Wierność a wiara i miłosierdzie

Wierność a wiara i miłosierdzie
Jacek Siepsiak SJ
Jacek Siepsiak SJ / DEON.pl

Tomasz jest nazywany niewiernym. Uważam, że niesprawiedliwie. On był jednym z wierniejszych apostołów. Chciał z Jezusem iść na śmierć, zadawał mu pytania, których inni nie śmieli zadać.

W Niedzielę Miłosierdzia czyta się Ewangelię o tzw. niewiernym Tomaszu. Wiem, że ten fragment ewangeliczny zawiera słowa o odpuszczaniu i zatrzymaniu grzechów, które wprost pasują do refleksji nad Bożym Miłosierdziem, ale i dalsza część, ta po ośmiu dniach (po naszemu: po tygodniu), może rzucić sporo światła na rozumienie miłosierdzia.
Mianowicie Tomasz jest nazywany niewiernym. Uważam, że niesprawiedliwie. On był jednym z wierniejszych apostołów. To on chciał z Jezusem iść na śmierć (i zachęcał do tego innych), gdy udawali się w pobliże Jerozolimy do Betanii (por. J 11,16). Był na tyle blisko Jezusa, że zadawał mu pytania, których inni nie śmieli zadać, np. jak mieliby znać drogę, skoro nie wiedzą...? Takie pytanie "podważało" poprzedzające je stwierdzenie Mistrza (por. J 14,5).
Tomasz był odważny i był wierny. "Obrywa" mu się od Pana Jezusa za niedowiarstwo, za brak wiary. Nie chciał uwierzyć słowom apostołów o zmartwychwstaniu. Jest wierny, ale niewierzący.
Nie dostąpił błogosławieństwa, choć miał wyjątkową okazję przez swoją nieobecność tydzień wcześniej. Dlatego nawet, gdy składa pobożną deklarację i tak słyszy, że to inni są błogosławieni (ci, którzy nie wiedzieli, a uwierzyli).
Myślę, że to ważna obserwacja, zwłaszcza wobec polemik, jakie obecnie przetaczają się wokół miłosierdzia. Są to nieraz polemiki wewnątrzredakcyjne. Absolutnie nie chcę ich wyśmiewać. Ale Tomasz zwany Didymos pozwala nam chyba głębiej spojrzeć na to, co bywa postrzegane jako "skandal miłosierdzia" (żeby zacytować klasyka).
Czemu Tomasz nie uwierzył uczniom? Może nie mieściło mu się w głowie, że Mistrz pokazał się im, a jemu nie, choć taki wierny był. Takie oburzenie może utrudnić wiarę. Przecież nie był mniej wierny niż inni, a tu taki afront! Czy on jest gorszy niż inni apostołowie? Rozumie, że Pan objawił się najbliższym, by oni głosili Go rzeszom, ale dlaczego on nie miałby być wśród tych najbliższych, bezpośrednich, naocznych świadków?
To takie trochę "ekskluzywne" podejście. Dzieli na bliższych i dalszych, lepszych i mniej lepszych. To tylko krok od decydowania, kto zostanie dopuszczony do grona "ułaskawionych", a kto nie, czyli komu będą odpuszczone, a komu zatrzymane grzechy.
Przy takiej postawie trudno o miłosierne "zarządzanie" miłosierdziem. A przecież Zmartwychwstały właśnie takie zadanie powierza uczniom.
Polemika wokół miłosierdzia to m.in. spór o rolę grzechu. Na ile jest konieczny, by doznać łaski? Czy to musi być "felix culpa", czy nie? Tak było w dyskusji o niemalże ukamienowanej cudzołożnej niewieście z J 8,1-11. Mamy do czynienia z dylematem: Czy ktoś doznał miłosierdzia, bo uznał swój grzech, czy uznał swój grzech, bo doznał miłosierdzia?
W konkrecie Roku Jubileuszowego Miłosierdzia, który puka do naszych drzwi zwłaszcza falą uchodźców, trzeba to pytanie skonkretyzować. Jako "Polonia semper fidelis" z tym większym niepokojem powinniśmy się zapytać: pomagamy tylko tym, którzy już są "grzeczni" i wyrzekli się swojego podejrzanego dziedzictwa kulturowego, czy również pomagamy tym, których nasze miłosierdzie jeszcze nie skłoniło do życzliwego spojrzenia na "zgniły, chrześcijański Zachód"?
Tu potrzeba wiary, a nie tylko wierności, wiary w zmartwychwstanie, w przemianę, potrzeba zaufania, że Zmartwychwstały przychodzi też do tych, którzy "nie widzieli".
Tomasz swoją wierność wiąże z formalną bliskością. On jest "strażnikiem". On reprezentuje Mistrza. Skoro mam być wiernym strażnikiem, to czy mogę przyznawać się do moich słabości? Przecież powinienem dbać o autorytet.
Może dlatego są tacy, którym nie podoba się Franciszkowy autorytet zbudowany na autentyzmie, na przyznaniu się do grzechów, na szczerości? Ale jak być miłosiernym, skoro samemu nie doznało się miłosierdzia, skoro się go nie potrzebuje?
I tu chyba jest wskazówka do rozwiązania dylematu, co jest wcześniejsze: żal czy miłosierdzie? Ten, kto doznaje miłosierdzia, może dopiero potem żałować. Natomiast ten, kto "zarządza" miłosierdziem (jak uczniowie), powinien wcześniej żałować, a nie udawać zawsze wiernego.
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wierność a wiara i miłosierdzie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.