Samotność, która objawia miłość
Samotność, którą zawsze trzeba odróżnić od osamotnienia, uświadamia nam, że wokół nas jest wiele osób, na które możemy liczyć w trudnych chwilach. To właśnie rzeczywiste zakorzenienie w "ludzkiej wspólnocie", tej bezpośredniej, w której żyjemy: małżeńskiej, rodzinnej, przyjacielskiej, jak też w tej szerokiej: narodowej, ogólnoludzkiej, pozwala nam na chwilę zostawić bliźnich, by - jak Jezus - modlić się na pustyni. Prawdziwa wewnętrzna samotność nie jest izolowaniem się od bliskich. Przeciwnie - jest głębszym przeżywaniem jedności z nimi, choć w innym, duchowym wymiarze. Prawdziwa samotność nie dzieli ludzi między sobą. Ona ich zbliża i jednoczy. Gdy wyrażamy zgodę na naszą codzienną samotność i świadomie jej poszukujemy, nie jest też wielkim krzyżem. Choć bywa trudna, to jednak - gdy przyjmujemy ją z wolnością - jest to ciężar lekki, a jej gorycz jest słodka. Chwile samotności uczą nas bezinteresowności w relacji z ludźmi, czystości serca, otwartości i zaufania Bogu. Dotyczy to każdego stanu: małżeńskiego, zakonnego, kapłańskiego a także życia “w pojedynkę".
Dobra samotność, ta podjęta w wolności, jest pewną koniecznością twórczego życia. To właśnie dzięki niej możemy stawać się darem dla innych. Ludzka miłość i przyjaźń bez odrobiny samotności łatwo przemienia się w zachłanne, chciwe i samolubne zagarnianie drugiego tylko dla siebie. Samotność przyjmowana z wolnością porządkuje miłość, oczyszcza ją i leczy z samolubstwa, zazdrości, pychy, nieczystości, smutku. Osoby, które pragną żyć w miłości i przyjaźni, winny ofiarować sobie nie tylko wzajemną obecność, ale także nieco samotności. Nic nie niszczy miłości i przyjaźni tak szybko, jak wzajemne narzucanie się sobie, ciągłe pretensje, wymuszanie na innych uległości, manipulacja oraz każda - także ta najmniejsza - przemoc psychiczna, fizyczna, erotyczny czy seksualna. W samotności odkrywamy nie tylko dar ludzkiej miłości, ale także dar Miłości Ojca niebieskiego. To Jego miłość najpełniej otwiera ludzkie serce na bliźnich i jedna z nimi.
Skomentuj artykuł