Papież jest heretykiem, a inne religie to sprawka diabła?

Dariusz Piórkowski SJ. Fot. Dominikanie.pl / YouTube

"Czy papież Franciszek wpadł w herezję indyferentyzmu i relatywizmu religijnego, kiedy powiedział, że wszystkie religie są ścieżkami do Boga?" - pyta Dariusz Piórkowski SJ.

"Czasem to już mnie śmiech ogarnia, jak u nas w Polsce wali się cytatami z Jana Pawła II czy Benedykta XVI w Franciszka, jakby każdy z tych papieży był z innej planety czy Kościoła. To właśnie Jan Paweł II tak niesamowicie dowartościował człowieczeństwo, nie tylko przez nauczanie, ale spotkania. I to na całym świecie. On zaprosił przedstawicieli tylu religii do Asyżu. Czy w ten sposób popełnił grzech indyferentyzmu? Czy zanegował jedyność zbawienia w Chrystusie? Co więcej, ten papież pierwszy napisał, że "człowiek jest drogą Kościoła", ten konkretny, uwarunkowany, w konkretnej kulturze" - napisał na swoim Facebooku Dariusz Piórkowski SJ. Poniżej publikujemy całą treść jego wpisu:

Czy papież Franciszek wpadł w herezję indyferentyzmu i relatywizmu religijnego, kiedy powiedział, że wszystkie religie są ścieżkami do Boga?

Moim zdaniem nie. Cała wypowiedź papieża zaczyna się od zachwytu nad młodymi ludźmi, którzy potrafią ze sobą współpracować pomimo różnic w wyznawanych religiach. Nigdzie papież nie mówi, że nie ma różnic między religiami, że wszystko jedno jak i w kogo wierzysz. Tak niektórzy interpretują tę wypowiedź. Ale mnie to już nie dziwi, bo większość kłótni, wojen i podziałów bierze się z rozbieżnych interpretacji.

W naszej europejskiej kulturze jesteśmy przekonani, że to sama wiedza, odpowiednia doktryna i jej wyłożenie przemienia człowieka. Co więcej, nieraz sądzimy, że jak przedstawimy innym odpowiednie argumenty, to od razu przyjmą to, co chcemy. Zazwyczaj to nie wychodzi, więc wtedy rozczarowany człowiek ucieka się do przemocy, do wykluczania i potępiania, oczywiście siebie stawiając wyżej. My Polacy mamy niewielkie pojęcie o tym, co to znaczy żyć w społeczeństwie wielu kultur i religii. Więc to, co inne często kojarzy się jako zagrożenie dla nas samych. Ale gdyby przyszło nam żyć w takim społeczeństwie, musielibyśmy się nauczyć budować mosty i szanować odmienność, bo inaczej byśmy się pozabijali.

Ale prawda, także ta jedyna, nigdy nie dociera do człowieka bez miłości. Prawda i miłość są ze sobą nierozdzielnie złączone. O tym mówi wyraźnie Jezus, że jeśli widzę drzazgę w oku brata, to najpierw powinienem wyciągnąć belkę ze swego oka. Ale to nie koniec. Wtedy, gdy przejrzę, będę mógł wyciągnąć prawidłowo, czyli z miłością drzazgę z oka brata. Ślepota to też brak miłości. Cały czas chodzi o to, by poprowadzić drugiego do prawdy, nawet by go upomnieć, ale z miłością, z szacunkiem, nie z poczuciem wyższości. I myślę, że o to chodzi papieżowi Franciszkowi.

Jeśli chcesz doprowadzić innych do Jezusa, to najpierw próbuj zbudować więź zaufania, życzliwości, poszukać tego, co nas wszystkich łączy. Potem dopiero można iść dalej. Tą podstawą, tym mostem, który nas łączy jest człowieczeństwo. Nie jest ono całkowicie zepsute. I dlatego nieprawdą jest, że inne religie to sprawka diabła.

Niestety, to jest trudne. Iluzja polegająca na tym, że głoszenie samej prawdy (i to jeszcze w pysznej postawie, że będąc chrześcijanami jesteśmy lepsi, jakbyśmy sobie ją odnaleźli, a nie ona nas) nigdy jeszcze nie nawróciła żadnego człowieka. A miłość tak. Samo głoszenie doktryny nie nawróci, dlatego że każdy człowiek trzyma się mocno swoich przekonań i trudno je tak nagle zmienić. Dlatego Jezus mówi, że uczniowie czynią z innych ludzi uczniów przez bycie światłem i solą, czyli przez świecenie w świecie. A na czym to polega? Na tym, że ogłosimy, że tylko u nas jest prawda, a wy wszyscy jesteście w błędzie? Nie. Na dobrych czynach - mówi Jezus. Przez miłość do drugiego, ten drugi może w końcu zapytać, ciekawe czemu ten człowiek taki jest, skąd taka postawa u niego, dlaczego pomaga, dlaczego w ogóle ze mną rozmawia? I dopiero wtedy rodzi się pomost do dalszej ewangelizacji.

