Zostawcie w spokoju dzieci przychodzące do kościoła

Fot. depositphotos.com

Za nami prawie dwa tygodnie wakacji. Czas urlopów, odpoczynku - wiadomo, prawda? Dzieci na zakończenie roku szkolnego usłyszały w wielu polskich kościołach słowa: „pamiętajcie, że od Boga i niedzielnej mszy wakacji nie ma!”, po czym wybrzmiało kolejne ogłoszenie, że msze dla dzieci wrócą w niedzielny grafik we wrześniu.

Nie jestem zwolenniczką upraszczania liturgii. Raczej dążę ku temu, by moje dzieci dorastały do niej, a nie by liturgia była infantylizowana i spłycana ze względu na ich obecność. Jednak brak mszy dedykowanej dla najmłodszych parafian rodzi duży dyskomfort - u rodziców.

„Z takim dzieckiem to na plac zabaw, a nie do kościoła” - usłyszał od siedzącego obok człowieka pewien tata, którego syn nie potrafił godzinę stać na baczność (mimo, że malec był bardzo cicho). Choć ów tata stał z tyłu, bo wiedział, że jego szkrab lubi tuptać i że choćby bardzo chciał - nie da rady stać bez ruchu, to problem zrobił się patowy…

Owszem - można odpowiedzieć zwracającemu uwagę: „idź sobie pan do przodu, jak dzieci z tyłu przeszkadzają”. Jednak wiem z autopsji, że to nic nie da. Niestety.

DEON.PL POLECA

Jeden z moich synów, nazywany przez lekarzy ogólnie „dzieckiem nienormatywnym” jest nadwrażliwy na bodźce. Siada więc w kościele w pierwszej ławce, bo tam tych bodźców jest wbrew pozorom dużo mniej. Nie ma z tym problemu na mszy dla dzieci, bo one z założenia są przeznaczone dla najmniejszych i jest jakaś tolerancja np. na to, że dziecko się buja, albo tuli, albo siedzi gdy inni stoją. Wakacje są jednak dla nas czasem udręki.

Nie jestem w stanie zliczyć ile razy starsze, bardzo mało życzliwe panie, zwracały się do nas ze słowami: taki duży, a zachować się nie umie; taki duży, a do mamusi się tuli; z takim dzieckiem to trzeba w domu siedzieć; a co ty taki wystraszony, dzikus jakiś, itd…

Najbardziej przykre jest to, że mój syn słyszał już podobne słowa tak wiele razy, że przestał na nie jakkolwiek reagować. I choć jego niepełnosprawności nie widać na pierwszy rzut oka, to tam gdzie tłok, zapachy (kadzidło, perfumy, duszność), dużo światła i hałas - tam będzie się tulił, będzie się wiercił, a ja jako jego mama będę mu na to pozwalać. Nawet jeśli komuś obok się to nie podoba.

Problemy mojego syna otworzyły przede mną niejedne drzwi. I wiele serc. Kiedy wspominam czasem innym rodzicom o naszych trudnościach, mówią o swoich własnych. Społeczeństwo szybciej zaakceptuje szczekającego pod oknem psa, niż krzyczące pod oknem dziecko. Niestety, nadal siedzi w nas gdzieś rys czarnej pedagogiki, gdzie dziecko ma być bezwzględnie posłuszne, stać na baczność, kłaniać się nisko i uśmiechać, gdy ktoś z boku sobie tego życzy. Najlepiej gdyby było niewidzialne, gdy sobie tego zażyczymy i widoczne wtedy, gdy chcemy się nim pochwalić. Nic poza tym.

Należy uczyć dzieci odpowiednich zachowań, szacunku do miejsc, czasu liturgii i do drugiego człowieka. Z tym moje dzieci nie miały nigdy większego problemu. Problemem byli ludzie, którzy oczekiwali, że dziecko przestanie być dzieckiem. Ludzie, którzy patrząc przez pryzmat swoich oczekiwań, nie spojrzeli na tego małego człowieka jak na kogoś kto ma wielkie pragnienia, ale może i mieć pewne ograniczenia.

