Odwaga bycia katolikiem

Odwaga bycia katolikiem
(fot. Stefan Kunze / Unsplash)

Na tym polega chrześcijańska nadzieja, że kryzys, który w Kościele powtarza się przecież w każdej epoce i właściwie wyznacza Kościołowi rytm działania, nie zabija tego Kościoła, ale go wzmacnia.

Wielki Post AD 2021 dobiegł końca, ale droga do Zmartwychwstania Kościoła w Polsce potrwa jeszcze kilka, może kilkanaście lat. Nikt chyba nie ma złudzeń, że to, czego doświadczyliśmy w tym Wielkim Poście - lawiny ujawnień skandali wykorzystywania seksualnego w diecezjach i zakonach - będzie się powtarzało. Jak mało, kiedy potrzeba nam odwagi, o którą podczas mszy inaugurującej pontyfikatu apelował Jan Paweł II. Ta odwaga to, jak pisał George Weigel, odwaga bycia katolikiem.

„W pierwszych miesiącach 2002 roku Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych wkroczył w największy kryzys w swojej historii. Kiedy 13 lutego zaczął się Wielki Post, pokutny popiół sypany tego dnia na głowy miliony katolików zdawał się mieć ciężar ołowiu”. Tak zaczyna się książka papieskiego biografa „Odwaga bycia katolikiem” o kryzysie wykorzystywania seksualnego w Kościele w USA. W styczniu 2002 roku The Boston Globe opublikował śledztwo zespołu Spotlight. Choć od tej chwili minęło niemal 20 lat, amerykańska lawina ujawnień skandali seksualnych trwa do dziś.

DEON.PL POLECA

W Kościele w Polsce właśnie taki Wielki Post przeżywaliśmy - popiół miał ciężar ołowiu. Już w Środę Popielcową Konstanty Pilawa pisał na łamach Klubu Jagiellońskiego w kontekście śledztwa Zbigniewa Nosowskiego ws. ks. Dymera i filmu TVN na jego podstawie: „Zarówno Kościół amerykański, jak i polski żyły w zmyślonym świecie, naznaczonym ingerencją nagiego, brutalnego i osobowego zła. Rozpoczęty wczoraj Wielki Post wzywa wszystkich katolików do wyzbycia się tej iluzji – tak w życiu prywatnym, jak i społecznym”.

Musimy być gotowi na kolejne miesiące i lata ujawnień, procesów, medialnych rewelacji.  Ale innej drogi niż posypanie głowy popiołem nie ma.

Kolejne dni Wielkiego Postu wcale niestety lepsze nie były, a iluzja trwała dalej. Ukochani przez wielu guru duchowości, dominikanie, wpadli w PR-ową pułapkę półprawdy – chcąc oczyścić swoje szeregi z seryjnego gwałciciela, zakon zapomniał o tym, że odpowiedzialność za jego nieupilnowanie leżała na barkach wielu, także obecnie zarządzających, nie tylko tych, którzy już odeszli.

„Do nowych krzywd nie doszłoby, gdyby wcześniej dominikanie zareagowali prawidłowo. Powinni byli to uczynić i w 2000 roku, i w ostatnich latach”, napisałam w Więzi, w tekście „Dominikańska recydywa”.

Otrząsanie się z tej sprawy zajmie i czytelnikom i mnie samej pewnie jeszcze trochę czasu, ale w procesie tym bardzo pomogły mi głosy katolików z zupełnie różnych kościelnych biegunów - od tych uczestniczących regularnie w mszach trydenckich, po tych wywieszających tęczową flagę na balkonach. Przez lata dominikanie potrafili jednych i drugich do siebie przyciągać, nie kategoryzować, przygarnąć. Wszystkich ich bolała sprawa dominikańska, wszyscy czuli w niej jakiś niedosyt informacji, we wszystkich coś nagle pękło, wielu poczuło się nawet osieroconych, bo padł im chyba ostatni bastion instytucjonalny, w który wierzyli.

Jednak na tym polega chrześcijańska nadzieja, że kryzys, który w Kościele powtarza się przecież w każdej epoce i właściwie wyznacza Kościołowi rytm działania, nie zabija tego Kościoła, ale go wzmacnia.

Weigel we wspomnianej „Odwadze” pisze: „Podobnie jak każda chrześcijańska wspólnota, Kościół katolicki jest kościołem grzeszników. Jego duchowe rytmy regularnie powtarzają biblijne cykle upadku, skruchy, pokuty, przebaczenia i pojednania”. I zgodnie z tym chrześcijańskim paradoksem odrodzenia przez krzyż - to właśnie dominikanie dali mi w czasie Triduum nadzieję. Transmisje online z poznańskiego klasztoru już w Niedzielę Palmową były mocnych głosem, jak bardzo cierpi sama wspólnota Braci, z których wielu dowiedziało się o zbrodniach Pawła M. z mojego tekstu. „módlmy się, abyśmy potrafili zadośćuczynić skrzywdzonym”. Tak, to jest teraz najważniejsze i dominikanie to bardzo dobrze rozumieją.

