Papież, który idzie za ludem

Papież, który idzie za ludem
(fot. Kasper Kaproń OFM)

Program papieża to nic innego jak pozwolić prowadzić się przez wiarę ludu, tego latynoamerykańskiego, zgromadzonego w milionowych rzeszach w Guayaquil, Quito, Santa Cruz de la Sierra i Asunción, lecz także tego naszego polskiego zgromadzonego w czasie niedawnej Pielgrzymki Rodzin Radia Maryja na Jasnej Górze lub na Stadionie Narodowym w czasie spotkania ewangelizacyjnego prowadzonego przez ks. Bashoborę.

«Świat zatracił zdolność do radości»: taką tezę wysynął ekonomista Richard Layard w książce Happiness: Lessons from a New Science (2005). Na podstawie przeprowadzonych przez siebie badań Layard starał się udowodnić, że w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat w niektórych społeczeństwach podwoił się dochód i standard życia, a jednocześnie zmniejszyła się znacznie zdolność do przeżywania radości. Tak jakby z chwilą, gdy bogactwo zapukało do drzwi, radość uciekała przez okno, pozostawiając jedynie jeszcze większe ubóstwo. «Nie ma większego ubóstwa, niż brak zdolności do radowania się» - mówił w przemówieniu do katechistów i nauczycieli religi z 10 grudnia 2000 r. ówczesny kard. Joseph Ratzinger.

DEON.PL POLECA




Od kilku lat mieszkam i pracuję w Boliwii, w kraju uważanym za najbiedniejszy w całej Ameryce Łacińskiej. To, co z pewnością uderza przybyszu przyjeżdżających do tego kraju to ogromna ilość dzieci. Obrazem, który rzuca się w oczy to widok dzieci grających i bawiących się niemalże na każdym placu i na każdym rogu. Ze wszystkich stron dochodzą dźwięki ich zabaw, śmiechów i kłótni. Obraz dzieci pośród ich przepychanek i radości jest prawdziwym balsamem dla duszy. Oczywiście, że dzieci te także bardzo cierpią, jednakże posiadają niezwykłą zdolność do niekoncetrowania się na źródle cierpienia, lecz potrafią wykorzystać każdą nadażającą się okazję do zabawy, oddalając od siebie w ten sposób smutek i ból. Pomaga im w tym kultura w której wzrastają: latynos to przecież człowiek spontaniczny i radosny. Któż mógłby się oprzeć atmosferze i kolorytowi obchodzonych tutaj nieustannie świąt rodzinnych, religijnych i narodowych?

Kościół otrzymał w darze latynoskiego papieża. W czasie konferencji prasowej po zakończeniu pielgrzymki do Ekwadoru, Boliwii i Paragwaju, papież Franciszek wskazał na rolę Kościoła Ameryki Łacińskiej: «Kościół latynoamerykański ma wielkie bogactwo: jest to Kościół młody i to jest ważne. Jest to Kościół młody z pewną świeżością, również z pewną nieformalnością, nie tak bardzo formalny... ». Papież mówił o własnym doświadczeniu: «Chciałem dodać odwagi temu młodemu Kościołowi i sądzę, że Kościół ten może nam wiele dać... Bogactwem tego narodu i tego Kościoła jest to, że chodzi o Kościół żywy. Jest to bogactwo - Kościół życia.». Choć oczywiście jest to także Kościół «z licznymi problemami», to jednak nie należy «bać się tej młodzieży i tej świeżości Kościoła. Może to być Kościół trochę niezdyscyplinowany, ale z czasem stanie się bardziej zdyscyplinowany i da nam wiele dobrego».

Kościół «nie tak bardzo formalny», «niezdyscyplinowany», ale żywy. Papież, który przybył, aby «dodać odwagi» miejscowym wspólnotom, w momencie zetknięcia się z tutejszą rzeczywistością odczuł, że role się odwróciły i to on naładował "własne baterie". Dokonało się to poprzez liczne spotkanie: «trochę nieformalne i niezdyscyplinowane», jakimi są zawsze spotkania na peryferiach, kiedy wychodzi się poza wszelkiego rodzaju dyplomatyczne protokoły i etykiety; kiedy wychodzi się z zakrystii, ryzykując wypadek i to, że przyjdzie leczyć się w polowym szpitalu. Są to jednak spotkania, które dają życie. "Osobiście sam się dziwię, skąd we mnie ta siła, której brakowało mi w ciagu ostatnich dwóch lat" - przyznał się papież w rozmowie z ojcem Federico Lombardi.

W czasie konferencji prasowej w drodze powrotnej do Rzymu, odpowiadając na pytanie dotyczące spotkania z ruchami ludowymi w Santa Cruz i czy uważa, że Kościół pójdzie za nim stwierdził: «To ja idę za Kościołem, ponieważ po prostu głoszę społeczną naukę Kościoła». Papież, który «idzie za» to najlepszy opis teologicznego kierunku jakim jest Teologia Ludu, argentyńskiego wariantu teologii wyzwolenia, który ukształtował myśl i duszpasterską praktykę Jorge Bergoglio.

