Za co ukarano kard. Gulbinowicza? Czyli brak transparentności w Kościele

Za co ukarano kard. Gulbinowicza? Czyli brak transparentności w Kościele
Tomasz Krzyżak / fot. W. Kompała

Do dziś nikt ze strony Kościoła nie pisnął więcej słowa. Nic zatem dziwnego, że Kościołowi wytyka się brak transparentności.

Mija miesiąc od czasu, gdy Nuncjatura Apostolska ogłosiła nałożenie na kard. Henryka Gulbinowicza sankcji dyscyplinarnych. W międzyczasie sędziwy hierarcha zmarł, pochowano go po cichu bez żadnych honorów w grobowcu rodzinnym na cmentarzu w Olsztynie. Głośna jest za to dysputa dotycząca powodów, dla których u schyłku życia hierarchę ukarano. Wiele osób chciałoby poznać nie tylko uzasadnienie sankcji, ale także przebieg procesu wyjaśniającego postawione kardynałowi zarzuty.

Nie ma w tych głosach nic zdrożnego. Kardynał Henryk Gulbinowicz zapisał się bowiem nie tylko w historii Kościoła w Polsce, ale także historii dolnośląskiego podziemia antykomunistycznego. Sam dwukrotnie otrzymał od Instytutu Pamięci Narodowej status osoby pokrzywdzonej przez komunistyczny reżim, a w uznaniu jego zasług udekorowano go Orderem Orła Białego. Tymczasem jako jedną z podstaw sankcji podaje się współpracę z Służbą Bezpieczeństwa. W kwestii zarzutu molestowania seksualnego podnosi się zaś to, że oskarżenie w stosunku do kardynała złożyła tylko jedna osoba.

DEON.PL POLECA

Zacznijmy od ustalenia co wiadomo. W maju 2019 r. wrocławski poeta Przemysław Kowalczyk, posługujący się pseudonimem Karol Chum napisał na Facebooku, że będąc uczniem Niższego Seminarium Duchownego w Legnicy (odpowiednik liceum) był przez Gulbinowicza molestowany seksualnie. Miał wówczas 15 lat. Kilka tygodni później mężczyzna złożył swoje wyjaśnienia w tej sprawie we wrocławskiej kurii, która rozpoczęła wstępne dochodzenie kanoniczne. Po jego zakończeniu materiały przekazano zaś do Kongregacji Nauki Wiary.

W lipcu tego roku prof. Rafał Łatka z IPN opublikował artykuł, w którym opisał rozmowy funkcjonariuszy SB z Gulbinowiczem. Najpierw, gdy w Białymstoku pełnił on funkcję administratora apostolskiego, potem gdy był już metropolitą wrocławskim. W swoich raportach funkcjonariusze zwracali uwagę na to, że Gulbinowicz prowadzi niemoralne życie i jest orientacji homoseksualnej. I choć nigdy nie wypowiedzieli swojego szantażu wprost, to można się domyślać, iż Gulbinowicz prowadził z nimi rozmowy bojąc się ujawnienia jego podwójnego życia.

6 listopada 2020 r. Nuncjatura Apostolska poinformowała, że „w wyniku przeprowadzonego dochodzenia w sprawie oskarżeń” oraz po „przeanalizowaniu innych zarzutów dotyczących przeszłości kardynała” otrzymał on zakaz uczestnictwa w jakichkolwiek uroczystościach i spotkaniach publicznych, zakaz używania insygniów biskupich, pozbawiono go również prawa do nabożeństwa pogrzebowego i pochówku w katedrze, nakazano także wpłatę na Fundację św. Józefa. Powody takiej decyzji podał jeszcze tego samego dnia na swoich stronach internetowych watykański portal Vaticannews.va (tylko w wersji włoskojęzycznej). W artykule napisano, że sankcje zostały nałożone za molestowanie seksualne, akty homoseksualne oraz współpracę z SB. Takie same informacje znalazły się kolejnego dnia na łamach „L’Osservatore Romano”.

