Zapomniany i przemilczany dokument Franciszka
Święty Franciszek, którego wspomnienie liturgiczne przypadało kilka dni temu, pozostaje świętym, który inspiruje wielu ludzi na całym świecie. Nie tylko wśród wierzących Kościoła katolickiego. Udział w przebudzeniu duchowości franciszkańskiej ma zapewne i Franciszek, papież.
Co wydarzyło się w życiu Biedaczyny z Asyżu, że zdecydował się na tak radykalne naśladowanie Jezusa Chrystusa, że przez wielu zostaje uznany za najdoskonalsze wcielenie ideału Ewangelii w historii chrześcijaństwa?
Krótko przed śmiercią św. Franciszek dyktuje swój Testament. I rozpoczyna go wyznaniem: "Mnie, bratu Franciszkowi, Pan dał tak rozpocząć życie pokuty: gdy byłem w grzechach, widok trędowatych wydawał mi się bardzo przykry. I Pan sam wprowadził mnie między nich i okazywałem im miłosierdzie. I kiedy odchodziłem od nich, to, co wydawało mi się gorzkie, zmieniło mi się w słodycz duszy i ciała; i potem nie czekając długo, porzuciłem świat".
To wydaje się fundamentalnym doświadczeniem św. Franciszka. Spotkanie z trędowatym. Spotkanie z kimś, kto w ówczesnym społeczeństwie znajdował się na absolutnych peryferiach. Wykluczony ze społeczności.
Zdumiewa, że spotkanie z kimś takim wyznacza styl życia Franciszka. On nazywa to nawróceniem. Nawraca się po spotkaniu z wykluczonym, po spotkaniu z człowiekiem peryferii.
To być może stanowi punkt zaczepienia z naszą epoką. Zapytajmy o współczesnych trędowatych, wykluczonych? O współczesne peryferie? To ulubiony termin papieża Franciszka, który Kościół posyła właśnie ku peryferiom!
Te peryferie trzeba oczywiście zdefiniować. I należy pamiętać, że peryferie Kościoła nie pokrywają się z peryferiami świata! Nadto należy być świadomym, że Kościół jest z peryferii. Począł się na peryferiach. To prawda, że w chrześcijańskiej Europie (czym nas zmylił) Kościół zechciał stanąć w centrum miasta, jako jedyne źródło sensu i interpretacji ludzkiej egzystencji. Zapominając przy tym o swoim początku z peryferii. Wszystkim pielgrzymom odwiedzającym Rzym sugeruję wypicie kawy w Caffè San Pietro w pobliżu placu Świętego Piotra. Na jednej ze ścian tej kawiarenki znaleźć można osiemnastowieczną rycinę Rzymu (wydaje się, że to modelowe miasto zachodniego chrześcijaństwa). Dwie najważniejsze świątynie Rzymu: św. Jana na Lateranie i św. Piotra na Watykanie znajdują się na peryferiach tegoż miasta! One nie są ulokowane w centrum, z tą pretensją decydowania o wszystkim!
Kto dzisiaj znajduje się na peryferiach wspólnoty Kościoła? Wydaje się, że trzeba byłoby wymienić trzy kategorie osób: rozwiedzionych żyjących w związkach niesakramentalnych; ochrzczonych, którzy żyją w związkach nieformalnych, oraz homoseksualistów. To są peryferie Kościoła! Wypchnięci poza Kościół. Każdej z tych kategorii należałoby poświęcić wiele uwagi. Pomocą mogłoby być uważne studium Amoris laetitia. Z przykrością trzeba wyznać, że to dokument w polskim Kościele kontestowany. Co sprawia, że wokół adhortacji papieża Franciszka nie toczy się w polskim Kościele żadna dysputa duszpasterska i teologiczna. Dokument pominięty i przemilczany.
Nieco inaczej wyglądają peryferie świata, społeczeństwa. Wydaje się, że tutaj trzeba wspomnieć o dwóch kategoriach osób: to niewątpliwie uchodźcy, którzy najechali nasz zachodni świat i postrzegani są jako realne zagrożenie, oraz osoby starsze, które są poddane logice odrzucenia.
Spotkanie, z którą z tych kategorii osób wywoła duszpasterskie nawrócenie Kościoła w Polsce?
ks. Adam Błyszcz CR - kapłan w zakonie zmartwychwstańców. Od września mieszka i pracuje w Tivoli
Skomentuj artykuł