Aby nie popaść w ignorancję i gnuśność
"Pańska samotność poszerzy swe granice i stanie się jednym mieszkaniem, które omija z daleka hałas czyniony przez innych" (Rainer M. Rilke, Listy do młodego poety).
Istnieje także ten rodzaj samotności, do której nam, żyjącym, brak klucza - samotność ostateczna. Nikt z nas za życia nie jest tak bardzo samotny jak człowiek umierający. "Śmierć to absolutna tajemnica - pisała Barbara Skarga, więźniarka sowieckich łagrów i filozof. Faktem jest, że gdy przyjdzie do mnie, nic o niej innym powiedzieć nie będę mogła. Jest widocznie momentem najgłębszej samotności, zerwaniem wszelkich kontaktów, zerwaniem nagłym i nieodwracalnym, którego sensu nie da się wypowiedzieć". Żaden z żyjących, choćby najbardziej kochany i kochający, nie może przekroczyć progu śmierci z osobą ukochaną.
Śmierć jest jednak nie tylko rzeczywistością odchodzących z tego świata, ale także nas - żyjących jeszcze na tej ziemi. Żyjemy przecież świadomi własnej śmierci, która zbliża się z każdą godziną. Filozofowie egzystencjaliści mówili z pesymizmem, że rodzimy się ku śmierci. Narodziny - mawiali - to pierwszy krok ku śmierci. I chociaż z prostej ludzkiej prawdy, jaką jest śmierć, stworzyli "sztandar pogrzebowy", którym z dumą powiewali nad głowami ludzkości strasząc wszystkich, to jednak ich twierdzenia zawierają ziarno prawdy o naszym ludzkim losie.
Samotność wieku dojrzałego domaga się odwagi stanięcia wobec tajemnicy śmierci wcześniej, zanim ona nadejdzie, by z całą pokorą zaakceptować ją jako integralną część życia. Bolesna samotność związana ze śmiercią otwiera przed nami inny sposób istnienia, inne więzi; istnienie i więzi ostateczne. Samotność ostateczna stworzy przestrzeń dla Pełnej Obecności, Pełnego Istnienia, Pełnego Życia. Czyż można głębiej przekroczyć bolesną samotność, niż sięgając poza granice śmierci - w życie wieczne? Samotność, choć nadal pozostaje trudna i bolesna, traci jednak swój "oścień śmierci". Staje się powierzeniem swojego życia Bogu, Panu życia i śmierci, doczesności i wieczności. Samotność przyjęta w wolności, także ta ostateczna - w śmierci, wprowadza nas w poczucie sensu, ładu i celowości życia już tu, na ziemi. Gdy intensywnie szukamy Boga, On wyprowadza nas na pustynię, choćby na krótki czas i mówi do naszego serca (por. Oz 2, 16).
Głębokie życie duchowe związane jest z poszukiwaniem samotności: tej dosłownej lub poprzez wewnętrzne skupienie, które można odnaleźć także na ulicach ruchliwych miast. Samotności nie mierzy się bowiem najpierw samym fizycznym oddaleniem od zbiorowości ludzkiej, ale skoncentrowaniem się na jednym: na słuchaniu Boga i Jego słowa. Prawdziwą samotność mierzy się zawsze wolnością serca.
"Życie w samotności ma sens tylko wtedy, gdy koncentruje się całkowicie na miłości Boga. Jeśli tego brak, wszystko inne to banał. Miłość Boga w Nim samym, dla Niego samego, której szuka się tylko w Jego woli, w całkowitym poddaniu. Wszystko inne prowadzi do mdłości i poczucia absurdu. (...) Gdy robi się wszystko teoretycznie z miłości Boga, zapomina się o najważniejszym i popada się w ignorancję i gnuśność" (Thomas Merton).
Skomentuj artykuł