Trzy ważne myśli po debacie aborcyjnej
Zgodnie z wszelkimi przewidywaniami wczorajsza sejmowa debata na temat projektów ustaw dotyczących aborcji była burzliwa, a media prześcigają się, by zrelacjonować nam co bardziej kontrowersyjne zachowania czy słowa posłanek i posłów. Mnie osobiście, jako matkę, jako kobietę i jako katoliczkę, cała ta dyskusja tak po ludzku szalenie boli. Po wczorajszej debacie mam trzy myśli.
Nie ma już żadnych tematów tabu
Pamiętam jak będąc w liceum, czytałam rozmaite analizy na temat tego, w jaki sposób zmieni się stan naszej debaty publicznej w Polsce, kiedy na rynku medialnym pojawi się nowy gracz (chodziło wtedy o dziennik "Fakt", który miał w polskie standardy medialne inkorporować doświadczenia niemieckiego "Bilda"). Niestety na przestrzeni dwudziestu lat sprawdziły się wszelkie czarne scenariusze ówczesnych analityków komunikacji. Ba. Media społecznościowe w połączeniu z szaleńczym tempem zmian technologicznych wzmocniły tylko negatywne zmiany w naszym sposobie dyskursów wszelakich. Nie liczą się fakty, tylko emocje, i to emocje skrajne. Wielu z nas ma problemy z zauważeniem, że funkcjonujemy w bańkach medialnych, a kultura słowa czy jakiekolwiek wymagania dotyczące odpowiedzialności za słowo są poddawane nieustającej relatywizacji (o czym wyczerpująco pisała tutaj Marta Łysek).
Tabloidyzacja mediów i sukcesywne obniżanie umiejętności koncentrowania się na dłuższych tekstach analitycznych, przekładają się na to, że kompletnie nie potrafimy dyskutować ani rozmawiać. Nie ma też już żadnych tematów tabu, a szacunek do jakichkolwiek wartości czy choćby zadbanie o to, by w rozmowie o nich uwzględniać elementarne zasady kultury osobistej kultywowany jest z pewnością w wielu rodzinach, ale nie w naszym Sejmie czy w mediach ogólnopolskich. Jako ludzie Słowa warto byśmy mieli zawsze na uwadze, że to, co człowiek czyta i słucha nigdy nie jest obojętne dla jego myśli i sposobów postrzegania świata.
Mądra edukacja seksualna jest potrzebna
Skupienie dyskursu politycznego na kwestiach aborcyjnych i związanych z orientacją seksualną sprawiło, że w przestrzeni medialnej na próżno szukać też tematów, które byłyby zbyt intymne, by o nich publicznie nie pisać. Możemy więc nie tylko poczytać o szczegółach procedowanych ustaw, lecz także przy okazji dowiedzieć się, co o seksie, płci i szczegółach fizjologicznych sądzą nasi parlamentarni przedstawiciele. Wszystko podane wprost, podchwycane ochoczo przez media w rozmaitych formatach. Teraz nic tylko czekać na wysyp memów po tej debacie... Przecież "beka" i "pikantny seks" robią najlepsze zasięgi.
Myślę, że dobrze by było, gdybyśmy my, dorośli, którzy nieustająco do małych Polek i Polaków "nadajemy" z ekranów, radioodbiorników i ochoczo podsłuchiwanych rozmów na "dorosłe" tematy, zaczęli ważyć, co i jak mówimy. Mądra edukacja seksualna jest potrzebna. Ale ona powinna zaczynać się od osobistego przykładu dorosłych, którzy nauczą dziecko, że życie intymne to nie jest coś, z czym robimy tour de media, tylko coś, co się za wszelką cenę chroni i pielęgnuje w relacji do tych, do których mamy pełne zaufanie.
Dyskusja o aborcji a mężczyźni
W dyskusji dotyczącej ustaw aborcyjnych zwraca moją uwagę jeszcze jedna rzecz - nagminne odbieranie mężczyznom prawa głosu w tym temacie. Rozumiem argument, że w ciąży może być tylko kobieta i aborcja jako taka dotyczy bezpośrednio jej ciała, ale przecież dziecko jest w równym stopniu owocem męskiego zaangażowania. I tego faktu nie zmieni popularny stereotyp, że "faceci są źli, nieodpowiedzialni, a ich naczelnym celem życiowym jest ciemiężenie kobiet". Skoro my, kobiety, raz po raz domagamy się większego zaangażowania ojców w opiekę nad potomstwem, to zaakceptujmy, że mogą mieć oni coś ważnego do powiedzenia w debacie dotyczącej przerywania ciąży.
Obawiam się, że jeszcze długo w polskim społeczeństwie kwestie okołoaborcyjne będą podręcznym, doraźnym tematem do podbijania negatywnych emocji i sondaży poparcia. Niestety. I naprawdę modlę się, byśmy nie doczekali sytuacji, w której spór na temat potencjalnych wyborów pewnej części polskiego społeczeństwa wyprze konieczność stawienia czoła faktycznym dramatom dotykającym bezpośrednio nas wszystkich bez wyjątku.
Skomentuj artykuł