Odczepcie się od organizacji, które ratują najbiedniejszych

(fot. wjarek / Shutterstock.com)

Obywatele kierowani różnymi pobudkami: chrześcijańskim miłosierdziem, ludzką solidarnością lub zwyczajnie - przyzwoitością w różny sposób podają rękę biedzie i cierpieniu. A Władza ma to wspierać. I niech jej się nie wydaje, że biurokracją i przepisami zmieni ludzkie życie. Co najwyżej na gorsze.

Cześć pierwsza - polityczna

Bo bezdomność troską polityków jest, jak wiadomo od zawsze. Zwłaszcza hasła ładnie brzmią zimą.

Mróz, Władza dobrotliwie prosi obywateli, żeby reagowali na widok człowieka bezdomnego lub generalnie osoby, której może grozić zamarznięcie. I słusznie. Tylko ta sama Pani Minister wprowadza standardy dla schronisk i nie pozwala przyjmować do nich ludzi starych i chorych.

DEON.PL POLECA

Niechże się Władzunia wreszcie zdecyduje: albo sobie sama poradzi, niech zakasze rękawy i otworzy drzwi urzędów, zaprowadziwszy najpierw odpowiednie standardy i położy tam bezdomnych, albo niech pozwoli nam pracować. Bo, proszę drogiej Władzy, jeśli przyjmiemy na materac dodatkową osobę, a jeszcze okaże się, jak ów człek odmarznie, że jest ciężko chory, to po pierwsze obniżymy wymagane standardy, po drugie przyjdzie inna Władza i każe nam zapłacić 20 tys. zł. kary.

Tylko wciąż nie wiem, czy od łebka, czy hurtem. Jeśli na jednego mieszkańca schroniska musi przypadać określona liczba metrów kwadratowych i na iluś tam - toaleta, to siłą rzeczy powinniśmy zamknąć drzwi i pozwolić ludziom zamarzać, bo przyjęcie kolejnego spowoduje przekroczenie norm.

Spokojnie - drzwi nie zamykamy, ale życie w krainie absurdu jest męczące. Zamiast zająć się tym, co mamy do roboty, zajmujemy się wychowaniem Władzy i nie idzie nam najlepiej. Jeszcze raz wołam na pustyni: odczepcie się od organizacji, które ratują najbiedniejszych. Pozwólcie nam pracować, jeśli już nie chcecie nam pomagać.

Policja, tutaj na wsi, przywiozła nam kilka osób. Chłopaki mówili: jak dobrze, że jesteście! Gdzie byśmy ich umieścili? Bo generalnie policja i straż miejska działa wzorowo. W Warszawie kładziemy na materacach, w korytarzach czy w jadalni.

Ludzie ubodzy i bezdomni byli, są i będą - niestety. Co nie znaczy, że nie należy robić wszystkiego, żeby było ich jak najmniej. Marzenie, że to się skończy i da się ogarnąć lub całkowicie wyeliminować to groźna utopia, którą już ćwiczyliśmy. Obywatele kierowani różnymi pobudkami: chrześcijańskim miłosierdziem, ludzką solidarnością lub zwyczajnie - przyzwoitością w różny sposób podają rękę biedzie i cierpieniu. A Władza ma to wspierać. I niech jej się nie wydaje, że biurokracją i przepisami zmieni ludzkie życie. Co najwyżej na gorsze.

Przyszedł zmarznięty człowiek. Był na SOR/szpitalny oddział ratunkowy/, skarżył się na ból nóg. Odesłano go, twierdząc, że nic mu nie jest. Następnego dnia przytomny nasz pielęgniarz wysłał go do szpitala. Chłop jest już na oddziale, czeka na amputację. Jeden z tysięcy ludzkich losów. Jak mu utną nogi, to będzie wymagał opieki.

Dokąd odeśle go szpital? Do nas, oczywiście, a my dopiero podejmiemy długą walkę o umieszczenie w jakiejś państwowej placówce.