Nie zapominajmy jednak w chrześcijańskim podejściu do tych spraw, że gwałt jest gwałtem, i jest on ciężkim przestępstwem. I tu właśnie wkracza odwaga. Odwaga zgłoszenia. Od tych spraw są prokuratorzy, nie wola Boża – powiedziała mi zaprzyjaźniona prawniczka. To oni wiedzą, jak przesłuchiwać i te przesłuchania milutkie nie są, dodała. Warto więc ważną lekcję wyciągnąć z ciągnącej się latami sprawami – od tego są prawnicy i prokuratorzy, bo decyzje wewnątrz-zakonne zawsze będą jakoś instytucjonalnie i personalnie uwikłane. Zresztą obowiązek społeczny zgłoszenia takich spraw organom ścigania był w kodeksie postępowania karnego (art. 304 § 1) od dawna.  A w 2017 roku zgłaszanie niektórych przestępstw na tle seksualnym stało się obowiązkiem prawnym, za niezrealizowanie, którego grozi sankcja karna (art. 240 kodeksu karnego).

Gwałt jest gwałtem, i jest on ciężkim przestępstwem. I tu właśnie wkracza odwaga. Odwaga zgłoszenia. Od tych spraw są prokuratorzy, nie wola Boża.

A więc pierwsze i najważniejsze – skrzywdzone osoby muszą otrzymać zadośćuczynienie (także finansowe) za doznane krzywdy i złamane życie. Oprawca zaś powinien znaleźć się w więzieniu.

Drugim ważnym krokiem jest dogłębne i odważne wyjaśnienie spraw, zarówno tych o których pisał Zbigniew Nosowski, jak i sprawy dominikańskiej. Ta druga jest ku temu zdecydowanie na lepszej drodze, po przecież właśnie dzisiaj zaczyna działać komisja w tej sprawie (świetnie zresztą komentuje grunt pod jej działanie dr Ewa Kusz, nic więc już tutaj nie dodaję).

I wreszcie - jak w każdym kryzysie trzeba działać odważnie i proaktywnie dla przyszłości. Jest wiele miejsc w Kościele, które właśnie teraz mogą zadziałać, aby nie zostać zaskoczonymi w narożniku. Co zrobić zatem, abyśmy faktycznie poszli teraz w lepszym kierunku?

Po pierwsze, lawina uruchomiona u dominikanów powinna być lampką ostrzegawczą dla innych zakonów – męskich i żeńskich. Czy mam takich Pawłów M., o których tylko plotki mówią „że ma tam jakieś kary?” Czy otrzymałem sygnały, że jeden czy drugi charyzmatyczny kaznodzieja może mieć coś „za kołnierzem”? A może już raz przesunąłem go z miejsca na miejsce, bo taki charyzmatyczny, bo tyle ludzi przyciąga. Czy jestem za to odpowiedzialny tylko jako przełożony? Niekoniecznie - jeśli jestem szeregowym bratem i mam wiedzę na ten temat, to moim obowiązkiem jest naciskać na radykalne decyzje przełożonych. A jak nie reagują – skorzystać z „Vos Estis Lux Mundi”. Jak może się skończyć bierność i bolesna w tym przypadku niewiedza współbraci – widzimy w Zakonie Kaznodziejskim.

Można zdecydować też o przeglądzie archiwów - sprawdzić, czy jakichś przypadków z przeszłości nie trzeba na nowo podjąć na gruncie karnym, sprawdzić też, czy osoba skrzywdzona otrzymała pomoc.

Dalej: czy mam we wspólnocie żeńskiej siostry, które nie wiedzieć czemu wpadły nagle w bulimię, izolują się od wspólnoty i przeżywają kryzys? Czy moja wspólnota jest na tyle bliska i troskliwa, by te Siostry nie bały się, tak jak Siostra Małgorzata w moim reportażu, powiedzieć o swojej krzywdzie?

Czy wykonałem/ wykonałam jako przełożony/przełożona telefon do Centrum Ochrony Dziecka? Czy uświadomię moich Braci i Siostry jaki to straszny ból być skrzywdzonym? I jaka to straszna powtórna wiktymizacja, kiedy zamiast przygarnąć do serca zranionych we wspólnocie, wytykają mnie palcami, bo „dałem” się zranić? Bo odważyłem się pójść do mediów? „Czego się boicie?” pytał w naszej rozmowie skrzywdzony przez ks. Dymera Ojciec Tarsycjusz Krasucki. No właśnie – czego? Katolik ma być odważny. Tym bardziej jeśli ma habit i tym bardziej, jeśli jest przełożonym. Oczywiście w słowie „przełożony” zawiera się także słowo biskup, bo taki rachunek sumienia o jakim piszę powyżej należy wykonać także w diecezjach.