Marzy mi się by w polskich kościołach obok ogłoszenia o zawieszeniu mszy dla dzieci na czas wakacji, ogłoszono komunikat „dzieci tu będą, one są ważne, zostawcie je w spokoju, niech się modlą po swojemu”. Czy się doczekam? Wątpię.

Dziś patrzę na obce dzieci w kościele z dużą wyrozumiałością, a gdy któreś przeszkadza mi swoim zachowaniem - przesiadam się w inne miejsce. Dziś wiem, że rodzice często dostają kopniak za kopniakiem, starając się jak mogą dbać o rozwój duchowy dziecka, nie naruszając przestrzeni sacrum innych.

Popatrzmy na rodziców z wyrozumiałością, a na dzieci z dystansem. Popatrzmy na nie tak jak patrzył Jezus, który nie zabraniał im do siebie przychodzić, ale brał je w ramiona i tulił. Lekcja dla nas – czas start!

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zostawcie w spokoju dzieci przychodzące do kościoła
Komentarze (24)
JO
Jan Ops
4 września 2023, 08:39
Ja w ogóle nie rozumiem obecności małych dzieci na Mszy św. Pisze to jako ojciec 3 dorosłych już dzieci. Przez ponad 10 lat chodziliśmy z żoną na niedzielne msze osobno- gdy jedno z nas było w kościele drugie zostawało z najmłodszym dzieckiem. Dzieci zabierane były do Kościoła dopiero w momencie gdy były w stanie ogarnąć o co chodzi we Mszy i przede wszystkim gdy były w stanie spędzić tę godzinę w jako takim skupieniu. Zapewniam, że nie zaszkodziło to ani ich edukacji religijnej, ani prowadzeniu chrześcijańskiego życia w dorosłości. Sądzę nawet, że zabieranie dzieci "nie używających jeszcze w pełni rozumu" na Msze może tylko zaszkodzić, ponieważ nie dostaje one sygnału, że Kościół jest miejscem wyjątkowym, innym niż plac zabaw. dom etc. Czy zatem dzieci nie powinno się prowadzić do kościoła? Ależ oczywiście, że tak! Jednakże kościoły, na całe szczęście dostępne są także poza godzinami mszy i nabożeństw.
IK
~Iwona K
12 lipca 2022, 00:24
Ja tylko nie kumam jednej rzeczy: po co rodzice ciągną swoje 3-4 letnie 'bombelki' na mszę o godzinie 20.00??!! Takie dziecko o tej porze jest już zwyczajnie zmęczone i można sobie pęknąć a nie je uspokoić. Ostatnio poszłam u siebie w parafii na mszę o 20.00 właśnie po to, żeby uniknąć biegających i krzyczących 'bombelków' i ich nieporadnych rodziców. No myślałam, że wstanę i coś powiem tym rodzicom - dzieci tak się darły, że chwilami księdza nie było słychać.... Nie winię tu dzieci, bo w końcu to tylko dzieci, ale bezmyślnych rodziców, którzy o takiej porze zabierają je na mszę. Ani to dziecko coś rozumie, ani coś wynosi... Jeśli miałoby się czegoś nauczyć np. szacunku do miejsca świętego to rodzice powinni jakkolwiek reagować na to, co robią ich pociechy. Tak samo jak jestem za nie zawieszaniem mszy dziecięcych, tak samo marzy mi się, aby była msza taka bez udziału dzieci, które nie przyjęły jeszcze I Komunii, bez biegających i wrzeszczących 'bombelków'.
MR
~Maria Rybicka
11 lipca 2022, 16:40
