"Panie, Ty wiesz, że ręce innych ludzi, których nie są oblane olejem, są często spracowane, zniszczone przez smary, oleje, tusze, alkohol, papierosy, żyletki, sznury, młotki i wiele innych czynników, o których mi się nawet nie śniło. Ty wiesz Panie, ile na nich krwi, potu i innych wydzielin, ale przecież tak ludzkich. Ty je znasz, nie wierzę Panie, że brzydzisz się tym, co jest takie Twoje, bo od Boga pochodzące" - pisze w liście do Jezusa Grzegorz Kramer SJ.
Na swoim profilu facebookowym Grzegorz Kramer SJ napisał poruszający list do Jezusa. Do refleksji zachęcił go plakat akcji "STOP Komunii na rękę", który kolejny raz minął w mieście:
Panie Jezu, ja tak dziś do Ciebie publicznie chcę się zwrócić.
Wiesz, przejeżdżałem przez Oporów dziś samochodem i obok przystanku zobaczyłem plakat, o który ostatnie w Polsce było dużo szumu, na pewno o tym słyszałeś. Na plakacie są brudne i zakrwawione dłonie, a na nich biała hostia. I wiesz Jezu, ten obrazek otworzył we mnie myślenie.
Pobożni ludzie mówią mi, że moje ręce są wyjątkowe, bo namaszczone olejem. Pamiętam ten moment, kiedy bp Jan palcem roztarł mi odrobinę oleju na dłoniach. Wiesz Panie, ale ja nie myślałem wtedy, że to namaszczenie do wyjątkowości, ja wtedy wiedziałem, że ten olej to trochę jak środek dezynfekujący na dłoniach pielęgniarki przed zmianą pampersa obolałemu człowiekowi. Jezu, przecież obaj wiemy, ile te ręce zrobiły zła i jak są brudne. Jakie one wyjątkowe? Wylali ten olej, ale przecież nie do wyjątkowości, ale do zadania.
Wiesz Panie, wielu się obraziło na ten plakat, a mnie on przypomniał o tym, że Ty nie boisz się mojego brudu wymieszanego z Twoją Krwią i Ciałem we mnie i na mnie. Mnie on przypomniał nie o profanacji, której mam się dopuszczać każdego dnia, ale o Twoim uniżeniu dla mnie. Pamiętasz Panie to zdjęcie jest bardzo nasze”, bo przecież zawsze, kiedy jestem w koncelebrze i celebrans daje mi kawałek hostii to ja tak składam te dłonie i kładę je na ołtarzu i Ty przez chwilę na nich wtedy leżysz. I przecież to jest ten moment, kiedy widzę jak moje ręce nie są wyjątkowe, ale są brudne. I widzę, jak białość Hostii i Twoja Krew je oczyszcza. To jest przecież dramatyczny mement, w którym jedno mówię, a drugie robię, bo mówię, że nie jestem godny, a jednak Cię jem i piję. To jest ten moment, kiedy moja fizyczna grzeszność w ciele spotyka się z Twoją najświętszą fizycznością.
Panie, Ty wiesz, że ręce innych ludzi, których nie są oblane olejem, są często spracowane, zniszczone przez smary, oleje, tusze, alkohol, papierosy, żyletki, sznury, młotki i wiele innych czynników, o których mi się nawet nie śniło. Ty wiesz Panie, ile na nich krwi, potu i innych wydzielin, ale przecież tak ludzkich. Ty je znasz, nie wierzę Panie, że brzydzisz się tym, co jest takie Twoje, bo od Boga pochodzące.
Panie, ja się cieszę, że dziś widziałem ten plakat, bo on mi znów przypomniał, że Twoją pasją jest bycie człowiekiem, że nie brzydzisz się mnie, mojego grzechu, naszych brudnych rąk i kochasz do mnie przychodzić, jak i do każdego człowieka, szczególnie tego „popranego”. Sam sobie tego przecież nie wymyśliłem, bo to Ty kiedyś powiedziałeś, że zostawiasz zaopatrzone stado 99 i idziesz szukać jednej popapranej, a kiedy ją znajdujesz to nie wrzucasz jej do myjni samochodowej, ale robisz imprezę.
Aj Panie Jezu. Przepraszam, że ja tak publicznie, ale niech ludzie zobaczą, że nie jesteś zły i zagniewany na nas, że się tak z Tobą spoufala człowiek.
Skomentuj artykuł