Część druga - niepolityczna

O przyjaźni będzie, bo ostatnio rozmawiałam z młodymi i mam wrażenie, że słowo to, jak miłość, zagubiło swoje znaczenie.

Byłam z Arturem w Warszawie, na jego ukochanej "Szańskiej", czyli Łopuszańskiej. Synek uwielbia tam leżeć na stercie materaców, oglądać telewizję, kocha nasze wypady do centrum handlowego-kino, "biadek" w barze, gdzie pokazuje się paluszkiem co nałożyć na talerz, na końcu lody. Panisko wtedy jest całą gębą. "Aaaajnie było" - stwierdził.

Musimy wracać na wieś, a tu drogi śliskie, chłopak się awanturuje, że z Warszawy nie wyjedzie, łóżka trzyma się kurczowo, omdlenia i chorobę udaje. Słowem: kanał. I co się dzieje? Zajeżdża na podwórko Inżynier z mieszkańcem - kierowcą z Jankowic, kierowca wraca na wieś, przy wsparciu Inżyniera udaje się Artura wyciągnąć z łóżka i dojeżdżamy wieczorem do Nagorzyc. Święto było, Trzech Króli, każdy wolne by miał, ale przyjaźń to odpowiedzialność i troska, choć to kosztuje wyrzeczenie i wysiłek.

Przyjaźń to nie kumplostwo, to więzy podobne to miłości. Zresztą nie ma miłości bez przyjaźni. To zdolność do ofiary dla przyjaciela.

Wolimy kumplostwo. Łatwiejsze i bez zobowiązań. Płytkie i szybkie. W razie trudności - łatwo się wycofać. Namiastka, jak namiastką jest szybki, przygodny seks. Nie wyciągnie nas z samotności. Najwyżej rozmieni na drobne.

A gdybyśmy tak w chwili pokusy kumplostwa przypomnieli sobie o Przyjacielu? Tym, który umarł za mnie? Jest tuż, tuż. Przyjaciel się nie narzuca, ale jest zawsze, kiedy Go potrzebujesz. I zamiast pustych pogaduch o niczym przez telefon lub smsy- skorzystali z Jego obecności? Pobyli z Nim w chwili ciszy? Przyjaciel to ten, który zawróci cię ze złej drogi i wesprze, kiedy upadasz.

Nad-obowiązkowo

"Dopiero wtedy oddychamy, kiedy jesteśmy związani z naszymi braćmi wspólnym celem znajdującym się poza nami, a doświadczenie uczy, że kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, ale patrzeć razem w tym samym kierunku. Przyjaciółmi są tylko ci, którzy związani jedną liną wspinają się na ten sam szczyt" - A.de Saint Exupery.

"Być wymagającym to podstawowa reguła. Być tolerancyjnym to zasada. Czuwać nad stanem przyjaźni to obowiązek. Myśleć o drugim, umieć być obecnym, kiedy potrzeba, znaleźć odpowiednie słowa i gesty, dać dowód stałości w wierności-to jest przyjaźń i to jest rzadkie" - Tahar Ben Jelloun, Pochwała przyjaźni.

***

Chcesz wesprzeć działalność siostry Małgorzaty Chmielewskiej i Wspólnoty Chleb Życia? Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz na stronie: chlebzycia.org

Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Odczepcie się od organizacji, które ratują najbiedniejszych
Komentarze (8)
13 stycznia 2017, 10:46
Czcigodna siostro Małgorzato. Ten świat jest stworzony w Ewie. Ewa to cała przestrzeń tego świata gdyż to ona jest naszą matką i w niej się rodzimy i w niej umieramy. Ewa to macieżyństwo a macieżyństwo to niewola. Macieżyństwo zawłaszcza matkę wobec dziecka i zawłaszcza dziecko wobec matki. Jesteśmy zakładnikami bezosobowego absolutu, który zawłaszcza nas w macieżyństwie. Ten absolut to państwo. Tak się akurat nieroftunnie składa, że Ewa, JHWH i diabeł to jedno. To bezosobowa przestrzeń tego świata, która w człowieku przejawia się jako jego zmysłowość i pragnienia. Pragnienie uszczęśliwienia kogoś wbrew jego woli jest przecież diabelskie i płynie właśnie z macieżyństwa Ewy. A przecież nasi rządzący chcą nas za wszelką cenę uszcześliwić, niestety za nasze własne zrabowane nam uprzednio pieniądze. To jest cały mechanizm działania diabła. Zasymilować jednostkę w bezosobowym absolucie, w który się diabeł wciela. Jezus jest irracjonalną, absolutną wolnością. Matka to prawo a Bóg Ojciec to miłość. Miłość bezgraniczna, darmowa i bezinteresowna. Irracjonalne, nieprawdaż? Łatwiej być pasożytem w mocy JHWH niż ofiarować się w mocy Jezusa. Ciąg dalszy w odpowiedziach.
13 stycznia 2017, 10:57
Chciałabym jeszcze coś wyjaśnić. Najpełniej filozofię widzenia człowieka przez diabła ukazuje moment kiedy Ewa wynosi Jezusa i ukazuje mu cały świat. Cały ten świat należy do mnie (prawda), ja jestem władcą tego świata (prawda), wszystko na tym świecie jest tylko częścią mnie (prawda). Tutaj zastanówmy się w jaki sposób widzi diabeł człowieka. Widzi go tak jak matka dziecko. Nie wydaje zgody na autonomię. Matka zawsze traktuje dziecko jak żywą część samej siebie i tak też traktuje nas Ewa czyli diabeł lub ineczej JHWH. Nie wydaje zgody na autonomię człowieka. To się przejawia w słowach "oddaj mi pokłon a to wszystko będzie twoje". Oddaj mi pokłon ale w jaki sposób? Ano stań się na powrót cześcią mnie. Jesteś Jezusie jak tryb, który wypadł z maszyny, bez mojej maszyny jesteś niekompletny. Stań się częścią mojej całości a to wszystko będzie twoje. Ewa nie rozumie jednostki. Nie widzi jej. Jezus przychodzi na ten świat tylko przez pojedynczego człowieka, Jezus widzi tylko jednostkę. Dla Jesusa to Ty człowiecze jesteś całym światem bo ten świat zaczyna się w Tobie. To Ty jesteś najważniejszy, To Ciebie przyszedł kochać najbardziej na świecie. Każdego z was ale nie wszystkich bo Jezus nie rozumie pojęcia kolektyw. Jeśli jakaś przestrzeń bezosobowa (naród, kościół, państwo, wspólnota) próbuje zawłaszczyć wolność jednostki dla jakichś swoich praw to jest to emanacja diabła, bez względu na szczytne ideały jakie te prawa ze sobą niosą. Socjalizm jest dany przez diabła bo ograbia jednostki na rzecz czynienia bezosobowego wyimaginowanego dobra. Demokracja, republika, jakiekolwiek zewnętrzne panowanie jest od diabła bo w Jesusie każdy jest królem samego siebie i tylko samego siebie! Jesus to irracjonalna w naszym świecie wolność jednoski. Ale wyobaźmy sobie, że nagle jakaś ręka wyłącza w nas popęd, próżność i pychę. Czy ten świat Jesusa nie miałby wtedy sensu? Nasz świat to "Błędna myśl", matrix, wygenerowana matematycznie i podzielona geometrycznie rzeczywistość czego dowiedli naukowcy ale został stworzony przez Boga i dla poznania Boga. Jednego Boga bo trójca swięta nieistnieje to Stróca Duch Św.(Ojciec Jesus) obrazuje się w Synu (Jezus Światłość w kosmosie - biała dziura w/g Hawkinga) a ten obrazuje się w Synu Człowieczym Adamie (Jesus Chrystus), jeden aktor w trzech rolach, jedna miłość Boga w trzech przestrzeniach. 