Jestem matką 5 dzieci. Najmłodsze trzymałam w kosciele na kolanach, pozostałe były przy mnie( dopóki chłopcy nie zostali ministrantami). Wiedziały, że kosciół to cos poważnego i świetego, że trzeba być spokojnym i nie mozna biegać jak po podwórku. Gdyu ktores się zapominało, zostawało zaraz upomniane( skutecznie). Te wymogi uczyły ich skupienia i ;liczenia sie z innymi. Dzieci czują, gdy rodzice sami traktują kościół jako miejsce świete i pełne powagi. Patrząc na niektóre "bachory" w kosciele mam wrażenie, ze rodzice są dumni z ich wyczynów, z tego, które pozwoli sobie na więcej. Taka jest prawda. Udział w mszy św. dziecięcej, co sie czasem zdarza( głupawe kazania, chichoty wśród rodziców, gdy odpowiedzi dzieci są idiotyczne, infantylizowana liturgia i wybryki dzieci) traktuje jako pokutę.
AM
~Alicja M.M.
11 lipca 2022, 21:33
Ale myślała Pani o tym, że to wrażenie może być błędne? Ile wysiłku, opanowania własnej frustracji może się kryć za spokojem rodziców, odbieranym z zewnątrz jako zadowolenie z zachowania dzieci? Nie mowie, że tak jest zawsze, ale wiem (a nie tylko „mam wrażenie”), że tak bywa. A świadomość, że dziecko jest dla kogoś (i to kogoś z współuczestników liturgii!) „bachorem”, może rodzić gorycz… Przezwyciężenie w sobie takiej goryczy bywa też niezłą pokutą, szkołą miłości, nadziei i wiary.
AN
~Alicja Nowak
11 lipca 2022, 09:04
Moje dziecko jest już dorosłe, ale gdy spotykam w kościele rozbrykane dzieci modlę się do Maryi, żeby je utuliła. Zazwyczaj pomaga. Gdyby tak wszyscy obecni to robili świat byłby lepszy.
MZ
Małgorzata Zdunek
9 lipca 2022, 13:33
Ja nigdy nie winię dzieci. Dzieci są też czasem przemęczone lub zamęczone rygorem, nakazami i zakazami. Widzę też ( czego wcześniej nie było a mam już 50 lat) pretensjonalne nie reagujące na proste potrzeby dziecka lub agresywne matki. Dziecko któremu nie da się pobiegać i pobawić tak jak chce i kiedy chce jest pobudzone, niespokojne- źle się czuje. Tak samo jest jak dziecko ciągle jest z dala od matki czy rodziców - widziałam odepchnięcie dziecka i ukaranie za to chciało się trochę przutulić do matki swojej
MM
~Marek Migas
9 lipca 2022, 10:09
Postulowałem już bezskutecznie w naszej parafii by w wakacje zawieszać inną Mszę Świętą, a pozostawić tę dla rodziców z dziećmi. Większość rodziców pójdzie osobno do kościoła, by nie zabierać dziecka na "zwykłą" Mszę Świętą i nie narażać innych uczestników na rozproszenia wynikające z naturalnych dziecięcych zachowań. Co stoi w sprzeczności z wezwaniem "Nie ma wakacji od Boga..."
KM
~Karolina Mika
9 lipca 2022, 09:40
A ja mam obrazek z ostatniej Mszy dla dzieci taki-dziewczynka przez cala Msze biega i kręci piruety na przedzie kościoła przed ołtarzem. Wiek ok. 6 lat. Potem przed podniesieniem żeby uspokoić swoja pociechę mama, która nie reagowała na bieganie krecenie i inne zabawy daje dziewczynce...kabanosa! Podkreślam ze było to juz dziecko w wieku okolo 6 lat. Nie maluszek. Wiec starsze panie zwracające uwagę to jedno ale rodzice nie uczący szacunku do miejsca to drugie.
AN
Arianna niedzielska
9 lipca 2022, 04:21
