Pobożność ludowa i laickość. Dlaczego papież mówił o jednym i drugim?
Dla papieża Franciszka pobożność ludowa jest skarbem Kościoła i uprawnionym sposobem życia wiarą. A jednak w przemówieniu na jej temat mówił też o laickości. Dlaczego?
Gdy podczas poprzedniego weekendu w Paryżu z udziałem kilkudziesięciu przywódców z całego świata uroczyście na nowo otwierano katedrę Notre Dame wyremontowaną po pożarze, papieża Franciszka tam nie było. Nie było go mimo, jak sugerowały media, usilnych zaproszeń słanych przez prezydenta Emmanuela Macrona. Jednak tydzień później, w niedzielę, 15 grudnia, Następca św. Piotra znalazł się w granicach Francji. Nie w stolicy kraju, lecz na śródziemnomorskiej wyspie - na Korsyce.
Franciszek przybył tam nie po to, aby w gronie VIP-ów z całego ziemskiego globu odczuwać satysfakcję, że udało się nie tylko ocalić, ale przywrócić szczególny blask wyjątkowemu zabytkowi i cywilizacyjnemu symbolowi, jakim jest paryska katedra. Pojawił się tam, jako pierwszy w historii papież, m.in. po to, aby spotkać się z uczestnikami międzynarodowego kongresu nt. pobożności ludowej w basenie Morza Śródziemnego, który odbywał się w Ajaccio, głównym mieście wyspy. Przed wizytą media (m. in. DEON.pl za PAP) sugerowały, że taki rozwój wydarzeń budzi kontrowersje i irytację francuskich władz.
Czy rzeczywiście brak obecności Franciszka w Notre Dame i jego obecność w Ajaccio, były despektem dla Francji lub osobiście dla prezydenta Macrona? Raczej nie. Gdyby francuski przywódca faktycznie czuł się mocno urażony, najprawdopodobniej nie przyleciałby na Korsykę na pół godziny rozmowy z papieżem w - jak przypomnieli dziennikarze - wyjątkowo trudnym dla niego politycznie czasie. Dopiero co upadł rząd Michela Barniera, a Macorn zdecydował, że nowym premierem będzie Francois Bayrou.
Uwagę obserwatorów czterdziestej siódmej w sumie, a trzeciej w tym roku, zagranicznej podróży Franciszka, przykuło wystąpienie Franciszka podczas sesji zamykającej kongres "Pobożność ludowa w basenie Morza Śródziemnego". Nie od dziś wiadomo, że temat właśnie takiej formy pobożności jest bardzo bliski obecnemu Następcy św. Piotra. Niespełna dwa miesiące po wyborze na Stolicę Piotrową, 5 maja 2013 r., mówił do zgromadzonych na Placu św. Piotra członków bractw kościelnych: "pobożność ludowa, którą w znaczący sposób wyrażacie, jest skarbem Kościoła". Zapewniał, że jest ona drogą wiodącą do tego, co istotne, jeśli żyje się nią w głębokiej jedności ze swoimi pasterzami. Cytował "Dokument z Aparecidy", w którym biskupi latynoamerykańscy napisali, że pobożność ludowa jest "uprawnionym sposobem życia wiarą, sposobem odczuwania swojej przynależności do Kościoła".
Podobnych w tonie wypowiedzi można w dotychczasowym pontyfikacie Franciszka znaleźć naprawdę dużo. W tym kontekście przestaje dziwić, że papież chciał przemówić do uczestników kongresu poświęconego bliskiemu mu tematowi. Zwracając się do nich przypomniał, że św. Paweł VI w adhortacji apostolskiej "Evangelii nuntiandi" z roku 1975 zastąpił "religijność" terminem "pobożność ludowa". Franciszek zauważył też podwójne znaczenie tej pobożności. Mówił, że z jednej strony odsyła ona do Wcielenia jako fundamentu wiary chrześcijańskiej, która zawsze wyraża się w kulturze, historii i językach danego ludu, i jest przekazywana poprzez symbole, zwyczaje, obrzędy i tradycje żywej wspólnoty. "Z drugiej strony, praktyka pobożności ludowej przyciąga i angażuje również osoby znajdujące się na progu wiary, które nie praktykują wytrwale, a jednak odnajdują w niej doświadczenie własnych korzeni i uczuć, a także ideały i wartości, które uznają za pożyteczne dla swojego życia i dla społeczeństwa".
