To nie ludzie odchodzą z Kościoła, ale to Kościół odszedł od ludzi

To nie ludzie odchodzą z Kościoła, ale to Kościół odszedł od ludzi
Piotr Żyłka

Ktoś kilka dni temu napisał w jednym z komentarzy, że to nie ludzie odchodzą z Kościoła, ale to Kościół odszedł od ludzi. Mnie te słowa bardzo poruszają i - niestety - często pokrywają się z tym, co widzę.

"Kto odchodzi z Kościoła z powodu zachowania księży albo biskupów tak naprawdę nigdy do niego nie wszedł z powodu Jezusa". "W Kościele się nie jest dla księży i biskupów tylko dla Boga".
Tego typu komentarzy widzę ostatnio bardzo dużo. Są to słowa, które są potwornym uproszczeniem i mogą bardzo ranić.
Znam wiele osób, które w ostatnich latach odeszły bądź zastawiają się nad odejściem z Kościoła. Albo takich, które wciąż w nim są, ale czują się w nim niechciane, marginalizowane i wypychane.
Czy któraś z nich powiedziała mi, że jej kryzys wynika z braku relacji z Bogiem? Nikt mi tak nie powiedział. Czy któraś z nich powiedziała, że odchodzi z powodu tego, że nie zgadza się z przesłaniem Ewangelii? Też nie.
Najczęstsze powody rozgoryczenia, kryzysu, zwątpienia, a czasem niestety w końcu odejścia, nie są związane z duchowością i wiarą, ale ze zgorszeniem wynikającym ze skali ukrywanych skandali i bezsilnością wynikającą z doświadczeniem zderzenia ze skostniałą instytucją.
Zanim ocenimy kogoś, kto jest w kryzysie albo odchodzi, porozmawiajmy z nim. Posłuchajmy go. Wtedy i tylko wtedy stworzymy przestrzeń, w której pojawi się szansa na zrozumienie i odpowiedzialną reakcję wynikającą z miłości.
Wyskakiwanie na dzień dobry z ewangelizacją i "dawaniem świadectwa" też nie jest dobrym rozwiązaniem. Na to potrzeba czasu i cierpliwości. Najpierw trzeba słuchać i próbować zrozumieć.
Z racji moich codziennych zaangażowań dziennikarskich i w Zupie na Plantach, ale też zwykłych rozmów ze znajomymi i przyjaciółmi, którzy są z bardzo różnych środowisk, mam to "szczęście", że od wielu lat słyszę, co ludzi w Kościele boli.
Wspomniałem już o skandalach i ich ukrywaniu, wspomniałem o skostniałej instytucji. Bardzo często pojawia się też temat bratania się z politykami, szukania wszędzie wrogów, biskupów kompletnie oderwanych od rzeczywistości, zderzenia z księżmi na parafii, którzy zachowują się bardziej jak urzędnicy niż duszpasterze, również poczucie wyższości dużej części duchowieństwa, skrajny klerykalizm i traktowanie świeckiego jak jakiegoś intruza, kazania, których nie da się słuchać, brak zdrowej formacji, która nie stoi w sprzeczności z wiedzą, doszukiwanie się wszędzie diabelskich mocy i zagrożeń, bronienie sposobów funkcjonowania instytucji, które w XXI wieku dla myślącego człowieka są nie do obronienia, brak szacunku dla wolności i sumienia. Długo by jeszcze można wymieniać.
Kryzys i bunt naprawdę nie wynika z przeciwstawiania się Ewangelii. To jest jakiś mit, który ma nam ułatwić racjonalizację i zbycie problemu.
Kryzys i bunt nie dotyczy tylko ludzi, którzy nigdy nie przeszli wtajemniczenia w wiarę. Często jest wręcz przeciwnie. Sam otrzymałem sensowną formację, przez kilka lat byłem mocno zaangażowany w dominikańskim duszpasterstwie, całe życie jestem związany ze wspólnotą Taizé, regularnie (co tydzień) uczestniczę w spotkaniach małej wspólnoty modlitewno-formacyjnej. I tak samo jest z wieloma osobami, które znam, osobami, które nie chcą się już godzić na to jak funkcjonuje nasz Kościół.