Pamietam jako dziecko 6 letnie siedzialam przed oltarzem Matko Bozej i biegalam od Bozej Mamy do mojej mamy, by jej powiedziec "cos waznego". Nie krzyczalam, po prostu biegalam jak to dziecko. Jak mnie jakas zrugala starsza kobieta to do tej chwili pamietam. Jako dziecko nie wiedzialam co robie zle, wiedzialam, ze nie mozna mowic na glos, wiec siedzialam cicho. Dalej ta wscieklosc w oczach tej starszej Pani pamietam. Ahhhh !!!!
LK
~LECHO KSIĄDZ
9 lipca 2022, 00:26
JEZUS DZIECI BŁOGOSŁAWIŁ. NAUCZAŁ DOROSŁYCH. 10 LAT SŁUCHANIA KAZAŃ DLA DZIECI DOPROWADZI CIĘ DO... NO WŁAŚNIE. DO CZEGO? DZIECI ZOSTAW W DOMU.IDŹ NA MSZĘ ŚW. I SIĘ MÓDL. SŁUCHAJ SŁOWA, PRZYJMIJ BŁOGOSŁAWIEŃSTWO.
PB
~Paula B.
10 lipca 2022, 22:05
Żeby Jezus dzieci błogosławił, to je do Niego najpierw PRZYPROWADZANO... I co On na to? Powiedział chyba jasno "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie." Nic tam nie było chyba o zostawianiu ich w domu?
ML
~Matylda Lipa
13 lipca 2022, 17:44
Jezus mówiłndo ludu proste kazania, pełne obrazów z życia wziętych. Przypowieści to właśnie proste opowieści, z symbolami znanymi słuchającym, przekazujące ważne tresci.
TL
Teresa L.
9 lipca 2022, 00:12
Jako mama trójki, dwójka z nietypowym rozwojem potwierdzonym odpowiednią diagnozą, często zastanawiam się, gdzie jest granica, na co pozwolić, a na co nie. Czy chodzenie wokół klęcznika przy ołtarzu bocznym jest ok? A wchodzenie na podwyższenie tego ołtarza? A wychodzenie na środek? A podnoszenie sukienki (ciagle i ciagle). A może od razu wymagać siedzenia i w połowie wyjść? Pewnik jest jeden: im więcej upominam tym więcej trudnych zachowań. Wiec wole zaakceptować to chodzenie wokół ołtarza bocznego niż łazić i upominać. Choć czasem nie mam w sobie jasności. Walczy we mnie lęk, że za dużo pozwalam i co powiedzą inni i przecież mogłabym jednak bardziej wymagać z pragnieniem wyrozumiałości do dziecięcej percepcji rzeczywistości.
KP
Karolina piet
8 lipca 2022, 21:48
Ja nie wiem jak wychowam ale co tydzień jestem w kościele z synem. W biblia pisze ze rodzice którzy nie będą przybliżam ich do Boga to spotka wielka kara. Takim by było gdyby związać kamie do szyji i wrzucić do morza.
M*
Monika * Monika
8 lipca 2022, 11:40
Pani Magdaleno, a co z dziećmi, łagodnie mówiąc, rozpieszczonymi? Których rodzice w ogóle nie zwracają uwagi na innych ludzi? Które krzyczą bo chcą (a nie muszą), chodzą ubłoconymi butami po klęcznikach i nikt im nie zwraca uwagi? Trzeba podkreślić, że te uwagi otoczenia nie wzięły się z sufitu. Wiele razy w kościele przeszkadzają nie dzieci z problemami, ale dzieci po prostu absolutnie nieokiełznane przez rodziców.
M*
Monika * Monika
8 lipca 2022, 17:56
żeby było jasne: nie jestem przeciwko dzieciom, sama swoje do kościoła prowadzałam. Mówię o tych nielicznych, jednak bardzo denerwujących przypadkach, kiedy jesteśmy bezradni: bo nie wypada, bo to rodzice powinni zwrócić uwagę, bo przeczekam, bo się przesiądę. Kościół jest dla wszystkich i ja nie powinnam musieć się przesiadać, bo ktoś nie umie - a właściwie nie chce - ogarnąć swojej pociechy. Moje uwagi dotyczą tylko i wyłącznie dzieci "rozbrykanych", bez innych problemów.
