Nikt nie może czuć się wykluczony z Kościoła
Nikt, również ten, kto znajduje się w sytuacji "nieregularnej" ze względu na swój związek małżeński, nie powinien uważać siebie za wykluczonego ze wspólnoty, będącego na marginesie Kościoła i opuszczonego przez Boga.
"Radość miłości (Amoris laetitia) przeżywana w rodzinach jest także radością Kościoła" - tak zaczyna się posynodalna adhortacja Papieża Franciszka. Ten początek wpisuje się w perspektywę jego pierwszej adhortacji apostolskiej, która z kolei była adhortacją programową pontyfikatu. "Radość Ewangelii (Evangelii gaudium) napełnia serce oraz całe życie tych, którzy spotykają się z Jezusem". Również list apostolski na Rok Życia Konsekrowanego ma tytuł Świadkowie radości.
Te zbieżności, powtarzające się i zamierzone, prowadzą do wniosku, że wesele i radość Ewangelii rzucają światło na całe magisterium Papieża Franciszka. Papież nie patrzy na współczesną ludzkość spojrzeniem smutnym, lecz przeciwnie, pełnym nadziei na zbawienie głoszone przez Ewangelię - spojrzeniem przenikniętym miłosierdziem Boga. Ta radość daje się pogodzić z próbami, bowiem w życiu uczniów Jezusa, naznaczonym przez Paschę, krzyż i światło współistnieją harmonijnie (por. 1 P 1, 6-9; 4, 12-14). Ta radość ma jeden ze swoich wyrazów w małżeństwie chrześcijańskim. "Radość małżeńska, której można doświadczyć nawet w cierpieniu, oznacza zaakceptowanie, że małżeństwo jest koniecznym połączeniem radości i trudów, napięć i odpoczynku, cierpień i swobody" (Amoris laetitia, n. 126). Wizja, jaką przekazuje Papież, jest zarazem realistyczna - z serdeczną bliskością względem osób w ich konkretnych sytuacjach, i radosna - ze względu na miłość Bożą. Nietrudno jest odkryć wielkie podobieństwo duchowe między Janem XXIII a Franciszkiem. Bóg nie jest źródłem smutku, ale radości i pokoju.
Znacząca jest okoliczność, że publikacja Amoris laetitia przypada w Roku Miłosierdzia, właśnie dlatego, że logika miłosierdzia jest kluczem tego dokumentu. Według Papieża, droga Kościoła to niepotępianie nikogo na wieczność; ofiarowanie miłosierdzia Boga tym, którzy o to proszą szczerym sercem. Bowiem prawdziwa miłość jest zawsze niezasłużona, bezwarunkowa i bezinteresowna. Nikt nie może być potępiony na zawsze, bo to nie jest logika Ewangelii! (por. Amoris laetitia, nn. 296-297). To dotyczy nas wszystkich, i również osób rozwiedzionych, które zawarły ponowne związki.
Dzięki tej dynamice miłosierdzia, które dąży do integrowania, staje się zrozumiałe, że nikt, również ten, kto znajduje się w sytuacji "nieregularnej" ze względu na swój związek małżeński, nie powinien uważać siebie za wykluczonego ze wspólnoty, będącego na marginesie Kościoła i opuszczonego przez Boga. W bliskim i ufnym dialogu z innymi chrześcijanami oraz w pokornym odruchu powrotu do Boga może zostać dopuszczony przez kapłana wspólnoty kościelnej do życia Kościoła, w takiej mierze, na ile, kierując się szczerym sumieniem i ewangeliczną wiernością, kapłan i chrześcijanin, który znajduje się w owej "nieregularnej" sytuacji, uznają za właściwe.
W Amoris laetitia rozeznanie chrześcijańskie jest fundamentalne. Zakłada ono akceptowanie nauki Kościoła i poszanowanie norm kanonicznych. Ale takie rozeznanie ma w sobie coś szczególnego, bowiem chodzi o poszukiwanie woli Boga w konkretnej sytuacji danej osoby. Aby rozpatrzeć konkretny przypadek, nie wystarcz sporządzić wykaz możliwych do przewidzenia przypadków. Potrzebna jest nowa postawa. Ponadto indywidualne sumienie, w którym rozbrzmiewa głos Boga i jaśnieje Jego światło, winno być formowane przez znajomość Ewangelii i w posłuszeństwie Bogu, ale nie można go zastępować (por. Amoris laetitia, n. 37). Jest niczym sanktuarium, do którego nikt nie może wtargnąć. Adhortacja, jakkolwiek długa, napisana jest stylem jasnym, żywym i ładnym. Nie jest to pismo przeznaczone tylko dla ekspertów, ale czyta się je i rozumie z łatwością. Zawiera wiele paragrafów z dwóch relacji synodalnych, poświęconych rodzinie, z katechez Papieża Franciszka i z innych dokumentów Magisterium. A nawet cytaty teologów i mądrych osób. Tą przepiękną adhortacją została uwieńczona długa droga przebyta "synodalnie". Nie jest to zmiana doktryny, ale są w niej nowe tchnienie, aktualny język i innowacyjna postawa w obliczu sytuacji, które już nie są, albo nie są jeszcze w pełni małżeństwem chrześcijańskim.
Amoris laetitia jest zatem wspaniałą posługą dla Kościoła, która będzie miała bardzo pozytywny wpływ na ludzkość. Z odwagą rzuca światło na pewne zamieszanie w pojmowaniu małżeństwa i rodziny, które niekiedy dostało się do ustawodawstwa cywilnego. Jest ostatecznie głębokim i światłym wezwaniem, abyśmy troszczyli się, jako o cenne dobro, o skarb rodziny, podstawę ludzkości i Kościoła.
kard. Ricardo Blázquez Pérez - arcybiskup Valladolid, przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii
Skomentuj artykuł