Świętość, system, reforma

Fot. Episkopat News/episkopat.pl

Świętość zmienia, odradza Kościół. To teza, z którą trudno dyskutować. Jeśli jednak próbuje się z niej uczynić uzasadnienie braku konieczności reformy strukturalnej czy systemowej - to staje się ona fałszywa.

Za każdym razem, gdy pojawia się sugestia konieczności zmiany, reformy, udzisiejszenia Kościoła i Jego struktur, i to niezależnie od tego, czy pochodzi ona z wewnątrz (jak Synod) czy z zewnątrz Kościoła, zawsze pojawia się głos, że w istocie Kościół nie potrzebuje ani reformy, ani zmiany, ale świętych. To oni mają być lekiem na całe zło, wygodnym uzasadnieniem nic nie robienia, braku zmiany, podjęcia trudu najpierw refleksji nad systemem, w którym żyjemy, a potem jego zmiany. Tyle, że historia Kościoła niezwykle mocno uświadamia, że Kościół potrzebuje zarówno świętych, jak i otwartości na zmianę, na reformę. Prawdziwa zmiana, prawdziwe uzdrowienie nie jest możliwe bez obu tych kwestii.

I wystarczy spojrzeć w historię Kościoła, by sobie to uświadomić. Wielkie zmiany w Kościele - często zapoczątkowane przez świętych - rodziły nowe instytucje (cystersów, franciszkanów, dominikanów czy jezuitów), które w tamtym czasie było niekiedy nośnikiem rewolucyjnych zmian, także w wymiarze społecznych i przyczyniały się do głębokiej zmiany strukturalnej. Święci Ignacy Loyola stworzył zupełnie nową formę życia, a święci karmelitańscy zreformowali istniejącą, tworząc w istocie nowy zakon, a jednocześnie uczestniczyli (bardziej ich uczniowie niż oni sami) w głębokiej zmianie instytucjonalnej, jaką był Sobór Trydencki. Wielu z jego uczestników, tak jak wielu z papieży, którzy do niego doprowadzili, nie było świętymi, ale ich wysiłek intelektualny, zaangażowanie, a także otwartość na porzucenie elementów systemu, który nie odpowiadał już na wyzwania, przeszkadzał w głoszeniu Dobrej Nowiny czy przesłaniał ją, doprowadził do przeformułowania katolicyzmu na wiele wieków.

Dziś to właśnie tamta formuła katolicyzmu przeżyła się, wypaliła i potrzebuje głębokiego przeformułowania. I święci nie wystarczą, by się ona dokonała. A nie wystarczą także dlatego, że są oni zawsze - nieodmiennie (nawet jeśli w ich działaniu czy myśli tkwi rewolucyjna, przemieniająca siła) dziećmi swoich czasów, dziećmi systemów (także systemu czytania Ewangelii), w których się wychowali, przeciw którym się kierują lub którymi są przeniknięci.

Przyjęcie takiej perspektywy oznaczać powinno - i stąd tak szerokie zaproszenie do synodalnej debaty skierowane przez Franciszka także do ludzi niewierzących - uznanie, że wady, błędy, problemy czy wyzwania mogą lepiej widzieć ludzie spoza systemu lub z jego peryferiów. System myślenia i życia (każdy, ale szczególnie tak konsekwentny i dobrze przemyślany jak katolicyzm) ma to do siebie, że czyni nas ślepymi na pewne aspekty rzeczywistości, uniemożliwia a przynajmniej utrudnia dostrzeżenie skutków naszego myślenia, a niekiedy wprost sprawia, że dobrzy ludzie, a nawet święci, są niezdolni do zmierzenia się, a nawet dostrzeżenia zła jakiegoś elementu systemu.

I żeby nie być gołosłowny, wielu z XIX-, a nawet XX-wiecznych świętych - było w sensie ścisłym antysemitami (zazwyczaj nie rasistowskimi, ale kulturowo-religijnymi), ale nie byli w stanie tego dostrzec czy zrozumieć. Św. Faustyna chrzcząc nieprzytomną Żydówkę była przekonana, że robi coś dobrego, nie widziała w tym naruszenia ani wolności religijnej, ani nadużycia sakramentu, ani naruszenia prawa rodziny umierającej. System przesłonił jej oczy. Wiara w to, że „Protokoły mędrców Syjonu” są prawdziwe długo uniemożliwiała św. Maksymilianowi zrozumienie, że niektóre z jego tekstów są pożywką do najgorszego rodzaju antysemityzmu. I wreszcie - by posłużyć się przykładem nam bliższym - długo, bardzo długo nawet święci pasterze (w tym papieże) byli przekonani, że dobro Kościoła wymaga milczenia, a czasem uciszenia skrzywdzonych seksualnie. W ogromnej większości przypadków ta postawa nie wynikała ze złej woli, ale z tego, że osoby te funkcjonowały wewnątrz systemu, który je ograniczał, narzucał im pewne stereotypy, przekonania, struktury myślenia i czytania Pisma Świętego czy Tradycji, które uniemożliwiały spotkanie się z odmienną interpretacją prawdy.

