Rozeznawać, świadomie wybierać, dbać o wolność
Nie ma odwrotu. Korzystamy coraz więcej z internetu i mediów społecznościowych i to się nie zmieni. Możemy zaklinać rzeczywistość, wmawiać sobie, że panujemy nad sytuacją, ale ona zdaje się być nieubłagana.
Raport Instytutu NASK nt. korzystania z internetu przez nastolatki za rok 2020 (wiem, że zaburzony przez pandemię, ale ostatni dostępny) wskazuje, że co piąty z nich spędza w internecie 8 godzin w dni wolne od szkoły. Większość (90%) korzysta przy tym ze smartfona. Obserwowany jest w ostatnich latach stały wzrost liczby godzin spędzanych przed ekranem. Co szósty nastolatek (17%) korzysta intensywnie z internetu w godzinach nocnych (po 22.00). Rodzice w znakomitej większości biernie się temu przyglądają i nie doszacowują czasu, jaki ich dzieci spędzają w sieci.
Ciekawym eksperymentem na jednym z uniwersytetów w USA była oferta stypendium dla studentów, którzy przez semestr nie będą korzystali ze smartfona z dostępem do internetu. Mogli używać telefonu do komunikacji, ale nie mieli dostępu do sieci. Wnioski, jakie sami studenci wyciągali były zaskakujące też dla nich. Po pierwsze mieli więcej czasu dla siebie, mniej rozproszeń. Byli bardziej skoncentrowani na swoich podstawowych zadaniach, uważniejsi w komunikacji z innymi.
W ostatnich dniach pojawił się też bardzo ciekawy dokument watykańskiej Dykasterii ds. Komunikacji, zatytułowany „Ku pełnej obecności”, dotyczący mediów społecznościowych i ich wpływu na nasze życie osobiste i wspólnotowe.
Modlitwa oddania św. Karola de Foucauld
Mówi on o ‘pułapkach’, które w tym świecie na nas czyhają, jak np. bycie ‘targetem’ i konsumentem, źródłem zarobku dla firm big-tech, albo tworzenie zindywidualizowanych przestrzeni dla jednakowo myślących, często faworyzując ekstremalne zachowania. Środowisko cyfrowe, niestety pozostawia za sobą wielu wykorzystanych i zranionych na różne sposoby ludzi.
Chrześcijanin korzystający z internetu i mediów społecznościowych nie może zapominać, że są one ‘narzędziami’, którymi trzeba się umiejętnie posługiwać. Mają to być ‘przestrzenie’ tworzące więź, budujące wspólnotę, w pełni ludzkie.
Człowiek wierzący w Chrystusa w świecie cyfrowym nie przestaje być Jego świadkiem. Nie może być tylko oferentem jakiegoś produktu czy konsumentem innego. Łudzi się, że anonimowość zapewni mu przestrzeń swobody i uwolni go od odpowiedzialności za swoje wybory.
Jak zauważa dokument Kongregacji media społecznościowe żerują na naszych mniej czy bardziej nieuświadomionych pragnieniach i działają często na zasadzie pokusy. Oferują nam rzeczy, o których naszym poprzednikom się nie śniło, ale niosą niemało zagrożeń.
Media społecznościowe, chcemy tego czy nie, zawładnęły naszym światem, naszą rozrywką, kontaktami z innymi. Mają też ogromny wpływ na nasze codzienne wybory. Wiele się mówi choćby o ich wpływie na polityczne kampanie wyborcze w wielu krajach.
Czy potrzebujemy jakiejś formy ‘detoksu’? Wielu, patrząc na sposób funkcjonowania gigantów cyfrowych, postuluje jakąś formę, jeśli nie ‘odwyku’ to przynajmniej bardziej odpowiedzialnego korzystania z tego delikatnego narzędzia.
Prosta modlitwa, która zmienia codzienność. Poleca ją papież Franciszek
Piszę to świadomy, że deon.pl jest i chce być obecny w przestrzeni medialnej. Sami z uwagą obserwujemy statystyki naszych użytkowników, materiałów, które publikujemy. Jesteśmy też całkowicie zależni od algorytmów, jakie właściciele mediów społecznościowych narzucają nam wszystkim. Zależy nam na docieraniu do jak najszerszego grona odbiorców. Ale czy to oznacza, że za wszelką cenę i wszelkimi sposobami?
W żadnym wypadku. Choć jesteśmy największym portalem katolickim w Polsce i pracujemy, aby utrzymać tę pozycję, to nie chcemy zanegować swojej tożsamości. Chcemy promować wśród naszych użytkowników świadome i wolne korzystanie z tych współczesnych narzędzi komunikacji. Chcemy promować rzeczywistą i twórczą ‘obecność’ w życiu tych, którzy są z nami związani.
Zdajemy sobie sprawę ze znaczenia i potrzeby ‘ciszy’. Jako medium związane z jezuitami, w duchu ignacjańskich ‘reguł o rozeznawaniu duchów’ i ewangelicznego ‘poznawania po owocach’, korzystamy z tego narzędzia po to, by ‘pomagać’ duszom. Jeśli więc trzeba będzie jakiejś korekty, zmiany przyzwyczajeń, trzeba rozeznawać, szukać przestrzeni wolności i wybierać to, co daje nadzieję ‘większego dobra’. Nikt tego za mnie nie zrobi.
Skomentuj artykuł