Nowy Fundusz Kościelny – czy wystarczą dobre chęci?

Depositphotos.com (39899363)

Przysłowie o ‘dobrych chęciach-intencjach’ istnieje nie tylko w języku polskim. Jest ogólnoludzkim doświadczeniem, które ostatecznie pokazuje, jak prawdziwe są biblijne słowa, że „poznacie ich po ich owocach” (Mt 7,20). Wyraża też ogólniejszą prawdę dotyczącą naszego życia: ważne są nie tyle deklaracje, a nawet intencje, ale rzeczywiste działania. Przyjrzenie się im i ich skutkom da nam dopiero rzeczywisty obraz.

Wiele się w Polsce mówi ostatnio o Funduszu Kościelnym czy ‘finansowaniu Kościołów’. Strona rządowa do końca marca miała wypracować jakąś propozycję. Wiele osób zapewne stawia sobie pytanie o to, dlaczego państwo miałoby finansować Kościół? Skąd w ogóle taki pomysł? Wydaje się, że kilka spraw powinno być doprecyzowanych. Kilka dni temu opublikowaliśmy na naszym portalu wywiad z ks. Dariuszem Walencikiem: „dlaczego Fundusz Kościelny nie spełnił swojego zadania? To oczywiste, że należy go przekształcić”, w którym poruszamy te kwestie. Chodzi o powody utworzenia Funduszu Kościelnego po II wojnie światowej, przyjrzenie się jego działaniu w latach PRL-u i w późniejszej historii III RP.

Tak zwane ‘ustawy nacjonalizacyjne’ w odniesieniu do majątków diecezji, parafii, zgromadzeń zakonnych; instytucji dobroczynnych, jak fundacje, szpitale, przytułki, apteki; instytucji edukacyjnych, jak przedszkola, szkoły, bursy, internaty, domy dziecka i wiele innych, były wprowadzane od roku 1944 do 1962. Przejmowanie majątków miało zaś miejsce przez cały okres powojenny aż do lat osiemdziesiątych XX w. Przejęty darmowo majątek tak wielu dzieł miał wypracowywać zysk, który w zamierzeniu miał być przeznaczony na tzw. Fundusz Kościelny wspierający utrzymanie i działalność Kościoła. To nie państwo miało utrzymywać Kościół, ale dochód z zabranego mu majątku.

Jaki to przyniosło efekt? Nigdy ta zapowiedź nie została zrealizowana, nawet w minimalnym stopniu. Natomiast doszły do głosu argumenty ideologiczne, ateizujące, zrywające z tradycją i religijnością. Możemy się jakoś pocieszać, że i tak mieliśmy względną swobodę i wolność wyznawania wiary, większą niż w innych krajach bloku wschodniego, ale religia została ‘zepchnięta’ do przysłowiowej zakrystii. Odzwyczailiśmy się też od ‘wielobarwnej’ obecności Kościoła w wielu obszarach życia społecznego, w dziełach dobroczynnych, w edukacji, w kulturze i sztuce, które zostały bardzo zideologizowane.

Myślę, że nie trzeba nikogo przekonywać, że intencje deklarowane przez ówcześnie rządzących nie były szczere. Wprowadzano ustawy, gdzie były przepisy (np. obszar gruntów do przejęcia), które oni sami łamali. Zabierano więcej, a nawet wszystko. Nie sporządzono dokładnego wykazu tego, co przejęto. Stworzony wówczas Fundusz Kościelny miał korzystać z dochodu wypracowanego za pomocą przejętego majątku, ale nigdy tak się nie stało. Pieniądze przeznaczone na tzw. Fundusz Kościelny były wydawane niezgodnie z jego celami. Kuriozum jest tu np. finansowanie działalności Centralnej Szkoły Partyjnej przy KC PZPR, wieców antykościelnych czy opłacanie z niego donosicieli na Kościół.

Patrząc zatem na deklarowane intencje, można powiedzieć, że utworzenie Funduszu Kościelnego przez PRL było wprowadzeniem ludzi w błąd. Późniejsza praktyka wielokrotnie to potwierdziła. Szczytne hasła okazały się nic niewarte. Nie były nawet ‘dobrymi intencjami’.