Z dala od wszelkiego rodzaju odniesień do marksizmu i do ideologii, które wykorzystują ubogich [«One myślą za lud, ale nie pozwalają myśleć ludowi... wszystko dla ludu, ale nic z ludem»], papież mówi zwyczajnie, że należy "iść za Kościołem", to znaczy za ludem Bożym, za prostymi, lecz zakorzenionymi mocno w kulturze przejawami pobożności. Należy uczyć się od ubogich, pozwolić aby to oni nas ewangelizowali. Należy wyjść poza ogólną kategorię ubogich i zobaczyć konkretne twarze, imiona, historie życia.

Program papieża to nic innego jak pozwolić prowadzić się przez wiarę ludu, tego latynoamerykańskiego, zgromadzonego w milionowych rzeszach w Guayaquil, Quito, Santa Cruz de la Sierra i Asunción, lecz także tego naszego polskiego zgromadzonego w czasie niedawnej Pielgrzymki Rodzin Radia Maryja na Jasnej Górze lub na Stadionie Narodowym w czasie spotkania ewangelizacyjnego prowadzonego przez ks. Bashoborę. Należy wsłuchać się w głos tego ludu, jego tęsknoty, lęki i nadzieje, a nie tylko domagać się ekskomunik dla tych, którzy być może błądzą i dokonują wyborów nie zawsze zgodnych z magisterium. Nie trzeba też oburzać się na fakt politycznego wykorzystywania liturgii albo zatrzymywać się w sferze analiz i pytać dokąd prowadzi religijność sprowadzona do obrzędów i emocji.

Franciszek w swoich homiliach i w nauczaniu ukazuje nam Kościół, który ewangelizuje przygarniajac każdego, wychodząc na zewnątrz - wszędzie tam, gdzie jest człowiek. Jest to Kościół będący blisko ludzi, z ludem i dla ludu. Jest to Kościół nie oderwany od codzienności, lecz który umie na wzór Maryi całkowicie się poświęcić. Jest to Kościół, który odbija światła Boga, który stał się człowiekiem, uniżył się i umarł dla zbawienia świata. Nie stara się on błyszczeć własnym światłem, żyjąc w samozadowoleniu ze zdobytych przestrzeni, przeforsowanych ustaw i uregulowania wszystkiego w sztywnych schematach doktrynalnych zakazów i nakazów.

W dokumencie z Aparecidy (2007), który stanowi stały punkt odniesienia w nauczaniu Franciszka możemy przeczytać: «Pobożność ludowa... w środowisku sekularyzacji, w której żyją nasze narody, jest nadal potężnym wyznaniem Boga żywego, który działa w historii oraz kanałem przekazywania wiary». Cochabamba, miasto w którym mieszkam, przygotowuje się teraz do święta patronalnego ku czci Matki Bożej z Ukrupiña. Każdego wieczoru słyszę dzwięki muzyki; młodzi ćwiczą taneczne kroki i przygotowują się do uroczystej, kilkukilometrowej procesji ku czci Virgensity. Dziewczyny założą krótkie spódniczki, które poruszane w tańcu raczej odkrywają niż cokolwiek zakrywają. Religiność miesza się z folklorem, niewątpliwy fizyczny wysiłek ze sporym ładunkiem seksualności. Jest to żywe świadectwo tutejszej pobożności ludowej i tej religijności «nie tak bardzo formalnej», trochę «niezdyscyplinowanej», ale żywej i autentycznej. Owszem «należy ją ewangelizować i oczyścić, ale to nie znaczy iż jest pozbawiona ewangelicznego bogactwa. To ona jest niezbędnym punktem wyjścia do pogłębienia wiary ludu i w prowadzeniu jej ku dojrzałości» (Aparecida 262). Dotyczy to zarówno święta Matki Bożej z Ukrupiña, jak i pielgrzymek na Jasną Górę lub nowych form ewangelizacji na Stadionie Narodowym.

Kościół, który ograniczy swą misję jedynie do pouczania będzie zajmował się analizą nowych przejawów religijności, skupiać się będzie nad przypominaniem zasad, aby ktoś instrumentalnie (lub co gorsza politycznie) nie traktował liturgii, domagał się będzie jednoznacznych kar za wykroczenia. Kościół, który «idzie z» ludem, wmiesza się w tłum i dostrzeże konkretne twarze, imiona, historie życia; dostrzeże ludzkie tęsknoty, ich lęki i nadzieje.


Redakcja DEON.pl poleca książkę autora felietonu:

Papież, który idzie za ludem - zdjęcie w treści artykułu

STAMTĄD WSZYSTKO WIDZI SIĘ LEPIEJ

Kasper Mariusz Kaproń OFM

Ta książka jest jak rekolekcje. Ujmuje czytelnika za rękę i prowadzi w ślad za franciszkaninem przez Boliwię do Boga. Ta książka to przewodnik po ludzkim życiu, po codziennym naszym ziemskim pielgrzymowaniu...

To nie są wspomnienia z folklorystycznej podróży po Boliwii, choć nie brak tu egzotyki i ciekawych obserwacji na temat duszpasterstwa w dżungli. Raczej zobaczysz jak taki dystans przeobraził widzenie rodzimego polskiego Kościoła.

Znany duszpasterz i publicysta pozwala pouczyć się w dalekim kraju o tym, co nieustannie frapuje go w domu, u siebie, u nas, i daje temu wyraz w tekstach wysyłanych do przyjaciół w kraju. Powstał w ten sposób niezwykły zapis wewnętrznej przemiany pod wpływem misyjnego trudu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież, który idzie za ludem
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.