Siostra Olech: komu ma się poskarżyć zakonnica zgwałcona przez księdza?
Wykorzystywanie seksualne "to nie jest sprawa, która pojawiła się dopiero w dzisiejszych czasach" - mówi s. Joanna Olech. "W zakonach zawsze zdarzały się takie zjawiska. Są też i dzisiaj".
W rozmowie z "Przewodnikiem Katolickim" s. Olech odpowiada na pytania o problem nadużyć seksualnych w zakonach. "To temat wstydliwy i trudny. Gdzie taka zakonnica gwałcona przez księdza ma pójść, komu się poskarżyć?" - zwraca uwagę s. Olech.
"Sama jako przełożona generalna, poszłam w pewnej sprawie do przełożonego człowieka, który skrzywdził naszą siostrę. Oczywiście otrzymałam wyrazy współczucia i na tym się skończyło" - opisuje.
Podkreśla, że obecnie się to zmienia ze względu na zmianę w mentalności oraz to, że jest więcej odwagi, lecz "przez całe dziesiątki lat sprawy trudne starano się ukrywać możliwie głęboko". W nagłośnieniu problemu pomógł również papież Franciszek, który poprosił o rozpoczęcie w Kościele kwerendy na temat skali tego zjawiska. Niestety do Polski, póki co kwestionariusz nie dotarł.
"Dowiedziałyśmy się o nim dopiero po kilku miesiącach, więc sądzę, że z Polski żadnych odpowiedzi na ten temat nie było" - ujawnia s. Olech, która twierdzi, że nadużycia seksualne się zdarzały od dawna, ale zgłoszenia natrafiały na trudności. Należy do nich na przykład brak zaufania do przełożonych. Brakuje również dokumentów, które umożliwiałyby ocenę nadużyć wynikających z władzy.
"To jest bardzo trudny temat dla młodej kobiety i zakonnicy. Nie zawsze ma do kogo pójść. Nie zawsze też ma przekonanie, że zostanie wysłuchana. Myślę, że wiele takich faktów pozostaje bolesną tajemnicą samej zainteresowanej" - ocenia s. Olech, lecz zaznacza, że Konferencja Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce stara się nawiązywać kontakty z osobami, które mogą pomóc, a duża liczba sióstr odbywa kursy w Centrum Ochrony Dziecka.
Siostra Olech jest jednak przeciwna przedstawieniom wizji życia zakonnego jako sprowadzonego do przypadków nadużyć i uważa, że to "nie jest uczciwe".
"To nie jest kwestia wyłącznie struktur (...), ale przede wszystkim kwestia ludzi i atmosfery, która panuje we wspólnocie" - zaznacza s. Olech. Obecnie w ramach formacji nowicjuszek jest uwzględniane wyuczenie reagowania w przypadkach nadużyć. "W formacji kładzie się nacisk na to, że klasztor jest wspólnotą, w której chcemy razem kochać Pana Boga i służyć innym. Jeżeli to nam nie wychodzi, albo coś nas niepokoi, to istnieje nie tylko prawo, ale i obowiązek to zgłosić" - informuje zakonnica.
"Nie wiem, czy da się oczyścić Kościół. Wiem za to, że ludzie i Kościół oczekują ode mnie osobiście, żebym na miarę swoich słabych i grzesznych możliwości starała się żyć zgodnie z moim powołaniem" - podkreśla s. Olech i dodaje, że kluczowe są w tym dwie rzeczy: "To, żebym pozwalała Bogu mnie korygować i oczyszczać oraz to, bym otwierała się na ludzi. Wszystkich ludzi. Niezależnie od wyznania, orientacji czy narodowości. Podstawowa jest wierność Ewangelii, kontakt z drugim człowiekiem i świadomość tego, że jesteśmy sobie potrzebni".
***
Skomentuj artykuł