Terroryzm katolicki
Ci z dalekich krajów kojarzą IRĘ z katolikami, a żołnierzy z USA i Europy z chrześcijańskimi bojownikami. Możemy się odżegnywać. Ale wskażą na podżegających duchownych (mniej lub bardziej otwarcie), na dekoracje w kościołach, na "katolicką" publicystykę, przemówienia w sanktuariach.
Jest terroryzm, który chce dzielić, ale jest i taki, który chce łączyć. To dziwne.
Najczęściej terroryści pragną pogłębić podziały. Dlatego ogłaszają, że to było w odwecie za przemoc z drugiej strony. Taki scenariusz pasuje np. do masakry na Sri Lance w dniu chrześcijańskiego arcyświęta. Miałaby ona być wg tamtejszych władz odwetem za atak na muzułmanów w Nowej Zelandii.
Ktoś powie, że ten biały zamachowiec (kulturowy wojownik) z Christchurch niewiele miał wspólnego z chrześcijaństwem. My to wiemy. Lecz dla świata zabijał chrześcijanin. Zresztą my podobnie myślimy o terrorystach np. z Państwa Islamskiego. Przecież to muzułmanie. Nieważne, że imamowie ich potępiają. Oni są muzułmanami, więc jest to terroryzm islamski. Tym bardziej że można wskazać na pewnych duchownych, którzy ich zachęcają (mniej lub bardziej otwarcie).
W minionym Wielkim Tygodniu ożywiła się Nowa IRA, która sprzeciwia się twardej granicy dzielącej Irlandię. Pamiętne porozumienie wielkopiątkowe, które zakończyło krwawe starcia lojalistów z republikanami, mogło zostać podpisane dzięki temu, że granica z resztą wyspy stała się granicą wewnętrzną Unii Europejskiej, a więc w praktyce nie była granicą. Teraz zbliżający się Brexit (choć dość niepewnym krokiem) grozi tym, że granica znowu będzie granicą, jak za dawnych czasów (gdy szlabany były istotnym elementem panowania nad ludnością). Można więc powiedzieć, że Nowa IRA walczy z podziałem wyspy Irlandii.
Kilka tygodni temu wysadzili samochód w Londonderry. Doszło do zamieszek, podczas których zastrzelono dziennikarkę. Co prawda przypadkowo, ale strzelano nieprzypadkowo do policjantów, za którymi stała ofiara. Odradza się katolicki terroryzm?
Możemy krzyczeć: To nieprawda! IRA już dawno została ekskomunikowana. Kościół katolicki ją potępił. Ale i tak ci z dalekich krajów kojarzą IRĘ z katolikami, a żołnierzy z USA i Europy z chrześcijańskimi bojownikami. Możemy się odżegnywać. Ale wskażą na podżegających duchownych (mniej lub bardziej otwarcie), na dekoracje w kościołach, na "katolicką" publicystykę, przemówienia w sanktuariach. Możemy się oburzać: To tylko margines! To tylko taka forma jednoczenia narodu (wobec muzułmańskiej nawały).
Właśnie. Jak w Pruchniku. Powrót do tradycji, która miała jednoczyć we wspólnym pastwieniu się nad Judaszem w Wielki Piątek. Sposób na wychowanie dzieci? Do czego? Czy to nie jest przygotowanie do pogromów?
Znowu słusznie możemy krzyknąć: Kościół tego zakazał! To jest margines! Nieporównywalna skala! Ale niechrześcijanie z dalekich krajów mogą Wielkanoc kojarzyć nie z życiem, ale ze śmiercią, a zatem i chrześcijańską cywilizację również.
Jacek Siepsiak SJ - dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM i redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe". Tekst ukazał się pierwotnie w Gazecie Krakowskiej
Skomentuj artykuł