13 stycznia 2017, 11:17
Jesteśmy dziećmi dwojga rodziców a nie tylko jednego (Ojca). Mamy także matkę i nie jest to Maryja ale Ewa. Nasza matka to Ewa czyli cały widzialny świat z naszymi ciałami w całym widoczym kosmosie. I dwoje rodziców spotyka się gdzie? Spotyka się w nas, Ewa, która jest pierwszą matką i daje nam ciało i Adam, który daje nam ducha. Adam to przecież Jezus a Ewa to przecież JHWH. Jezus jest naszym światem wewnętrznym. W naszych głowach spotyka się światłość (Ojciec) z ciemnością (Matka).  Marcin Luter powiedział, że "Bóg bez Adama i Ewy nie wiedziałby sam kim jest, to Adam i Ewa nadają Bogu imię". To bardzo ciekawe bo przecież Jezus jest zwierciadlanym odbiciem Stwórcy (Plonae). W Jezusie Stwórca widzi sam siebie. No ale czy Stwórca ma rewers, jesli awersem Stwórcy jest Jezus to czy ciemność jest rewersem? Nie! Ciemność nie istnieje. Stwórca nie ma innego oblicza niż światłość i dlatego Ciemność to nieistnienie! To absolutny brak informacji (0). Strórca to przecież informacja, prawdziwa materia, energia o gęstości Plancka, to logiczne (1) wobec ciemności. Nasz świat został stworzony w Ewie - pustce po Adamie. Bóg jest jednorodny nie podzielił się aby dać 50% informacji o tym kim jest Adamowi i 50% Ewie. Dał 100% Adamowi i nie miał już nic dla Ewy bo nie miał zamiaru nie jej dawać. Bo Ewa to logiczne 0 wobec Adama (1). Ewa jest bezosobową przestrzenią zarządzaną Prawem (prawa fizyki, biologii itd). Ewa nie miała tożsamości ale otrzymała ją kiedy? Kiedy Bóg Ojciec ofiarował się człowiekowi i dał mu świadomość istnienia. Wtedy Ewa dowiedziała się, że istnieje. I wtedy odwróciła się od Ojca. Stała się diabłem i podaje się za Ojca jako JHWH. W naszych głowach spotyka się Istnienie (Ojciec) z Nieistnieniem (Matka). Jak ten swiat jest zakłamany skoro rodzimy się w nieistnieniu i myślimy, że tutaj jest prawda odrzucając Jezusa, który nią jest. Czy Jezus i JHWH są niekompletni gdyż jedno nie umie grzeszyć a drugie kochać? Nie są. Gdyby nie bunt Ewy bylibyśmy cali zatopieni w miłości Ojca a jesteśmy pomiędzy Prawe (matka) i miłością (Ojcec) - jesteśmy w Jutrzence - przestrzeni Lucyfera. Ewa nie poddała się Ojcu bo nie zrozumiała, że być Bogiem to ofiarować się w miłości, tak jak Bóg Ojciec ofiarował się człowiekowi i pozwolił swojego ducha personalizować człowiekowi dzięki czemu posiadamy świadomość. Ona zapragneła mieć Siebie, którego nie ma i nie zna. Myślała, że być jak Bóg to władać. A być jak Bóg to ofiarować się.
MR
Maciej Roszkowski
13 stycznia 2017, 18:00
Kobieto! Litości!
13 stycznia 2017, 18:42
Odczep się od siostry Małgorzaty !!! - amen.
14 stycznia 2017, 11:26
