Kościół przeciwny protestom w Paragwaju
Ponad tysiąc osób zebrało się w nocy z 31 marca na 1 kwietnia przed siedzibą paragwajskiego Kongresu w stolicy kraju - Asunción.
Demonstrowali oni przeciw planowanym przez rząd zmianom w konstytucji, określanym przez nich jako "parlamentarny zamach stanu". Chodzi o umożliwienie ponownego wyboru obecnego prezydenta Horacio Cartesa na drugą kadencję, na czym bardzo mu zależy. Miejscowi biskupi wezwali ludność do zachowania spokoju a władze do wycofania się z zamierzeń ustawodawczych.
Przewidując taki rozwój wydarzeń episkopat już wcześniej w liście do władz wskazał, iż proponowane przez nie rozwiązanie "tworzy niepotrzebne napięcie i polaryzację społeczną, która, jeśli się nią odpowiednio nie zajmie, może doprowadzić do przemocy". Obecnie hierarchowie wydali jeszcze jedno, specjalne oświadczenie, w którym apelują zarówno do ludu, jak i do rządu, o pokojowe postępowanie i szukanie dialogu. Zachęcają ponadto polityków, aby ci "odzyskali społeczne zaufanie poprzez konkretne gesty".
W casie najnowszych manifestacji ich uczestnicy przerwali metalowe bariery ustawione przez policję przed budynkiem Kongresu, wdarli się do środka i tam podpalili część pomieszczeń. Według ostatnich doniesień dotychczas w wyniku zamieszek zginęła dotychczas jedna osoba a kilkadziesiąt odniosło rany: politycy, demonstranci i policjanci. minister spraw wewnętrznych Paragwaju - Miguel Tadeo Rojas oświadczył, że siły porządkowe musiały interweniować przy użyciu działek wodnych pocisków gumowych, aby rozproszyć tłumy.
Konstytucja kraju, uchwalona w 1992, po 35 latach dyktatury, ogranicza mandat prezydenta do jednej 5-letniej kadencji. Obecny szef państwa, którego urzędowanie kończy się w przyszłym roku, próbuje przedłużyć swój mandat, proponując poprawkę, która by to umożliwiła.
Skomentuj artykuł