inna ? - łącznie z domaganiem się pustego piekła ? "W Amoris laetitia rozeznanie chrześcijańskie jest fundamentalne. Zakłada ono akceptowanie nauki Kościoła i poszanowanie norm kanonicznych. Ale takie rozeznanie ma w sobie coś szczególnego, bowiem chodzi o poszukiwanie woli Boga w konkretnej sytuacji danej osoby". Tylko Bóg zna konkretną sytuację danej osoby i żadne procedury, namysły, żadne ludzkie bicie piany "miłosierdziem" nie zmienią tego stanu rzeczy. Co więcej, jest wyrazem pychy, że oto człowiek jest zdolny równać się Bogu w rozeznaniu ! Wola Boga została wyrażona dla człowieka w Dekalogu i Ewangelii, i albo to przyjmujemy, albo nie. Idea fałszywego miłosierdzia istotą apokaliptycznego zwiedzenia – ks. Paweł Murziński [url]https://www.youtube.com/watch?v=an6wQcG390M[/url] 1. Bóg kocha grzesznika - jest miłosierny 2. Miłość nie karze - nie ocenia, nie osądza 3. Zatem nie muszę się nawracać - Bóg i tak mnie kocha, jest miłosierny, więc nie może mnie potępić, tym bardziej kiedy przecież sam powiedział: że ma upodobanie w grzechu. Przedmiotem odstępstwa nie będzie Kościół ludzi niewierzących, ludzi otwarcie wyrzekających się Chrystusa i przeczących Jego całej nauce, ale Kościół ludzi, którzy przyjmą inną Ewangelię, jaka dla człowieka będzie wygodna. Tak jak np. Żydzi nie przyjęli Mesjasza, bo był im niewygodny.
MR
Maciej Roszkowski
16 czerwca 2016, 22:57
Obyśmy się nie zdziwili, gdy przyjdzie czas odpowiedzi na parę pytań Ojca.  I pytanie które powtarzam do Pasterzy -Wasza odpowiedzialność za owieczki?
QQ
q q
17 czerwca 2016, 14:55
No właśnie - odpowiedzialność za owieczki !
DP
Danuta Pawłowska
16 czerwca 2016, 18:08
Ta nowa nauka pachnie siarką! Życie w grzechu ciężkim zmieniono na ,,sytuacjię nieregularną''. Napisane jest: „Co więc Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela." (zobacz Mt. 19, 1-9). Chrystus dodał także, że złamanie zasady nierozerwalności stanowi grzech cudzołóstwa: „kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo" (Mk 10, 11-12). "Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego" (1 Kor 6,9; por. Rz 1,26-27; 1 Tym 1,9-11
MR
Maciej Roszkowski
16 czerwca 2016, 23:00
"Kto pojął rozwiedzioną - cudzołoży" -co dotyczy oczyiwiście rozwiedzionych "
K
Krzysiek
17 czerwca 2016, 07:31
Ta nowa nauka wcale nie jest nowa i nie pachnie siarką tylko jest wyzwaniem przede wszystkim dla nas wiernych.  Jezus wychodzil do ludzi, którzy żyli w ciężkim grzechu, chociażby do takiej Marii Magdaleny, albo tej babki skazanej na ukamieniowanie za cudzołóstwo, nawet ostatnia scena z jego życia to odpuszczenie grzechów skazanemu na śmierć (takiej kary raczej nie dostaje się za kradzież cukierków). W adhoracji (nie cierpię tego słownictwa) zwraca się uwagę na to, że rodzina stanowi wielką wartość a jej stan jest często daleki od ideału. Jesteśmy ludźmi od grzechu się nie uwolnimy. Niekórzy nabroili tak bardzo, że mają teraz po 10 dzieci nie wiadomo z kim i nie wiadomo gdzie ale to nie oznacza, że trzeba się od nich odwrócić tyłem. Jeżeli chcą pomocy to Kościół powinien jej im udzielić i wsio. Sędzią jest tylko Bóg, a my powinniśmy dbać o zbawienie swoje i swoich bliźnich w miarę naszych możliwości.