Nie mniej istotna jest historia tego, co działo się z Funduszem Kościelnym po roku 1989, po upadku komunizmu w Polsce. Utworzono wtedy tzw. Komisję Majątkową, której zadaniem było rozstrzyganie spraw zwrotów majątków zabranych kościelnym podmiotom. Od razu trzeba dodać, że nie chodziło o zwrot całego zabranego mienia, ale tylko tego, które było przejęte niezgodnie z przepisami wprowadzanymi przez komunistów, i to tych gruntów, które były na terenie RP. Nie na Wschodzie, czy na Ziemiach zachodnich i północnych. Powołana Komisja była ciałem polubownym. Strony zakładały dobrą wolę. Nie było celem prowadzenie niekończących się sporów sądowych. Komisja Majątkowa z biegiem czasu została zlikwidowana, a późniejsze procesy sądowe nie wykazały nadużyć, jakie były członkom Komisji zarzucane.

Jaka będzie przyszłość Funduszu Kościelnego nie wiemy. Nie znamy jeszcze przygotowywanej nowej propozycji rządowej. Dotychczas fundusz ten finansował głównie składki ubezpieczeniowe duchownych, zakonników i sióstr zakonnych, którzy inaczej nie są zatrudnieni (80% kwoty składki od najniższej krajowej), sióstr i braci klauzurowych oraz misjonarzy polskich za granicą (100% kwoty składki od najniższej krajowej). To nie jest, wbrew powszechnym skrótom myślowym, finansowanie działalności Kościoła w Polsce. To, co jednak jest istotne, to nie deklaracje, ale faktyczne motywy działania rządzących. Nie chodzi o ‘obłaskawianie’ albo ‘pokazanie miejsca w szeregu’ Kościołowi. Chodzi o ‘naprawienie krzywd’ i sprawiedliwe rozwiązanie dla wszystkich. Dobre intencje nie wystarczą.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nowy Fundusz Kościelny – czy wystarczą dobre chęci?
Komentarze (4)
GB
~Grzegorz Brzeczyszczykiewicz
7 kwietnia 2024, 14:52
Dlaczego nie można zrobić coś na wzór Niemiec ? Każdy wyznawca zaznacza na rozliczeniu podatkowym czy chce płacić jakiś procent zarobków na kościół . Szybko okazało by się ilu jest katolików w Polsce, pewnie zaczęło by brakować pieniędzy na nowe drogie samochody....
HZ
~Hanys Z Namyslowa
7 kwietnia 2024, 23:00
W Niemczech deklaruje sie raz jakiego jest sie wyznania, potem chcac przestac placic konczy sie to apostazja.Nawet jako emeryt Place podatek koscielny, nienjest to duzo, Zreszta Panu Bogu nie Licze. Pozatym Panstwo niemieckie do dzis placi kosciolowi katolickiemu za zabrane w 18 wieku dobra, Oczywiscie pomaga miliardami w utrzymanie kosciolow jako zabytkow.Kazdy to traktuje jako rzecz naturalna.Chytry dwa razy traci, mowi przyslowie, ja spytalbym sie o sprzedajne Polske.
RC
~Roman Czytelnik
8 kwietnia 2024, 09:40
Rozumiem po stylu i tresci komentarza ze zarty piszesz. Wracajac do tematu. System w Niemczech to zaden wzor. To patologia. Bo udzielanie sakramentow pod warunkiem ze bedziesz co miesiac oddawal pieniadze na organizacje a jak nie to nie pros o sakramenty to nie ewanegliczne. System niemiecki wymyslili wladze niemieckie wraz z protestantami inaczej by im sie nie udalo utrzymac nowopowstalego Kosciola. Kto zna historie wie do czego zmierzam.
HZ
~Hanys Z Namyslowa
8 kwietnia 2024, 22:24
Szanowny Panie, w Niemczech w Niemczech sakramenty sa za darmo, wlacznie ze slubami,nam nie przeszkadza ze w rekach kosciolow jest masa szpitalu, u mnie w miescie sa trzy katolickie i jeden ewangelicki.Nie przeszkadza nam ze szkoly sa katolickie, ewangielickie, nawet ewangelicki posylaja dzieci do katolickich bo jest Wysoki poziom, sa tez szkoly multikulturelle,gdzie 40 % dzieci nie zna niemieckiego. Ksieza dostana wysokie pensje,nawet polscy ksieza korzystaja z tego,dorabiajac w sezonie urlopowym w Niemczech,nikt im tego nie zazdrosci, diecezja kolonska ma w roku ponad 7 mld € obrotu,nikt nie ma tego za zle, Polacy mysla jak pies ogrodnika.czemus biedny, bos glupi,czemus glupi bo biedny, mowi przyslowie. Leben und leben lassen to, tez przyslowie,zyj i pozwol zyc.