Prawda oderwana od miłości zabija i oddala od Boga i od innych ludzi. Prawdę odkrywa się przez miłość. Jeśli ktoś musi narzucać prawdę, wykluczać i osądzać, to jeszcze nie zna prawdy, ale tak mu się wydaje.

Czasem to już mnie śmiech ogarnia, jak u nas w Polsce wali się cytatami z Jana Pawła II czy Benedykta XVI w Franciszka, jakby każdy z tych papieży był z innej planety czy Kościoła. To właśnie Jan Paweł II tak niesamowicie dowartościował człowieczeństwo, nie tylko przez nauczanie, ale spotkania. I to na całym świecie. On zaprosił przedstawicieli tylu religii do Asyżu. Czy w ten sposób popełnił grzech indyferentyzmu? Czy zanegował jedyność zbawienia w Chrystusie? Co więcej, ten papież pierwszy napisał, że "człowiek jest drogą Kościoła", ten konkretny, uwarunkowany, w konkretnej kulturze.

Benedykt XVI w encyklice o miłości idzie dalej. Dobitnie stwierdza, że eros-miłość ludzka jest dobra, ale wymaga oczyszczenia przez agape-miłość płynącą z wiary. Nie przez samą prawdę, przez miłość. Jeśli tak, to oczywistym jest, że w tym co ludzkie tkwią błędy, egoizm, walka o swoje za wszelką cenę. Ale w tym samym człowieku są obecne głębokie pragnienia, pragnienie miłości, pragnienie Boga, szukanie Go, szukanie prawdy i miłości. I dlatego również w religiach jest to ze sobą wymieszane. Wymagają oczyszczenia, pójścia dalej. W Kościele też to, co ludzkie nie znikło. Też potrzebujemy oczyszczenia. Ale Benedykt XVI również stwierdza, że jedyną przestrzenią na której możemy się spotkać z inaczej wierzącymi, jest szacunek, miłość, dostrzeżenie, że eros jest właściwy wszystkim ludziom. Samym erosem nie dojdziemy do Boga, ale agape niejako wchodzi w to, co ludzkie, oczyszcza i podnosi go.

W końcu, Jezus zasadniczo głosił Dobrą Nowinę Żydom. Rzadko wychodził poza granice Galilei i Judei. Nie mamy zbyt wielu przykładów, jak należy głosić Ewangelię wyznawcom innych religii. Ale jest parę przykładów, kiedy to inaczej wierzący przychodzą do Jezusa. Chociażby setnik z Kafarnaum i kobieta kananejska. Przede wszystkim Jezus się z nimi spotyka i rozmawia. Z kobietą w dość ostrych i dziwnych słowach. Ale ostatecznie rozpoznaje w nich wiarę. I nawet mówi, że większej wiary nie znalazł w Izraelu, a w przypadku kobiety mówi, że jej wiara jest wielka. W kogo oni wierzyli? Jezus rozpoznał w nim wiarę w Boga, w Ojca, chociaż oni nie mieli o tym zielonego pojęcia.

Niektórzy chrześcijanie powiedzieliby dzisiaj, przecież oni nie wierzą w Chrystusa, nie znają dogmatów, ich wiara jest fałszywa. A jednak Jezus tego nie zrobił. Wcale to nie podważyło ani Jego wiary, ani przeświadczenia, że Bóg objawił się w Izraelu.

Papież Franciszek wychodzi od relacji, od miłości, a nie od samej doktryny. I jestem przekonany, że gdyby ktoś ze słuchaczy bardziej zainteresował się chrześcijaństwem, wtedy powoli wprowadzałby go w więź z Chrystusem. Do prawdy dochodzi się przez doświadczenie miłości i doświadczenie modlitwy, nie przez samo jej ogłaszanie. To iluzja, że wystarczy głosić prawdę i będzie przyjęta. Ale są chrześcijanie, którzy wolą trwać w takiej iluzji.

