Zmartwychwstały, Pchła i jednoręki perkusista
Trzęsienie ziemi, które 19 września 1985 roku nawiedziło miasto Meksyk, spowodowało śmierć tysięcy osób i ogromne zniszczenia. Wielu żywych pozostało pod zawalonymi budynkami. Akcja ratunkowa miała swoich bohaterów. Jednym z nich był Marcos, którego znajomi nazywali Pchła (La Pulga). Ze względu na swój bardzo niski wzrost i filigranową posturę, był w stanie przecisnąć się przez szczeliny, w które nikt inny nie mógł się wcisnąć. Dotarł do wielu uwięzionych, ratując życie 27 osobom.
Jezus przechodzi szczególną drogę do Zmartwychwstania. Staje się bezbronny, oddaje się w ręce ludzi. Ci będą Go dręczyć, torturować, poniżać, a w końcu zabiją. Idąc na Golgotę, Jezus w oczach żołnierzy czy zgromadzonej gawiedzi najmniejszym z najmniejszych. Z perspektywy tego świata ponosi dotkliwą klęskę. W takich zadziwiających okolicznościach dokonuje się Zmartwychwstanie. Porażka zamienia się w zwycięstwo. Jezus przyjmuje wszelką słabość człowieka, żeby odrodzić całą ludzkość.
Bóg wybiera to, co słabe, żeby pokazać swoją moc (por. 1 Kor 1, 27). Przemienia słabość w siłę. Zamiast uczynić z człowieka siłacza, uczy go jak przemienić pozorną słabość. Możemy jedynie zgadywać jak czuł się Marcos z Meksyku przez całe swoje życie. Najniższy, najmniejszy - po prostu Pchła. Możliwe, że nie raz złościł się na los i po cichu zazdrościł bardziej postawnym i przystojnym kolegom. Być może wyrzucał Bogu, że nie obdarzył go przynajmniej przeciętnym wzrostem i szerokimi ramionami. Kto jednak spodziewał się, że w sytuacji krytycznej, kiedy szybko trzeba ratować życie ludzkie, te niedoskonałości okażą się bezcennym skarbem. To, co mogło być powodem kompleksów, okazało się darem i błogosławieństwem. Podobnie Jezus w mistrzowski sposób zmienia niedomagania człowieka w lekcję, która może przynieść duchowy pożytek. Buduje Swój Kościół od początku opierając się na ludziach, którzy pozornie są słabi. Nie stają się bardziej pewni siebie po Zmartwychwstaniu, czego przykładem choćby Szymon Piotr. Zadufany w sobie zapewniał, że nigdy się nie wyprze Jezusa, później z pokorą wyznaje mu miłość nad Morzem Tyberiadzkim (J 21, 15-19). Trudne doświadczenie porażki i rozczarowanie sobą pomaga Piotrowi zaufać nie swojej sile charakteru, ale samemu Jezusowi.
W znanej metaforze relacji Stwórcy i Stworzenia, ci połączeni są duchową liną. Ciężko grzesząc, człowiek zrywa przyjaźń z Bogiem, przecina sznur. Sakrament pojednania jest okazją dla Miłosiernego, by związać dwa końce liny, która ze względu na węzeł staje się nieco krótsza! W logice miłości Jezusa doświadczenie upadku i szczerego pojednania, może przybliżyć do Boga. Piotr po zaparciu się swojego Mistrza i doświadczeniu spotkania z Jego przebaczeniem, jest bardziej dojrzały duchowo, bo zna swoją kruchość i moc Jezusa. To nie on jest duchowym siłaczem, ale mocny jest Bóg, który bardziej może działać w jego pokornym sercu.
Dziewięć miesięcy wcześniej niż wspomniane trzęsienie ziemi w Meksyku, 31 grudnia 1984 roku, miał miejsce poważny wypadek samochodowy. W drodze na zabawę sylwestrową, organizowaną w rodzinnym domu w Sheffield, w środkowej Anglii, rozbił się samochód perkusisty rockowego zespołu Def Leppard, Ricka Allena. Najbardziej ucierpiała jego lewa ręka, którą zdecydowano się amputować. Wszystko wskazywało na to, że kariera załamała się bezpowrotnie. Koledzy z zespołu pozostali jednak solidarni z rannym Allenem, wspierając go w rekonwalescencji. Skonstruowano też dla niego specjalną, sterowana elektronicznie perkusja, na której może grać jedną ręką i dwiema stopami! Następna płyta Def Leppard, "Hysteria," okazała się być jedną z najlepiej sprzedających się wydawnictw lat osiemdziesiątych, a kolejne przeboje trafiły na pierwsze miejsca list przebojów na całym świecie (w Polsce ballada "Love Bites" utrzymywała się na Liście Przebojów Programu Trzeciego przez 36 tygodni). Jednoręki perkusista staje się najbardziej rozpoznawalnym członkiem zespołu, a jego hart ducha i uśmiech są znakiem nadziei dla wielu, którzy doświadczają swoich ograniczeń.
Pokusa stania się siłaczem dla Jezusa jest ogromna. Chrystus potrzebuje jednak człowieka otwartego na Bożego Ducha, a nie mocarza, zapatrzonego w swoje możliwości. Mistrz z Nazaretu idzie drogą słabości, odrzucenia i pozornej porażki Golgoty. Każdego z nas zaprasza do poniesienia swojego krzyża. Nie ma zmartwychwstania bez krzyża. Nie ma nowego życia w Duchu, jeśli nie obumrze się wcześniej i nie narodzi się na nowo. Ten, kto zaufa, doświadczy tego, że jego słabość stanie się siłą.
W pliku dźwiękowym inne podejście do tematu słabości i siły. To utwór napisany i nagrany wiele lat temu, jeszcze przed moimi święceniami kapłańskimi. Może też będzie dla kogoś inspirujący.
[-01-trinity_01_-_piotr_kropisz_-_slabosc_sila.mp3-]
Refleksja jest drugą częścią cyklu "Niekończąca się Wielkanoc", który co tydzień, przez cały okres wielkanocny, pojawiać się będzie na DEON.pl i jest przygotowaniem do uroczystości Zesłania Ducha Świętego, pięćdziesiąt dni po Wielkanocy. Pierwsza tu.
Skomentuj artykuł