Jeszcze innym przypadkiem są osoby zranione w Kościele. Seksualnie, psychicznie czy w jakikolwiek inny sposób. Mówienie w ich kierunku, że ich problemem jest niewiara w Boga albo nienawiść do Kościoła, jest po prostu obrzydliwe i nigdy nie powinno mieć miejsca. W stosunku do nich jedyne prawo, jakie nam przysługuje, to starać się z jak największą delikatnością i wrażliwością leczyć ich rany.
I jeszcze na koniec. Już kilka razy to mówiłem, ale podkreślę to jeszcze raz. To co tu od jakiegoś czasu piszę, nie jest moim przygotowaniem na odejście z Kościoła. Nigdzie się nie wybieram. Choć pewnie niejedna osoba by się z tego ucieszyła.
To, dlaczego piszę o tych wszystkich trudnych sprawach wynika z mojej szczerej troski o naszą wspólnotę. Troski o wspólnotę, którą kocham. I niezgodę na to, żeby zbywać problemy stwierdzeniami i uproszczeniami, które naprawdę mogą ranić.
Łatwo jest wszystko zwalać na zły świat, ataki na Kościół i niedojrzałość wiary u ludzi, którzy są w stanie zwątpienia. Ale takie "recepty" nie doprowadzą do nawrócenia naszej wspólnoty.
Ktoś kilka dni temu napisał w jednym z komentarzy, że to nie ludzie odchodzą z Kościoła, ale to Kościół odszedł od ludzi. Mnie te słowa bardzo poruszają i - niestety - często pokrywają się z tym, co widzę.
Wchodzimy w czas, w którym będziemy się na wielu poziomach mierzyć z bardzo smutną prawdą o naszej wspólnocie. To będzie bolesne, ale nie możemy tego przypudrować i udawać, że wszystko jest OK.
Bóg, którego ja poznaję i w którego mocno wierzę, zawsze szukał dróg do serc ludzi. Szczególnie tych, którzy są poranieni, zagubieni, słabi i marginalizowani. I jestem głęboko przekonany, że gdyby Kościół pokazywał Go ludziom, zamiast Go im przysłaniać, to nie bylibyśmy w takiej sytuacji, w jakiej teraz jesteśmy.
Każdego dnia modlę się, żebyśmy potrafili budować wrażliwy, ewangeliczny Kościół. I na tyle na ile potrafię - zdając sobie sprawę ze wszystkich własnych błędów, ułomności i grzeszności - staram się taki Kościół budować i o niego walczyć. I nie przestanę. Nawet jeśli ludzie będą z coraz większą intensywnością mnie wyzywać od heretyków i mącicieli siejących zgorszenie oraz twierdzić, że tak naprawdę już od dawna jestem poza Kościołem.
Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Piotr Żyłka (@piotrekzylka)

Dziennikarz, publicysta, człowiek z Zupy na Plantach. W latach 2015-2020 redaktor naczelny DEON.pl. Autor książek, m.in. bestsellerowego wywiadu z ks. Kaczkowskim "Życie na pełnej petardzie. Wiara, polędwica i miłość", przetłumaczonej na język niemiecki rozmowy z ks. Manfredem Deselaersem "Niemiecki ksiądz u progu Auschwitz" czy "Siostry z Broniszewic. Czuły Kościół odważnych kobiet". Laureat Nagrody "Ślad" im. bp. Jana Chrapka. Prowadzi podcasty "Słuchać, żeby usłyszeć" i "Wiara wątpiących".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Brat Marek z Taizé, Piotr Żyłka

Spotkaj Boga w ciszy i prostocie

Mała, burgundzka wioska. Skromne zabudowania. Cisza. Spokój. Kontemplacja i modlitwa. To właśnie tu, od ponad siedemdziesięciu lat, przyjeżdżają tysiące młodych ludzi. Czego szukają? Co pragną zmienić? Dlaczego, nawet po...

Skomentuj artykuł

To nie ludzie odchodzą z Kościoła, ale to Kościół odszedł od ludzi
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.