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież jest heretykiem, a inne religie to sprawka diabła?
Komentarze (14)
PW
Pokój Wam
18 września 2024, 09:34
Nie wiem, co dokładnie miał na myśli Papież, nie wiem też czy inne religie to "sprawka diabła", czy nas samych. Wiem tylko, że Jezus oddał swoje życie i zmartwychwstał po to, by zbawić każdego z nas. Wola Ojca wydaje się być jasna: "Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych." (Mt 8, 14). Nie twierdzę, że nie ma różnicy między religiami ani że swoimi wyborami nie możemy tego zbawienia odrzucić. Wierzę tylko, że jeśli Bóg dopuścił by zaistniał grzech, by powstały inne religie, a nawet byśmy ukrzyżowali Jego Syna, to w swojej nieskończonej mocy i miłości do nas i tak bedzie w stanie przeprowadzić swoją wolę i będzie w stanie wyprowadzić z tego wszystkiego co wyprawiamy nawet tak wielkie dobro, jakim będzie zbawienie dosłownie każdego człowieka.
E3
edoro 333
18 września 2024, 21:53
Piękne słowa
ZG
~zwykły Gościu
17 września 2024, 18:22
Jakoś mało kto bierze pod uwagę ogrom zwykłych wiernych którzy mają dosyć kolejnych wypowiedzi Naszego papieża Franciszka po których trzeba jak zawsze tłumaczyć co autor ma na myśli, stop traktowaniu zwykłych wiernych jak niedouczonych i zacofanych nieuków , bo tak to wygląda z perspektywy szeregowego wiernego i kolejnego tłumaczenia kolejnej wypowiedzi głowy naszego kościoła . Po raz kolejny tłumaczy się zwykłym ludziom że nie usłyszeli tego co usłyszeli i że źle usłyszeli to co usłyszeli tak to wygląda w praktyce. Na koniec polecam modlitwę za naszego papieża jak najczęstszą ,a na pewno stałą pozdrawiam.
KP
~katolik pomniejszego płazu
19 września 2024, 09:59
synodalność w praktyce
WT
~Wojciech T.
17 września 2024, 15:05
J 14,6-9. Pozdrawiam.
JO
Jan Osa
17 września 2024, 13:56
I ważne dopowiedzenie. To dlaczego oficjalna wersja tej wypowiedzi Franciszka w języku angielskim Biura Prasowego Watykanu brzmi tak: „Religie są postrzegane jako ścieżki próbujące dotrzeć do Boga”. Przecież to całkiem zmienia znaczenie wypowiedzi papieża? Czyżby znowu cenzura i próba zakrycia niezręcznej i mylącej wypowiedzi Franciszka? Czy manipulacja wypowiedzią Franciszka ze strony Watykanu to dobry znak?
RC
~Roman Czytelnik
17 września 2024, 21:40
Juz sie powinnismy przyzwyczaic ze urzędnicy Watykanu gdy im ma rękę to manipulują. Nie tylko oni choć ci akurat nie powinni gdyz stają się niewiarygodni. A ksiadz gdy jest niewiarygodny jego świadectwo jest też nie przekonujace
AS
~A. Szczawinski
18 września 2024, 12:11
Być może urzędnicy watykańscy tłumacząc sfałszowali wypowiedź Papieża, aby ukryć jej oczywistą niezgodność z Pismem Świętym (taka niezgodność bywa nazywana herezją).
JO
Jan Osa
17 września 2024, 13:50
Ks. Dariusz próbuje nam znowu z uporam maniaka wmówić, że nic się nie stało i że Franciszek nie popełnił żadnego "lapsusu". Była to przecież wypowiedź spontaniczna, a nie przemówienie, które miał przygotowane. A spontaniczność łatwo jest nieprecyzyjna i myląca. Więc po włosku to brzmiało tak: „Tutte le religioni sono un cammino per arrivare a Dio”. Można to przetłumaczyć albo: każda religia jest drogą do Boga” lub: „wszystkie religie są drogą do Boga”. Tak usłyszała to młodzież tam zgromadzona w języku angielskim od tłumacza na żywo. I jak to zrozumieli inni wyznawcy no i katolicy! Przecież naturalna reakcja jest taka: Wszystkie religie są dobre, wszystkie są jednakowe, wszystkie prowadzą do Boga. Nie ma się o co kłócić. Trzeba się nawzajem szanować, słuchać, z każdej religii można sobie coś wybrać i tym się dzielić. Nie potrzeba ewangelizacji, nawracania, zmiany. Kochajmy się, Szanujmy się, dialogujmy, starajmy się o pokój, braterstwo, I to wystarczy.
WG
~Witold Gedymin
17 września 2024, 13:21
Papież pewnie nie jest heretykiem. A czy ktoś zna owoce polityki papieża wobec Rosji? Te dobre, bo o tych złych się nie mówi, ale je widać.
KP
~katolik pomniejszego płazu
17 września 2024, 12:29
miłością chrześciajńską jest utwierdzanie kogoś w fałszywej wierze? gdyby założyciel Towarzystwa Jezusowego tak robił, to obecny Franciszek nie miałby do kogo lecieć do Azji
RR
~R. R.
17 września 2024, 12:11
Papież Franciszek sam często nie wie co mu chodzi.
AS
~A. Szczawinski
18 września 2024, 12:13
Dobrze wie. Jest konsekwentny w swoim celu.
RK
~Radosław Kozłowski
17 września 2024, 11:40
Papież jest Jezuitą, a załozyciel tego zakonu - św. Ignacy Loyola polecał taką złotą regułę: „Trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego, niż do jej potępienia." (św. Ignacy Loyola, „Ćwiczenia duchowe”). Może warto byłoby ją stosować na co dzień i także do słów papieża ? Lepiej jest starać się zrozumieć, co mówi druga osoba niż pochopnie ją krytykować