MU
~Magdalena Urbańska
8 lipca 2022, 19:55
Napisałam już w samym tekście;) cytat: "Należy uczyć dzieci odpowiednich zachowań, szacunku do miejsc, czasu liturgii i do drugiego człowieka. Z tym moje dzieci nie miały nigdy większego problemu ". Nie rozwodziłam się bardziej, bo ten tekst nie dotyczy nieodpowiedzialnych rodziców, dotyka innej tematyki, więc skupiłam się na czymś innym, sygnalizując tylko pewne oczywistości. Pozdrawiam! Magda Urbańska
JP
~Ja pytam
9 lipca 2022, 10:05
I dlatego pretensje potem są do dzieci za to że tulą się (w ciszy) do rodziców? No to w sumie po co się trudzić, żeby dziecko nie krzyczało w kościele, skoro nawet jeśli będzie cicho to i tak będzie przeszkadzać? Skoro uwagi i pretensje są tak czy siak to po co się wysilać i uciszać dziecko?
MF
~Magdalena Funk
8 lipca 2022, 10:30
Mając 4 dzieci, 9 lat przeróżnych doświadczeń z dziećmi w kościele, podpisuję się całym sercem pod tymi słowami. Na całe szczęście, są parafie bardzo odporne na dziecięce wybryki
AM
~Alicja M.M.
8 lipca 2022, 10:23
Z mojego prywatnego doświadczenia: miejsca, w których ta wyrozumiałość uczestników liturgii wobec dziecięcej natury jest większa, są też bardziej rozmodlone, przez co stwarzają też lepsze warunki do modlitwy (bo przecież „niesie nas” także modlitwa innych). Doceniam fakt, że znam takie miejsca (choć problem mnie już nie dotyczy) i życzę innym ich odnalezienia.
WG
~Witold Gedymin
8 lipca 2022, 09:44
przed laty, widząc dziecko biegnące środkiem kościoła, pomyślałem, że ono jest bardziej w domu Ojca niż kilka setek innych osób pogrążonych w "głębokiej" modlitwie
TB
~Tak było
10 lipca 2022, 20:55
Może to dziecko było w domu ojca, a ci stojący na baczność w ciszy w domu tyrana/klawisza? Zna ktoś kochającego ojca, który wymaga od dziecka, aby w ciszy stało w ciszy, lub na rozkaz klęczało w ciszy lub śpiewało odpowiednią formułkę? A potem słyszę księży, który mówią jaki to ogrom miłości ojca powinnam odczuwać na mszy, a ja (zwłaszcza jako dziecko) odczuwałam na mszy tylko nudę, bolące nogi i niecierpliwe oczekiwanie aż msza się wreszcie skończy.
WC
~Wojciech Chajec
15 lipca 2022, 13:05
Skąd wiadomo, że to dziecko cokolwiek wie o tym Ojcu? Czy odróżnia kościół od placu zabaw?
PB
~Paula B.
8 lipca 2022, 09:41
Pisze Pani o skutkach tzw. czarnej pedagogiki, ale trzeba też zauważyć, że aktualne trendy lansowane przez kolejne pokolenie młodych ludzi też nie są przyjazne dzieciom : restauracje bez dzieci, hotele bez dzieci, wesela bez dzieci, ciągłe napiętnowanie dzieci w przestrzeni publicznej, które w wakacje się nasila. Psy w restauracjach są już normą, a dzieci w niektórych miejscach są po prostu wykluczane. Oczywiście rodzice powinni dbać o to, żeby ich pociechy nie zakłócały innym ludziom wypoczynku czy posiłku, ale krytyka wydaje się coraz bardziej nieadekwatna, a przestrzeżenie bez dzieci w wielu przypadkach są po prostu wykluczaniem części społeczeństwa.