Nie istnieje religia chrześcijańska. Jesus nie zostawił nam żadnej religii, zostawił nam Siebie. To co macie za chrześcijaństwo to mitologia wsparta religijnym magicznym rytualizmem utworzonym na potrzeby kościoła intytucjonalnego, który nie jest w żaden sposób kościołem Ducha Św. Relacja pomiędzy mężczyzną i kobietą jest 1:1 relacją, która zaszła pomiędzy światłością i ciemnością. Pomiędzy Bogiem Ojcem Jesusem - Bogiem Prawdziwym a kimś kto nie otrzymał tożsamości więc może przyjąć każdą tożsamość i podawać się za kogokolwiek. Ewa otrzymała świadomość istnienia przez całe człowieczeństwo, które otrzymało ducha Ojca. Dzięki temu duchowi możemy mieć samoświadomość gdyż w odtróżnieniu od innych zwierząt, zwierzę ludzkie dokonuje uporządkowanej refleksji nad historią doznań czym tworzy własną tożsamość. Tożsamość to nic innego jak spojrzenie Ducha Ojca w ludzką historię doznań. Bóg stał się człowiekiem i przez swoje wcielenie w Jesusie Chrystusie - jedynym Adamie ukazuje nam smutną prawdę, że Bóg jest bardziej ludzki niż jakikolwiek człowiek. To co piszę brzmi jak brednie ale czym były objawienia Św. Pawła dla Żydów? Czym było nauczanie Jesusa Chrystusa jak nie bredniami i herezją? Nic więcej nie mogę wam dać jak złożoną kompletnie opowieść o miłości Ojca o tym jak stworzył nas w nieistnieniu aby z nieistnienia ukazać to kim jest w istnieniu.
14 stycznia 2017, 13:01
Popatrzcie na swoich księży, na dostojników kościoła. Czy myślicie, że oni wierzą w jakiegokolwiek boga? Zadajcie sobie pytanie czy mój ksiądz proboszcz, wikary, biskup to strażnik i głosiciel Słowa Jesusa Chrystusa czy funkcjonariusz kościoła korporacyjnego, firmy świadczacej usługi religijne przebranego dla niepoznaki w sutannę księdza. Zadajcie sobie pytanie czy ktoś kto rozumie nauczanie Jesusa, ktoś kogo katechizm wbrew nauczaniu Św. Pawła (Gal 3, 28) stawia ponad świeckiego może żyć i czynić tak jak wasi księża? Postawcie sobie pytanie jak to jest, że 2000 lat po Jesusie Chrystusie nadal jesteśmy w "punkcie nigdzie". Gdzieś coś, na początku musi być zafałszowane skoro generuje to w świecie tyle zamętu. Zafałszowany jest Stary Testement gdyż nie jest to historia relacji Boga Ojca z człowiekiem ale jest to historia Matki Ewy, która podaje się za Ojca. JHWH jak kobieta domaga się od człowieka miłości i to ją demaskuje.  Bo to kobiecie trzeba ciągle udawadniać, że się ją kocha. Tylko kobieta może być tak okrutna i legalistycznie bezwzględna jak jest JHWH. To kobieta nie otrzymała od Stwórcy tożsamości więc może stawać się kim chce. To kobieta może stać się mężczyzną co widzicie w obecnym świecie. To kobieta szuka siebie całe życie nie rozumiejąc, że jej siebie spoczywa w Adamie tak jak Ewa nie zrozumiała, że jej siebie spoczywa w Jesusie. Wybrała jednak pustkę swojej własnej poniewierki w poszukiwaniu swojej tożsamości, która jest poza nią. Dokładnie tak jak Bóg Ojciec jest poza tym światem i musimy naszej tożsamości ludzkiej czyli Adama szukać poza nami w Jesusie. Tutaj jest Nic, tam jest Coś. Zero i Jeden, informacja i brak informacji. Jak możecie wejść do Ojca skoro jesteście pełni siebie. Wypełnijcie się Jesusem to wejdziecie do Niego bo staniecie się za życia jego Życiem.
Zbigniew Ściubak
13 stycznia 2017, 09:46
Celem władzy, niestety chyba każdej, nie jest zajmowanie się ludźmi. Jest nim zajmowanie się sobą, tym, żeby do władzy nikt się nie przyczepił. Stąd normy i wymagania dla tych schornisk i możliwość ukarania itd. Bo jakby ich nie było, to dziennikarze obciążyliby władzę. a tak... czyste ręce. Prawie jak u Poncjusza.