Obrona nie usprawiedliwia wszystkich środków

Obrona nie usprawiedliwia wszystkich środków
Żołnierze niosą trumnę podczas pogrzebu obywatelski Izraela Miriam Aylon i jej syna Baraka Aylona, którzy zginęli po tym, jak rakieta Hezbollahu spadła na ich dom w pobliżu granicy z Libanem (Fot. PAP/EPA/ATEF SAFADI)

Watykan zajmuje bardzo przemyślane stanowisko w wojnie w Strefie Gazy. Teoria wojny sprawiedliwej i adekwatnych środków obrony i ataku powróciła. I dobrze się stało.

Wielokrotnie i na różne sposoby krytykowałem stosunek Stolicy Apostolskiej do wojny w Ukrainie. Wypowiedzi z tamtego czasu watykańskiego sekretarza stanu kardynała Pietro Parolina, a nawet części słów samego papieża Franciszka nie dało się usprawiedliwić. Próba odejścia od wypracowanych kryteriów wojny sprawiedliwej, a także sprawiedliwego sposobu prowadzenia wojny zakończyły się katastrofą, nie tylko intelektualną, ale i dyplomatyczną. I jak się zdaje Stolica Apostolska wyciągnęła z tego wnioski, a jej polityka wobec wojny w Strefie Gazy budowana jest w oparciu o sprawdzone narzędzia intelektualne.

Świetnie widać to w wypowiedziach kardynała Parolina w czasie ostatniej konferencji poświęconej roli Kościoła w budowie pokoju. Sekretarz stanu przypomina, że Izrael ma prawo do obrony, ale nie ma prawa do przekraczania zasad prawa wojny. „Uznanie prawa Izraela do uzasadnionej obrony, ale zgodnie z kryterium proporcjonalności, co oznacza uwzględnienie ludności cywilnej... Nie można osiągnąć określonych celów, przechodząc ponad tą masakrą ludności cywilnej, zniszczeniem infrastruktury, brakiem poszanowania prawa humanitarnego” - tak Parolin określał stanowisko Kościoła. I dodawał, że w czasie tej wojny potężnym problemem jest „nieprzestrzeganie prawa humanitarnego”. „Jest to wojna, która nie przestrzega już podstawowych zasad prawa humanitarnego, cywile stają się celami. Musimy być w stanie na nowo odkryć międzynarodowe prawo humanitarne” - mówił kardynał.

A wcześniej równie wyważone stanowisko zajął sam papież Franciszek przemawiając do ambasadorów. „Wszyscy byliśmy wstrząśnięci atakiem terrorystycznym na mieszkańców Izraela w dniu 7 października ub.r., w którym zostało w potworny sposób rannych, torturowanych i zabitych wielu niewinnych, a liczni zostali uprowadzeni jako zakładnicy. Ponownie potępiam tę akcję oraz wszelkie formy terroryzmu i ekstremizmu: w ten sposób nie rozwiązuje się problemów między narodami, a raczej stają się one jeszcze trudniejsze, powodując cierpienie dla wszystkich” - mówił papież i dodawał, że to właśnie ten atak sprowokował „silną izraelską reakcję wojskową w Strefie Gazy, która doprowadziła do śmierci dziesiątek tysięcy Palestyńczyków, głównie cywilów, w tym wielu dzieci, nastolatków i ludzi młodych, oraz spowodowała bardzo poważną sytuację humanitarną z niewyobrażalnym cierpieniem”.

I jeśli uważnie przeanalizować te słowa, to one także jasno wskazuje, że papież przyznaje, że pierwszą przyczyną śmierci ludności cywilnej w Strefie Gazy jest atak Hamasu. W niczym nie zmienia to faktu, że jasno przypomina, w dalszej części wystąpienia, że pewne działania Izraela są a niedopuszczalne. „Nie możemy zapominać, że poważne pogwałcenia międzynarodowego prawa humanitarnego to zbrodnie wojenne, i że nie wystarczy je ujawnić, ale należy im zapobiegać. Potrzebne jest zatem większe zaangażowanie wspólnoty międzynarodowej na rzecz zapewnienia i wdrażania prawa humanitarnego, które wydaje się być jedynym sposobem ochrony godności ludzkiej w sytuacjach starcia wojennego” - powiedział papież. A wcześniej apelował: „Ponawiam apel do wszystkich zaangażowanych stron o zawieszenie broni na wszystkich frontach, w tym w Libanie, oraz o natychmiastowe uwolnienie wszystkich zakładników w Strefie Gazy. Proszę, aby ludność palestyńska otrzymała pomoc humanitarną i aby szpitale, szkoły i miejsca kultu miały wszelką niezbędną ochronę”.

Słowa te doskonale wpisują się w klasyczne myślenie o wojnie i pokoju. Papież jasno wskazuje, kto jest odpowiedzialny za eskalację konfliktu, przyznaje Izraelowi prawo do obrony, a jednocześnie przypomina, że prawo do obrony nie oznacza, że nie należy być wiernym pewnym podstawowym zasadom moralnym, z których podstawową jest adekwatność środków obrony i prawa ludności cywilnej. To alfabet prawa wojennego i dobrze, że Franciszek o tym przypomina. W jego wypowiedzi jest także obecne przypomnienie, że pokoju nie buduje się przemocą i siłą, i że żeby był on stały musi być oparty na regułach sprawiedliwości. „Oczekuję, że wspólnota międzynarodowa będzie zdecydowanie dążyła do rozwiązania jakim są dwa państwa, jedno izraelskie i jedno palestyńskie, a także międzynarodowo zagwarantowany specjalny status dla miasta Jerozolimy, tak aby Izraelczycy i Palestyńczycy mogli wreszcie żyć w pokoju i bezpieczeństwie” - mówił papież. I nawet jeśli szans na specjalny status Jerozolimy nie ma, to z pewnością trzeba wrócić do idei dwóch państw. Inaczej nigdy tam pokoju nie będzie.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Joseph Ratzinger (Benedykt XVI)

Kościół czyni z człowieka chrześcijanina, wymieniając imię Boga w Trójcy jedynego. Od samych swoich początków wyraża w ten sposób to, co uważa w chrześcijaństwie za najważniejsze: wiarę w Trójjedynego Boga. W chrześcijaństwie na pierwszym miejscu...

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Obrona nie usprawiedliwia wszystkich środków
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.