I tyle. Do dziś nikt ze strony Kościoła – choć np. wiadomo, że dochodzenie na polecenie Watykanu prowadził kard. Kazimierz Nycz – nie pisnął więcej słowa. Obecny metropolita wrocławski, abp Józef Kupny w liście do diecezjan napisał, że przeprasza ofiary. Liczba mnoga sugeruje, że prócz Kowalczyka mogło być ich więcej. Na dodatek okazało się, że materiały opublikowane przez historyków, w których pojawia się wątek homoseksualizmu kardynała, były im znane wcześniej lecz je ocenzurowano. Ci sami historycy twierdzą przy tym, że hierarcha z SB nie współpracował – prowadził jedynie swoistą grę, a jego kontakty z funkcjonariuszami były niezgodne z linią kard. Stefana Wyszyńskiego.

Nic zatem dziwnego, że Kościołowi wytyka się brak transparentności. Osobiście jestem przekonany co do tego, że Stolica Apostolska miała mocne podstawy do nałożenia na kard. Gulbinowicza takich sankcji. Jako osoba orientująca się nieco w procedurach wiem, że poza procesem karnym oraz karno-administracyjnym Kongregacja Nauki Wiary ma prawo do nakładania sankcji także poza procesowo. Sięga się po to rozwiązania w sytuacji, gdy sprawy dotyczą np. osób w podeszłym wieku, sprawy są bulwersujące lecz uległy przedawnieniu. W takim procesie nie ma konieczności wysłuchiwania oskarżonego, wystarczy wyłącznie ocena zebranego materiału. Ja wiem. Ludzie nie.

Podczas ubiegłorocznego szczytu w Watykanie na temat molestowania seksualnego jednym z prelegentów był kard. Reinhard Marx, wówczas przewodniczący niemieckiego episkopatu, członek Rady Kardynałów przy Franciszku. Niemiecki purpurat swój referat poświęcił kwestii przejrzystości. Mówił m. in.: „Procedury administracyjne stają się przejrzyste wtedy, gdy da się zrozumieć oraz prześledzić, kto zrobił co, kiedy, dlaczego i po co oraz co zostało zdecydowane, odrzucone czy też wyznaczone do zrobienia. Wówczas osoby stykające się z taką transparentną administracją mają możliwość wskazania na popełnione w jej działaniach pomyłki i błędy, mają też szansę obrony przed tymi działaniami”.

Wypowiadając te słowa nie miał raczej na myśli casusu Gulbinowicza, ale widać, że pasują one do niego jak ulał. Kardynał Marx na koniec swojego wystąpienia zaproponował cztery kroki, które jego zdaniem powinny zostać podjęte natychmiast, by Kościół stał się bardziej przejrzysty. Zaproponował po pierwsze namysł nad tzw. sekretem papieskim, po drugie konieczność opracowania przejrzystych norm i zasad postępowań kościelnych, po trzecie publikację statystyk przypadków nadużyć „w największym możliwym zakresie”. I wreszcie po czwarte: publikację przypadków sądowych.  - Porządne postępowanie prawne służy ustaleniu prawdy i stanowi podstawę do wymierzenia kary właściwej popełnionemu wykroczeniu. Jednocześnie też służy ono utrzymaniu zaufania do instytucji i osób nią kierujących – tłumaczył kardynał. -  Wiszące w powietrzu wątpliwości co do właściwego przeprowadzenia procesów sądowych powodują wyłącznie szkody w reputacji i funkcjonowaniu organizacji. Kościół podlega tym samym prawidłom – dodawał.

Nic dodać, nic ująć. Na razie Kościół zrobił refleksję nad sekretem papieskim i w sprawach o molestowanie częściowo go uchylił. Warto, by zrobił kolejny krok. „Pójdźmy odważnie w tym kierunku!” – kończył swoje wystąpienie niemiecki hierarcha. Sprawa kardynała Gulbinowicza i towarzysząca jej w Polsce dyskusja są namacalnym dowodem na to, że innej drogi nie ma. Kościół we wszystkich sprawach – nie tylko tych dotyczących molestowania seksualnego – musi być przejrzysty.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
bp Piotr Jarecki, Tomasz Krzyżak

Czy Polska jest ziemią bez proroków?

Odważna, szczera i poruszająca rozmowa dziennikarza „Rzeczpospolitej” Tomasza Krzyżaka z biskupem Piotrem Jareckim. Nie tylko o polityce i relacjach państwo–Kościół, ale też o niespełnionych ambicjach, samotności i problemach księży.

...

Skomentuj artykuł

Za co ukarano kard. Gulbinowicza? Czyli brak transparentności w Kościele
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.