Papież podkreślił też coś, na co w odniesieniu do pobożności ludowej rzadko zwraca się uwagę. Powiedział, że przez procesje i nabożeństwa błagalne, działalność charytatywną bractw, wspólnotową modlitwę różańcową itp., przynosi ona i wzmacnia "konstruktywne obywatelstwo".
Może się wydawać zaskakujące, że w przemówieniu dotyczącym pobożności ludowej Franciszek mówił o laickości. Jednak w świetle całości jego wywodu obecność tej kwestii jest oczywista. Wyjaśnił, że "na wspólnym gruncie tej odwagi czynienia dobra, proszenia o błogosławieństwo, wierzący mogą znaleźć się na wspólnej drodze również z instytucjami świeckimi, cywilnymi i politycznymi, aby pracować razem w służbie każdej osoby". Według Franciszka wypływa stąd potrzeba rozwijania koncepcji laickości. Chodzi jednak nie o laickość statyczną i drętwą, lecz o ewolucyjną i dynamiczną. Chodzi o laickość zdolną do przystosowania się do różnych, także nieprzewidzianych, sytuacji oraz do promowania stałej współpracy między władzami cywilnymi i kościelnymi. Współpracy dla dobra całej społeczności, w której każdy pozostaje w granicach swoich kompetencji i przestrzeni działania.
Analizując papieskie przemówienie z Ajaccio trudno oprzeć się wrażeniu, że Franciszek poruszył w nim dwie kwestie mocno dotykające Kościół w Polsce. Problemy dotyczące pobożności ludowej sygnalizowała już w 2001 r. Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w "Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii". Są to m. in.: niewystarczająca znajomość takich podstawowych zasad wiary chrześcijańskiej, jak zbawcze znaczenie zmartwychwstania Chrystusa; znaczenie przynależności do Kościoła; brak odpowiednich proporcji między kultem świętych i świadomością bezwzględnej wyższości roli tajemnicy Jezusa Chrystusa.
Kongregacja wymieniła też słaby kontakt z Pismem Świętym; brak korzystania ze świętych sakramentów Kościoła oraz tendencję do oddzielania przeżyć kultycznych od zaangażowania w życie chrześcijańskie i utylitarystyczne rozumienie różnych form pobożności. "Dyrektorium" wskazywało też stosowanie "znaków, gestów i formuł, którym się przypisuje znaczenie nadzwyczajne do tego stopnia, że wynajduje się nawet gesty spektakularne", a także ryzyko, istniejące w wyjątkowych przypadkach, jakim jest faworyzowanie działalności sekt i prowadzenie do zabobonów, magii, fatalizmu lub przemocy. Niestety, wiele punktów tego katalogu można zaobserwować w naszej Ojczyźnie.
Wokół laickości panuje w Polsce spore zamieszanie w sferze pojęć, a czasami wręcz niezrozumienie, czym ona jest i czym być powinna. Franciszek cytował Benedykta XVI, według którego zdrowa laickość "oznacza uwolnienie wiary od ciężaru polityki i wzbogacenie polityki o to, co wnosi wiara, przy zachowaniu koniecznego dystansu, wyraźnego rozróżnienia i niezbędnej współpracy między obydwiema (…)". Według poprzedniego papieża zdrowa laickość gwarantuje polityce działanie bez instrumentalizowania religii, a religii życie w wolności, bez obciążania się polityką, podyktowaną przez interes i czasami niezbyt zgodną, a nawet sprzeczną z wiarą.
Franciszek połączył temat pobożności ludowej i laickości w jednym przemówieniu. To nie przypadek. Także w Polsce te kwestie mają wiele wspólnego. Więcej, niż nam się wydaje.
Skomentuj artykuł