Po tekście w Więzi pisali do mnie także młodzi, moi studenci, poruszeni, zatroskani. Kolejne nasze wielkie zadanie to ochrona młodych w duszpasterstwach, napisanie nowych regulaminów, stworzenie systemu kontroli, który nie pozwoli na dramat taki, jak we Wrocławiu ćwierć wieku temu. Systemy prewencji w diecezjach i zgromadzeniach są już tworzone pod auspicjami Centrum Ochrony Dziecka, ale solidne i rzetelne wprowadzanie ich w życie potrzebne jest ze skutkiem natychmiastowym. Bo jak bliski jest ten dramat dzisiejszym czasom, widzimy po sprawie Siostry Małgorzaty.

Nasze wielkie zadanie to ochrona młodych w duszpasterstwach, napisanie nowych regulaminów, stworzenie systemu kontroli, który nie pozwoli na dramat taki, jak we Wrocławiu ćwierć wieku temu.

Reasumując – dla lepszej przyszłości potrzebujemy w Kościele reformy. Reformy, która musi polegać na tym, co leży u fundamentów pontyfikatu Franciszka: „więcej Jezusa”. Wtedy wszystko będzie na właściwym miejscu.

Weigel pisze o tym tak: „Autentyczna reforma w Kościele katolickim zawsze oznaczała powrót do przeszłości – do korzeni – w taki sposób, by stworzyć podwaliny autentycznie nowej przyszłości (…) Poszczególni chrześcijanie zawodzą, kiedy odwracają wzrok od Chrystusa i zaczynają szukać bezpieczeństwa gdzie indziej”.

A skoro jesteśmy znów przy amerykańskiej książce i amerykańskim autorze, to jeszcze spojrzenie na to co właśnie w USA dzieje się teraz, dwie dekady od ich „puszki Pandory”, czyli śledztwa Spotlight. Niecałe 3 lata temu ujawniono prawdziwe oblicze byłego dziś kardynała McCarricka, a diecezje wciąż muszą sprzedawać nieruchomości, aby wypłacić odszkodowania – tuż przed Wielkanocą taką właśnie decyzję ogłosił arcybiskup Santa Fe, John C. Wester (jak podaje KAI, arcybiskup już na Święta przeniósł się do jednej z miejscowych plebanii, zajmując dwupokojowe mieszkanie).

Jednak w tej samej Ameryce procedury ochrony dzieci są autentycznie katorżnicze – ksiądz nie może sam na sam przebywać z dzieckiem w jednym pomieszczeniu, podobnie procedury ochrony młodzieży są obwarowane jak średniowieczna twierdza. Jak podaje USCCB w corocznym audycie, z którego raport ląduje na stronie Konferencji Episkopatu – przez niemal 20 lat „setki tysięcy ludzi w całych Stanach zostało wyszkolonych z prewencji i zgłaszania wykorzystywania seksualnego” – dzięki temu – piszą w 2020 roku amerykańscy biskupi „sprawy wykorzystywania przez księży są dziś rzadkością” – na 37 tysięcy księży, podaje USCCB, w 2019 roku zgłoszono 37 podejrzeń molestowania, z czego 8 zostało potwierdzonych i księża zostali wydaleni ze stanu kapłańskiego. „Wszystkie te oskarżenia zostały zgłoszone organom ścigania. Oczywiście, każda taka sprawa jest o jedną za dużo, pozostajemy więc czujni i zdeterminowani, by ochronić przed takim złem” – piszą biskupi w USA.

I my musimy być gotowi na kolejne miesiące i lata ujawnień, procesów, medialnych rewelacji.  Ale innej drogi niż posypanie głowy popiołem nie ma. Nie ma też innej drogi niż wprowadzenie radykalnych reform, w których będzie się zawierała transparencja, odpowiedzialność i rozliczalność – sprawy, które Kościół w USA bardzo wziął sobie do serca, i efekty tego już dobrze widzimy.

I na koniec George Weigel „Odpowiedzi na obecny kryzys nie znajdzie się w demontażu wiary katolickiej, albo dalszym poluzowaniu katolickiej dyscypliny” – pisze biograf Jana Pawła II – odpowiedź znajdziemy tylko w „katolicyzmie klasycznym” – takim który „ma odwagę być kontrkulturowym”, w katolicyzmie, „który odzyskał mądrość przeszłości, aby stanąć twarzą w twarz z zepsuciem obecnych czasów i stworzyć odnowioną przyszłość, w katolicyzmie ryzykującym wielką przygodę wierności”.

A zatem – odwagi!

 

dziennikarka telewizyjna, prowadząca i autorka programu Między Ziemią a Niebem TVP1, o życiu Kościoła pisze m.in. dla wydawanego w Watykanie amerykańskiego serwisu Crux. Doktor nauk o mediach, wykładowca akademicki na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Podczas ŚDM 2016 w Krakowie była szefową Biura Mediów Zagranicznych. Prywatnie żona Bartka, mama Jaśka i Helenki. Na Twitterze @Guzik_Paulina

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
George Augustin

Miłosierdzie Boże – źródło światła w ciemności

Moc miłosierdzia uzdalnia nas do wyjścia z zamkniętego koła, w którym krążymy wokół siebie samych, otwiera nam oczy na innych i na liczne zadania, które stoją przed nami...

Skomentuj artykuł

Odwaga bycia katolikiem
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.