W naszych czasach także funkcjonujemy wewnątrz pewnego systemu myślenia, pewnej struktury działania (zarówno światowej, jak i kościelnej) i także potrzebujemy nie tylko je odczytywać, ale także - gdy doświadczamy ich głębokiej niezgodności z Ewangelią (być może wcześniej niedostrzeganej) - zmieniać. Reforma jest takim właśnie procesem nieustannego rozeznawania, odczytywania, reinterpretowania i zachowywania Tradycji.

To jest wysiłek także dlatego, że niekiedy okazuje się, że to, co wydawało się niezmienne jest zmienne, że to, co wydawało się wieczne, jest tylko czasowe, a to, co uważaliśmy za istotowo istotny element struktury, właśnie przemija na naszych oczach. Święci często widzą to lepiej i głębiej, ale - tak już jest w Kościele - nie wystarczą, bo konieczni są jeszcze odważni administratorzy, reformatorzy i ludzie, którzy próbują mierzyć się z rzeczywistością. Część z tych, i znowu warto sięgnąć do historii, którzy głęboko zmienili Kościół i to na lepsze, daleko było do osobistej świętości. A jednak Bóg posłużył się i nimi w dziele, którym - jak wierzę - to On kieruje.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Świętość, system, reforma
Komentarze (10)
MG
~Marcin Gruca
5 grudnia 2021, 19:11
"I żeby nie być gołosłowny, wielu z XIX-, a nawet XX-wiecznych świętych - było w sensie ścisłym antysemitami (zazwyczaj nie rasistowskimi, ale kulturowo-religijnymi)". W powyższym zdaniu pan Terlikowski stwierdził, że byli także święci, którzy byli rasistami - antysemitami. Bardzo proszę wymienić XIX- i XX-wiecznych świętych rasistów.
NI
~Największe i pierwsze
5 grudnia 2021, 18:30
Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy.
HK
~Helena Kauzer
3 grudnia 2021, 14:21
Pan Terlikowski chyba zaczyna się gubić. Proponuję sięgnąć do źródła, Nowego Testamentu, aha i jeszcze poprosić Ducha Świętego o zrozumienie czytanych fragmentów bo inaczej to objawiona Prawda może być zinterpretowana na tysiąc sposobów przez każdego byle filozofa.
AS
~Antoni Szwed
30 listopada 2021, 21:53
"To jest wysiłek także dlatego, że niekiedy okazuje się, że to, co wydawało się niezmienne jest zmienne, że to, co wydawało się wieczne, jest tylko czasowe, a to, co uważaliśmy za istotowo istotny element struktury, właśnie przemija na naszych oczach." To jest właśnie kwintesencja myślenia protestanckiego. W XVII w. francuski biskup Bossuet korespondował z Leibnizem. Bossuet (wybitny kaznodzieja dworu Ludwika XIV) pragnął przekonać protestantów do powrotu do Kościoła katolickiego. Chciał to uczynić, przekonując ich odpowiednimi argumentami. Leibniz zniechęcił go do tego, mówiąc, że nigdy się z nimi nie dogada, bo to, w co protestant wierzy dziś, jutro już wierzył nie będzie. Jedyne co ich charakteryzuje to ciągła zmiana doktryny, w czym widzą postęp czyli dochodzenie do coraz "lepszego" chrześcijaństwa. Wygląda na to, że Terlikowskiemu podoba się takie chrześcijaństwo. Pragnie jakiejś głębokiej reformy, o której sam nie wie czym się ona dla Kościoła katolickiego skończy.
AB
~Antoni Blok
1 grudnia 2021, 14:50
Cóż, przemija postać tego świata. A Kościół w obecnej postaci to raczej taki światowy jest: konkordaty, prawo kanoniczne, hierarchia, procedury, majątki.... A co jeśli z tego nie zostanie kamień na kamieniu?
JY
~john yossarian
30 listopada 2021, 12:06
"długo, bardzo długo nawet święci pasterze (w tym papieże) byli przekonani, że dobro Kościoła wymaga milczenia, a czasem uciszenia skrzywdzonych seksualnie" Czyżby redaktor wrzucił kamyczek do wadowickiego ogródka? No proszę, proszę...
TE
~T.S. Eliot
1 grudnia 2021, 07:52
Jak się tak zastanowić, to chyba kolejnym krokiem musi być refleksja, że ta "świętość" pasterzy, to jakaś taka nie teges...
EK
~Eryk Kartman
1 grudnia 2021, 08:02
Houston, mamy problem!
M*
Monika * Monika
1 grudnia 2021, 16:36
~T.S. Eliot: popieram wątpliwości co do świętości pasterzy
WG
~Witold Gedymin
30 listopada 2021, 10:42
".. szerokie zaproszenie do synodalnej debaty skierowane przez Franciszka także do ludzi niewierzących" - to jest odczytywanie przez papieża "znaków czasu", że Bóg upomina swój Kościół przez ateistów, lewaków, wrogów Kościoła i inny "drugi sort". Z jednej strony z zewnątrz wiele spraw widać lepiej, ale z drugiej posłużenie się niewierzącymi ma to skruszyć pychę Kościoła. Przed kilku laty papież przy okazji Nocy Konfesjonałów powiedział, że pojednani w sakramencie spowiedzi nie powinniśmy się czuć lepsi od innych, ale bliżej Boga.