Kryzys powołań. Dlaczego jest mniej księży?
Mała liczba księży w dzisiejszych czasach to nie tylko problem braku odpowiedzi na powołanie do kapłaństwa. Dotychczasowy rektor Arcybiskupiego Wyższego Seminarium Duchownego w Szczecinie ks. Krzysztof Łuszczek uważa, że problem dotyczy nie tylko powołanych do kapłaństwa, ale też powołanych do innych życiowych misji – bycia ojcem, matką, mężem, żoną. „Ludzie boją się dziś brać odpowiedzialność, boją się, że wierność ich przerasta, i wycofują się” – zauważa były rektor.
Dziś, jeśli ktoś wstępuje do seminarium, musi być odważny nie tylko ze względu na indywidualną decyzję, ale także szerszy kontekst społeczny, w którym funkcjonuje Kościół – dodaje rektor.
W Szczecinie w sobotę 25 czerwca tylko dwóch kandydatów powiedziało „tak” Jezusowi i przyjęło święcenia kapłańskie. Ich pierwszą misją będą parafie w Kamieniu Pomorskim i Myśliborzu, do których według pierwszych dekretów, zostali posłani.
– Chcemy oddawać swoje życie i spalać się dla Pana Boga i dla drugiego człowieka, bo to Bóg nas powołał i uzdalnia do wszystkiego – mówią nowo wyświęceni księża archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej.
– Skoro Pan Bóg powołuje i zaprasza, to też udzieli łask potrzebnych ku temu. A jeśli nawet seminarium miałoby się nie skończyć święceniami, to z doświadczenia wiem, że seminarium jest naprawdę dobrym czasem, ponieważ kształtuje nie tylko ku kapłaństwu, ale też nasze człowieczeństwo – podkreśla ks. Jakub Sierociński z parafii św. Klary w Dobrej koło Nowogardu.
– Wychodzimy z otwartym sercem, służyć Kościołowi, Panu Bogu i drugiemu człowiekowi – mówi ks. Marek Kuligowski z parafii Matki Bożej Różańcowej w Wełtyniu koło Gryfina i dodaje, że jakiś czas temu przygotowujący się do kapłaństwa otrzymali pytanie, czy są gotowi na męczeństwo. – Dzisiejszy świat do tego w jakąś stronę prowadzi; nagonka na Kościół jest w jakiś sposób męczeństwem dla księży – uważa ks. Kuligowski.
Źródło: KAI / kb
Skomentuj artykuł